Nad Bożym Słowem. V Niedziela Wielkanocna

uva-3046339_960_720.jpg

 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

 Po całym tygodniu, różnorakich zajęć i obowiązków, Ten, którego w ubiegłą niedzielę rozpoznawaliśmy jako Dobrego Pasterza, przyprowadza nas do stołu Słowa i Eucharystii. Gromadzi wspólnotę, czyli Kościół, aby nas pouczyć i nakarmić.  Jeśli choć trochę damy się poprowadzić, choć trochę wsłuchamy w głos Pasterza – Chrystusa, to bez trudu odkryjemy jak niesamowita jest ta Boża metodologia prowadzenia człowieka. Nie ma w niej przymusu czy strachu, ale jest pełne Miłości zaproszenie.  

 

Dziś Chrystus daje nam kolejny obraz, byśmy mogli jeszcze bardziej odkrywać samych siebie, żebyśmy mogli zrozumieć naszą chrześcijańską tożsamość. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami.  O tyle jestem chrześcijaninem, o ile identyfikuję się z Chrystusem, ale co ważne, o ile identyfikuję się także ze wspólnotą Kościoła. Zauważmy, że zanim Chrystus wypowie przytoczone powyżej słowa, najpierw wyjaśnia jak ta Boża latorośl jest kształtowana i co się dzieje, z tymi, którzy nie przynoszą dobrego owocu. Ten obraz jest dzisiaj jasną odpowiedzią dla tych, którzy mówią: Chrystus tak, Kościół nie. Jak gałązka nie może żyć, rozwijać się i wydać owocu bez zjednoczenia z krzewem, który da jej życie, tak chrześcijanin który poprzestanie tylko na deklarowaniu swojej więzi z Chrystusem, bez udziału w życiu sakramentalnym, bez wsparcia Kościoła, prędzej czy później utraci swoją tożsamość. Czasem, ktoś mówi Bóg mi nie pomaga. A może warto zapytać wtedy samego siebie czy to Bóg rzeczywiście nie pomaga, czy przypadkiem ja sam nie robię z Boga kogoś, kto jak dobra wróżka ma spełniać wszystkie moje zachcianki. Aby przynieść owoc, o którym dzisiaj słyszymy potrzeba czasu i wytrwałości.  „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać”.

 

Niestety każdy z nas musi przyznać, że z tym naszym trwaniem różnie bywa. Wiemy dobrze, jak nawet nieraz niewielkie trudności potrafią nas zniechęcić do działania. Byłem zmęczony i nie poszedłem do Kościoła. Warto w kontekście naszego wytrwania przywołać słowa Jana Pawła II wypowiedziane na Westerplatte w czerwcu 1987r.: „Każdy z Was, młodzi Przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych".  

 

To zaproszenie do wytrwania daje nam Chrystus na kolejne dni naszego życia, a wszystko po to, by kiedyś móc ze spokojem powiedzieć powtarzając za św. Pawłem: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem”.