Nad Bożym Słowem. VII Niedziela Wielkanocna

 cross-2744227_960_720.jpg
 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

W liturgii siódmej, a zarazem ostatniej niedzieli Wielkanocy słuchamy wraz z całym Kościołem Słowa, które stanowi dla nas z jednej strony piękne wezwanie, ale zawiera też pewne wskazanie tego, co czeka na tych, którzy będą się identyfikowali z Jezusem.

W pierwszym czytaniu opisującym wydarzenie z życia pierwszej wspólnoty Apostolskiej Kościoła, która pragnie uzupełnić grono dwunastu, słyszymy bardzo wymowną modlitwę Piotra: „Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego sobie wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą”. Miesiąc maj, szczególnie w naszej ojczyźnie, to czas „rodzenia się” nowych kapłanów. Kiedy popatrzymy na to wydarzenie przez pryzmat właśnie tych słów, to zrozumiemy, że to nie człowiek wybrał, ale Bóg wybrał, a Kościół swoją powagą to potwierdził. Ktoś kiedyś powiedział, że ten fragment, który słyszymy w liturgii jest zapowiedzią właśnie tego, co czyni Kościół w sakramencie święceń w stopniu diakona, prezbitera i biskupa. Ale równocześnie to wskazanie dla każdego z nas: to nie ja wybieram, ale Bóg wybiera i prowadzi.

W Ewangelii, słyszymy natomiast piękny fragment modlitwy arcykapłańskiej Jezusa. Jeśli dobrze wsłuchamy się w jej słowa, albo zechcemy do nich powrócić jeszcze raz w kolejne dni wówczas zauważymy, że zawartych jest tutaj kilka ważnych kwestii. Pierwsza: „aby tak jak My stanowili jedno”. To bardzo aktualne wezwanie także dzisiaj. Chrystus, we wszystkim co czynił był jedno z Ojcem. Dawał temu nawet wielokrotnie czytelny znak, kiedy wznosił oczy ku niebu i zwracał się do Ojca, ale też podkreślał: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. A zatem chrześcijanin jest wezwany do budowania, czyli szukania tego, co jednoczy. Czyż nie jest tak, że wytknąć błąd, poróżnić to nie problem, ale wskazać to, co dobre, co buduje, umacnia, jednoczy, to już wezwanie?

Druga kwestia to jednocześnie zapowiedź tego, czym będzie pójście drogą Chrystusa w świecie. Będzie to znak sprzeciwu a czasem nawet odrzucenia, ale sam Chrystus prosi by Ojciec strzegł nas od złego. Powtarzamy to i my każdego dnia: „i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Będzie to możliwe wówczas, gdy fakt bycia chrześcijaninem będzie napełniał nas radością, a nie poczuciem, że ktoś kazał i tak trzeba.

Ostatnia kwestia to modlitwa o uświęcenie w prawdzie. To wejście na drogę prawdy, jest ostatecznie zwycięstwem, którego nie jest w stanie zniszczyć żadna nawet najbardziej wyrafinowana przeciwność.

Niech Maryja, Pani z Fatimy, której objawienie dziś wspominamy dopomaga nam w naszej pielgrzymce życia i wiary.