Ten kto śpiewa, modli się dwa razy. Rozmowa z polską grupą muzyczną Sursum Corda

DSC_0321 (2).JPG

"Jeden lubi się modlić przy różańcu, inny przy Koronce, inny lubi w ciszy posiedzieć w kościele bez ludzi. A my się modlimy właśnie przez śpiew". Zdjęcie: Marta Tomczyk-Maryon.

 

Sursum Corda oznacza po łacinie „w górę serca”. Nazwa ta pasuje znakomicie do grupy, która mówi, że jej muzyka służy modlitwie i Bogu.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

Tego dnia nad Oslo wisiały ciemne chmury, ciśnienie i krople deszczu spadały z szybkością pędzącego Pendolino. Pomyślałam, że trudno będzie mi utrzymać koncentrację podczas Mszy. Nie sądziłam, aby pomogła mi w tym muzyka. Sursum Corda nie znałam wcześniej i prawdę mówiąc nie spodziewałam się usłyszeć niczego nadzwyczajnego.  A jednak ich muzyka sprawiła, że moje, a zapewne i serca innych osób, które były tej niedzieli wkatedrze św. Olava , podniosły się w górę… nieco bliżej Boga.

Trzy piękne głosy kobiece, dobry podkład muzyczny oraz niebanalny repertuar to wyróżniki Sursum Corda. Po Mszy spotkaliśmy się w salce przy Akersveien 16A. Na początku rozmowy dowiedziałam się, że zespół powstał w Norwegii w roku 2006 z inspiracji sióstr elżbietanek. Początkowo była to schola, która z czasem ukształtowała się w formie i składzie, w jakim występuje dzisiaj.

 

– Właśnie, jaki jest skład zespołu?

– Natalia Wojciechowska.

– Ola Śramkowska.

– Magda Łoś-Demianiuk

– Irek Demianiuk.

 

– Czy wcześniej gdzieś śpiewałyście?

Irek: Ja nie (śmiech).

Natalia: Śpiewałam w filharmonii w Oslo.

Ola: Ja w chórze gospel w Polsce.

Magda: Ja nie.

 

– Czy wykonujecie tylko repertuar chrześcijański, czy sięgacie również po inną muzykę?

Irek: Nie. Od początku wybraliśmy tylko taki repertuar. Nie próbowaliśmy niczego innego.

 33401807_611917199141889_8093952915414188032_o.jpg

Zdjęcie: Sursum Corda

 

– Skąd bierzecie inspiracje?

Irek: Ja biorę z dziewczyn (śmiech).

Ola: Mnie się wydaje, że tu chodzi o nasze gusta prywatne, każdy z nas wnosi coś innego, inne rzeczy potrafi śpiewać i lubi. I kiedy zaczynamy próbę, to wszystkie te nasze gusta i pomysły łączą się. Ale myślę, że mimo tej różnorodności jest coś, co nas łączy. Tym czymś jest muzyka. Bardzo lubimy ten efekt końcowy, jak nam coś wyjdzie, i zawsze jest to nieoczekiwane. Przez cały czas nas to zaskakuje. Na przykład bardzo lubimy muzykę gospel, ale to jest muzyka chóralna, a my nie jesteśmy chórem. I dlatego możemy z tej muzyki wnieść jakąś część ekspresji, ale nie wszystkio…

Irek: Nie wniesiemy masy.

Ola: Zawsze razem wybieramy piosenki, które nam się podobają i ustalamy czy jesteśmy w stanie jakąś piosenkę dopasować do siebie. Mamy wtedy burzę mózgów.

 

– Czy korzystacie również z norweskiego repertuaru?

Irek: Nie ma tu schematu. Czasem tłumaczymy teksty na polski i staramy się je przekazać w naszym języku. Tak samo jak lubimy wysłuchać grup w różnych językach, tak samo my chcemy przekazać coś po polsku.

 

– A czy macie również swój  własny repertuar?

Irek: Piosenka, którą śpiewaliśmy dzisiaj podczas Komunii św. ma muzykę norweskiego kompozytora, norweskiego zespołu Oslo Gospel Choir, natomiast tekst napisała Ola. Wszystko jest ograniczone czasem i możliwościami. Muzyka jest naszym hobby.

 

– Jak określilibyście swój styl muzyczny?

Irek: Nie wiem jak go określić, ale to coś innego, coś naszego. Traktujemy to nasze śpiewanie jako modlitwę. Każdy musi znaleźć sposób na modlitwę, u nas to jest muzyka. Czasami rozmawiamy z ludźmi i mówimy tak: jeden lubi się modlić przy różańcu, inny przy Koronce, inny lubi w ciszy posiedzieć w kościele bez ludzi. A my się modlimy właśnie przez śpiew. Fundamentem jest muzyka, która ma służyć Bogu i ludziom.

 

– Jak często śpiewacie na Mszach w katedrze św. Olava?

Magda: Staramy się dwa razy w miesiącu.

 

– Czy można was usłyszeć również w innych miejscach?

Irek: Przez ostatnie lata robiliśmy koncerty kolęd, było to zazwyczaj przed albo zaraz po świętach. Czasami są to również czuwania. Śpiewaliśmy również w Folkemuseum podczas Jul på polsk.

 

– A czy dostajecie zaproszenia z innych parafii?

Irek: Mamy zaproszenie od księdza z Molde i Kristiansund. Ale chętnie byśmy zaśpiewali w innych miejscach.

 

– Czy wszyscy należycie do NUK?

Irek: Tak, nawet nasza grupa jest członkiem NUK-u, jako pierwsza polska grupa zarejestrowana w NUK-u.

 

– Czy ułatwia wam  to funkcjonowanie?

Irek: Tak. Wcześniej mieliśmy dobre dofinansowanie.

Magda: Z prawnego punktu widzenia katolicyzm w Norwegii wygląda inaczej niż w Polsce. Przynależność do NUK-u potwierdza legalność naszej grupy.

Ola: À propos tego dofinansowania, o którym była mowa, to chcę dopowiedzieć, że każda grupa musi się rozwijać. I to jest problem dla wielu grup w Polsce, które przez brak dofinansowania nie mogą tego robić. Jesteśmy uzależnieni od wielu rzeczy, przede wszystkim od sprzętu. Sprzęt jest bardzo drogi, a to jak brzmimy w kościele, to nie jest zasługa, tylko i wyłącznie tego jak śpiewamy, ale również zasługa sprzętu, który mamy.

Irek: Cieszymy się, że mamy własny sprzęt i możemy na nim bazować.

 

– Gdzie odbywają się wasze próby?

Ola: Czasami tutaj, ale częściej u Magdy i Irka w domu.

Irek: Zastanawiałem się czy sąsiedzi będą jeszcze coś mówić, ale po latach chyba już nie chcą (śmiech).

 

DSC_0314 (2).JPG

Ich muzyka sprawiła, że moje, a zapewne i serca innych osób, które były tej niedzieli wkatedrze św. Olava , podniosły się w górę… nieco bliżej Boga. Zdjęcie: Marta Tomczyk-Maryon

 

– Chciałabym zadać każdemu pytanie: co dla ciebie znaczy śpiewanie w Sursum Corda?

Natalia: Robię to, co lubię, robię to dla duszy i serca. W pracy zawodowej, którą wykonujemy na co dzień bywa różnie, czasem się w niej spełniamy, czasem jej nie lubimy. Ja lubię moją pracę, ale czasem jak każdy mam trudniejsze dni i wtedy śpiewanie jest relaksem.

Ola: Dla mnie to jest przede wszystkim modlitwa, zawsze modliłam się przez muzykę. Ja zawsze byłam aktywna muzycznie, śpiewałam muzykę chrześcijańską, gospel, zawsze czułam, że mogę być dzięki temu blisko Boga. Mówi się, że kto śpiewa, ten się modli podwójnie. Naprawdę całe życie czułam, że tak właśnie jest. I dla mnie ta niedziela, kiedy śpiewamy, to najlepszy dzień w tygodniu. Poza tym  mogę się spotkać z dziewczynami.

Irek: I Irkiem (śmiech)

Ola: My się bardzo lubimy i myślę, że to warto utrzymywać. Zawsze warto o takie rzeczy dbać.

Magda: Dodam jeszcze, że oprócz tego, że się bardzo lubimy, to w naszej grupie nigdy nie było rywalizacji, zawiści. To że śpiewamy muzykę religijną buduje więź. I to jest takie naładowanie baterii na ten okres, kiedy jest mi źle, jest mi ciężko.

Irek: Ja mam trochę zakaz śpiewania od dziewczyn (śmiech). Granie mnie uspokaja, wtedy się wyłączam. Gdy gramy podczas uwielbienia, ja mam te swoje kwity, one gdzieś tam leżą, ale często z nich nie korzystam, bo wszystko idzie od środka, od wewnątrz. Każdy modli się inaczej, ja staram się „modlić palcami”, jak to mówię. Staram się przez palce oddać atmosferę, którą stwarzają dziewczyny. Nie chcę im przeszkodzić, nie chcę również przeszkadzać w modlitwie wiernym, chcę, aby na Mszy można się było skupić. Pragnę, aby ludzie mogli na chwilę zamknąć oczy i odrzucili swoje problemy, aby mogli się skupić na wierze. Muzyka to relaksująca modlitwa.

Magda: Kto śpiewa modli się dwa razy…

Irek: A kto gra?(śmiech)

– Dobre pytanie… retoryczne. Dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że będziecie się mogli podzielić swoją muzyką nie tylko z wiernymi z Oslo.

 

Strona internetowa zespołu (tu mozecie posłuchać muzyki Sursum Corda)

Strona facebookowa zespołu