Nad Bożym Słowem. XIX Niedziela okresu zwykłego

road-3133502_960_720 (1).jpg
 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)
 

Wstań i jedz, bo przed tobą długa droga”. To słowa, które prorok Eliasz słyszy z ust anioła, polecającego mu wykonać zadanie. Właściwie cała liturgia słowa kolejnej niedzieli jest kontynuacją tego, co słyszeliśmy w minioną niedzielę. Czy zatem, jak to mówimy, jest w kółko to samo? A może po prostu temat, który został nakreślony przed tygodniem jest tak ważny, że potrzebuje on zgłębienia? Wydaje się, że właśnie ta druga kwestia ma tutaj większe znaczenie.

Sięgając po Pismo Święte, nie trzeba być wcale wielkim znawcą i egzegetą, aby zauważyć, że jest to wydarzenie, które dzieje się w drodze. Biblijne opisy to nie jakieś stateczne historie w których poszczególni bohaterowie wygłaszają swoje role i schodzą ze sceny, ale to nieustanna dynamika i ruch. Warto zauważyć, że pierwszym, który ten ruch podejmuje jest sam Bóg. To On - Bóg podejmuje dzieło stworzenia świata, to On - Bóg przychodzi i szuka człowieka, gdy ten sprzeniewierzył się Bożym zamiarom: „Adamie gdzie jesteś?”. Człowiek raczej próbował schować się przed Bogiem: „usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się i ukryłem się”. Można by tu przytaczać teraz wiele przykładów właśnie owego dynamizmu w Biblii.

Także dzisiaj często powraca właśnie owa myśl o wędrowaniu, czyli o nieustannym wychodzeniu Boga na spotkanie z człowiekiem, ale także o wychodzeniu człowieka na spotkanie z Bogiem. Szczególnie widoczne to jest w tych dniach w naszej ojczyźnie, gdzie z różnych jej zakątków ludzie wyruszają na pielgrzymi szlak, by przez kilka dni, będąc właśnie w drodze, spotykać Boga, i doświadczać drugiego człowieka.

Całe to nasze wędrowanie, cały ten ruch, który wykonujemy nie byłby możliwy do zrealizowania, albo ostatecznie mógłby być nazwany tylko aktywizmem, gdybyśmy nie sięgnęli do Ewangelii, w której po raz kolejny bardzo wyraźnie słyszymy z ust samego Jezusa: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata”. To właśnie ten chleb nadaje sens wszelkiemu naszemu działaniu. Ten chleb daje moc, której nie jest w stanie dać człowiekowi żaden inny pokarm. Popatrzmy na przykłady ludzi, którzy żyjąc Eucharystią - Chlebem z Nieba, byli i są także dzisiaj oddać życie za braci; są zdolni kochać, wybaczać, szukać nieustannie tego co prowadzi ku dobru. Wszystko to dokonuje się właśnie dzięki przyjęciu tego chleba, który wyrósł z Mocy i Miłości Boga do człowieka.

Słowo Boże daje nam także odpowiedź jaki jest cel przyjmowania tego pokarmu. Eliasz, w pierwszym czytaniu, usłyszał: „przed tobą długa droga”. I dalej słyszymy, że: „umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb”. Ta przywołana Boża góra będzie miejscem jego spotkania z Bogiem; a my dlaczego mamy przyjmować ten pokarm? Odpowiedź daje nam św. Paweł w drugim czytaniu wskazując: „abyśmy byli naśladowcami Boga”. Tak Bóg nieustannie daje nam Siebie. Jak dobry Ojciec daje nam Matkę - Kościół. To tutaj nas karmi i umacnia, a więc Eucharystia, tu leczy nasze rany zadane przez grzech, czyli chrzest i pokuta, tu wreszcie uzdalnia nas do przyznania się do Niego, czyli bierzmowanie; i umacnia nasze siły fizyczne - namaszczenie chorych. Wreszcie sam Bóg poprzez Matkę - Kościół nas uświęca dając sakrament kapłaństwa i małżeństwa. A wszystko to dzieje się zawsze w zjednoczeniu ze źródłem i szczytem życia i misji Kościoła, czyli Eucharystią. A zatem nasze pielgrzymowanie do owej Boże góry nie jest drogą w samotności, głodnym i w zdaniu na siebie, ale jest to droga we wspólnocie, naznaczona pokarmem z nieba i z Bożą pomocą, która przychodzi w posłudze Kościoła.

Na koniec warto przytoczyć słowa dzisiejszej modlitwy przewodniej, czyli kolekty: „Wszechmogący, wieczny Boże, ośmielamy się Ciebie nazywać Ojcem, umocnij w naszych sercach ducha przybranych dzieci, abyśmy mogli osiągnąć obiecane dziedzictwo”.    

Wstań i jedz, bo przed tobą długa droga. Weźmy te słowa jako zaproszenie do podążania ku obiecanemu dziedzictwu: „w domu Ojca mego jest mieszkań wiele”.