Nad Bożym Słowem. XXXII Niedziela okresu zwykłego

2018-03-18 11.44.34.jpg

"Dzisiejsza niedziela jest wyjątkowa w naszej ojczyźnie. To dzień setnej rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości". Zdjęcie: Marta Tomczyk-Maryon

 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

Dzisiejsza niedziela jest wyjątkowa w naszej ojczyźnie. To dzień setnej rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dzień, w którym patrzymy na dzieje naszej ziemskiej ojczyzny, na jej historię, doświadczenia, a jednocześnie biorąc udział w liturgii uświadamiamy sobie, że wędrujemy przez ziemską ojczyznę do ojczyzny niebiańskiej, czyli do Zbawienia.

Spróbujmy zatem zobaczyć, co przynosi nam Słowo Boże w tym szczególnym dniu. W pierwszym czytaniu dany nam jest obraz kobiety, która jest świadoma swojego trudnego położenia. Zostało trochę mąki, kilka kropel oliwy, aby przygotować posiłek dla siebie i syna.  Choć jest w tak trudnym położeniu, wypełnia prośbę proroka Eliasza: „daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał za nią i rzekł: «Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!”. Choć sama ma niewiele, idzie wypełnić wolę proroka i otrzymuje w tym znak Bożego błogosławieństwa: dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się, zgodnie z obietnicą, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.

W Ewangelii natomiast mamy pewien kontrast: z jednej strony widzimy tych, którzy udają swoją pobożność: „…dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Z drugiej strony mamy kobietę, która, jak mówi Jezus: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie”.

Jak to Słowo odnieść do tak wielkiej narodowej uroczystości, którą dzisiaj celebrujemy? Jeśli popatrzymy na dzieje naszego narodu, to bez trudu zauważymy, że wiele było takich momentów, kiedy wydawało się, że to, co polskie, jak owa mąka i oliwa z pierwszego czytania wyczerpie się i naród ten zginie, że zatraci swoją tożsamość. I właśnie wtedy, na przestrzeni dziejów, nie brakowało ludzi, którzy jak owa ewangeliczna wdowa, całe życie swoje i życie narodu składali w Bożą opiekę. Nie dość wspomnieć tutaj chociażby obronę Jasnej Góry, Cud nad Wisłą i wiele innych wydarzeń w historii naszego narodu, które pokazały nam, jak Bóg troszczy się o swój lud. Może, ktoś powie, że to nadinterpretacja, ale gdzieś w tym słowie pobrzmiewają dobrze nam znane: „Boże coś Polskę, przez tak liczne wieki, otaczał płaszczem potęgi i chwały. Coś ją osłaniał tarczą swej opieki, od nieszczęść które, pognębić ją miały…”.

 

Chciałbym na kanwie naszego narodowego święta przywołać wypowiedzi dwóch wielkich Polaków. Najpierw Kardynała Stefana Wyszyńskiego z 1970 r.: „Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską bez dzieci Bożych! Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek! Polską pijaków! Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej! Nie może być Ojczyzną ludzi bez wzajemnej czci jedni dla drugich, bez ducha ofiary i służby, bez umiejętności dzielenia się owocami pracy z tymi, którzy sami nie są w stanie zapracować na życie i utrzymanie”.

 I słowa Jana Pawła II wypowiedziane w Skoczowie: „Na tym wielkim wirażu ojczystej historii, kiedy decyduje się przyszły kształt Rzeczypospolitej, papież - wasz rodak, nie przestaje was prosić, abyście to dziedzictwo Chrystusowego krzyża na nowo z wiarą i miłością przyjęli. Abyście krzyż Chrystusa na nowo, w sposób wolny i dojrzały wybrali, tak jak wybrał go kiedyś św. Jan Sarkander i tylu innych świętych i męczenników. Abyście podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z was, w życiu waszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska. Brońcie go!”.

Często mawiamy, że historia jest nauczycielką życia. Czyż zatem dzieje naszego narodu, nie są dla nas wielkim zaproszeniem do tego, abyśmy to wielkie dziedzictwo naszej wiary, tradycji i kultury ponieśli w przyszłe pokolenia i podzielili się tym darem z ludźmi pośród których żyjemy. By ludzie patrząc na nas, na nasze życie i postawy mogli powiedzieć:
„Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny. Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy?”.

 

Dzisiaj także wspominamy św. Marcina, najpierw rzymskiego legionistę, a potem biskupa Tours. Postać tego świętego często przedstawiana jest właśnie w zbroi rycerza, jak mieczem rozcina swój płaszcz, dając jego połowę nagiemu żebrakowi. Dlaczego nie oddał całego? Bo połowa płaszcza należała do niego, a druga połowa do armii. To piękna postawa i zaproszenie dla nas: być wrażliwym na drugiego człowieka, a jednocześnie mieć poczucie odpowiedzialności za to, co należy do państwa.

Wszędzie gdzie jesteśmy. Wzywajmy dzisiaj Bożego błogosławieństwa dla ojczyzny, z której wyszliśmy, i dla tej w której teraz jesteśmy.  Wołajmy dzisiaj jednym głosem: „przed Twe ołtarze, zanosim błaganie. Ojczyznę wolną, pobłogosław Panie”.