Nad Bożym Słowem. I Niedziela Adwentu

lantern-1982669_960_720 (2).jpg

"Kościół zaprasza do czuwania, zaprasza do dobrowolnej rezygnacji, by nie przegapić, nie utracić tego, co naprawdę ważne".

 

Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

Weszliśmy w nowy rok liturgiczny. Weszliśmy w Adwent. Pan daje nam nowy czas i nową sposobność, abyśmy zbliżyli się do Niego i umocnili w kroczeniu za Nim. Wiem, że ktoś może teraz czytając te słowa myśli sobie, że to takie patetyczne, pisane takim „pobożnym” językiem, a życie i rzeczywistość, wcale nie są takie łatwe i proste. To prawda, ale nie możemy zapomnieć, o tym, że na tej drodze nie jesteśmy sami. On - Chrystus, jak ów tajemniczy wędrowiec z ewangelicznej przypowieści o uczniach w drodze do Emaus, będzie nieustannie przybliżał się do nas, wyjaśniał nam pisma, łamał dla nas chleb. A wszystko po to, aby nasze serca zabiły mocniej, abyśmy wracali uradowani i umocnieni po każdym spotkaniu z Nim i nabierali odwagi by mówić: Pan rzeczywiście żyje, myśmy go spotkali.

Nieprzypadkowo odwołuję się do wydarzeń paschalnych, bowiem czytając Boże Słowo, które jest nam dane w pierwszą niedzielę adwentowego czasu oczekiwania, do takiej myśli nas ono właśnie prowadzi. Chciałbym w tym miejscu przywołać trzy fragmenty, które słyszymy tej niedzieli w naszych świątyniach. Pierwszy z nich zaczerpnięty został z pierwszego czytania: „Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu”. Drugi to fragment z listu do Tesaloniczan, a zarazem fragment drugiego czytania: „Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was; aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi”. Trzeci natomiast to fragment perykopy ewangelijnej
z I niedzieli Adwentu: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”.  

Może nas trochę zastanawia, co wspólnego jest w tych przywołanych fragmentach Bożego Słowa. Zauważmy, że wszystkie mówią o pewnym czasie wypełnienia, o tym, że ma się coś ważnego dokonać i wreszcie są przestrogą, abyśmy tego czasu nie przegapili, nie utracili, jednym słowem nie przegrali.

Czyż tym właśnie nie jest Adwent? Jak napisałem na początku wprowadza on nas w nowy czas, a jednocześnie przygotowuje do obchodu pamiątki Narodzin Jezusa, czyż nie jest to czas dany nam, aby jak mówi apostoł: spotęgowała się nasza wzajemna miłość? Czyż nie po to będziemy wysyłać życzenia świąteczne, kupować jakieś drobne upominki, aby dać świadectwo wdzięczności, miłości i pamięci. Bóg nie strzela w próżnię i nie przychodzi ze Słowem, które nie dotyczyłoby rzeczywistości życia człowieka. On daje Słowo, które realizuje się tu i teraz w naszej rzeczywistości. Potrzeba jedynie odrobiny dobrej woli i otwartego serca, aby zobaczyć w tym Słowie siebie. Może właśnie czas Adwentu stanie się okazją, że na wzór małego Samuela, będziemy częściej mówić: „Mów bo sługa Twój słucha”.

Czasem, ktoś pyta: czy w czasie adwentu można się bawić? Kościół mówi, że Adwent to czas radosnego oczekiwania. Czy zatem można czy nie? Zobaczmy co mamy dane w Słowie I. niedzieli? Ewangelia mówi nam: „uważajcie na siebie…”, jeśli czekając na coś zajmiemy się innymi sprawami to szybko może się okazać, że ten dzień, ten czas, spadnie na nas jak ewangeliczny potrzask, będziemy przerażeni i sfrustrowani naszym nieprzygotowaniem. Nawet w domu, w rodzinie kiedy przygotowujemy się do jakiegoś ważnego wydarzenia, wtedy wszystko inne schodzi na dalszy plan. Podobnie i Kościół zaprasza do czuwania, zaprasza do dobrowolnej rezygnacji, by nie przegapić, nie utracić tego, co naprawdę ważne.

Stąd mamy w Adwencie zaproszenie do wpatrywania się Maryję, która oczekuje na narodzenie swego Pierworodnego Syna, o którym wie, że jest Bożym Synem. Może więc warto, żebyśmy pomyśleli o udziale w roratach, może w naszych domach pojawią się adwentowe świece, które będą nam przypominać, że: „Pan jest blisko”.

Adwent to czas wyjątkowy i piękny w swej wymowie, ale czy taki będzie dla nas, to zależy już od każdego i każdej. Życzę sobie i Wam byśmy czekając, nie rozminęli się z Tym, na którego czekamy.