Nad Bożym Słowem. XXVIII Niedziela okresu zwykłego

pair-843320_960_720.jpg

„Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną».

 
 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

„Przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”.  Postawione przez owego, pewnego człowieka, pytanie rozbrzmiewa dzisiaj w naszych uszach, kiedy słuchamy Bożego Słowa w kolejną niedzielę okresu zwykłego.

Zauważmy, że ten, który stawia to pytanie nie jest wymieniony z imienia. Mamy tylko stwierdzenie: pewien człowiek, a zatem równie dobrze mogę to być ja lub Ty. W ten sposób łatwiej nam sobie wyobrazić tę scenę, łatwiej nam zrozumieć, że to nie jakaś tam historia z odległego czasu, ale, że jest to wydarzenie, które dzieje się na naszych oczach. Nie wiemy nawet kim był ów „pewien człowiek”. Z jakiej pochodził narodowości, to raczej możemy jedynie przypuszczać z całości czytanego fragmentu. Jedno jest pewne, że był przekonany o tym, że istnieje taki wymiar życia, który nazywamy życiem wiecznym, i żeby je zdobyć trzeba podjąć pewien trud, ale także jest to wskazówka, że równie dobrze życie wieczne można utracić. Jednocześnie ludzie każdego czasu w owym człowieku mogą odnaleźć samego siebie, swoją historię życia i postawić to samo pytanie: co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Dlaczego to jest ważne dla nas? Ponieważ wydaje się, że współczesny człowiek chce zaprzeczyć, że istnieje życie wieczne. Często przecież wskazuje się, że trzeba jak to się popularnie mówi: „czerpać z życia pełnymi garściami i nie ma się co przejmować co będzie dalej”. Czasem dopiero pewne doświadczenia, które dotykają nas samych, albo naszych bliskich zaczynają nas skłaniać do pewnej refleksji, że przecież musi być coś więcej niż tylko owo tu i teraz. Musi być inny wymiar życia, który się nie kończy. Za kilka tygodni staniemy nad grobami naszych bliskich. Czemu będziemy to czynić? Bo tak trzeba, bo wypada, żeby podziwiać dekoracje na grobach i płonące światła? Myślę, że nie. Będzie to czas, kiedy w głębi każdego i każdej z nas odezwie się właśnie pytanie z dzisiejszej Ewangelii. Pytanie o życie, śmierć, przemijanie a w konsekwencji o to, co dalej, a więc o życie wieczne.

Zobaczmy, że odpowiedź, której udziela Jezus jest nieco zaskakująca. Jezus nie mówi musisz to, musisz tamto, i jeszcze to. Nie nakłada na pytającego człowieka faryzejskiego ciężaru, ale przywołuje i przypomina to, co jest zapisane w sercu każdego człowieka: „Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. Zauważmy, że Jezus jako wskazówkę podaje te przykazania, które dotyczą relacji z drugim człowiekiem. Czy zatem pierwsze trzy nie mają znaczenia? Nie. Pierwsze trzy są zawarte w każdym kolejnym. Nie zabijam, nie kradnę itd. nie dlatego, że nie chcę sam tego doświadczyć, ale to Bóg, któremu zaufałem, którego Imię jest dla mnie ważne, z którym się spotykam w świątyni, to On pokazuje mi drogę, którą mam pójść. Ów człowiek mówi wiem, znam przykazania, przestrzegam ich, ale Jezus widzi, że jest jednak coś, co nie pozwala mu na pełnię pokoju w sercu. Mówi mu: „jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości”.   

I tutaj odkrywamy kolejną prawdę o nas samych. Możemy być ludźmi, którzy rzeczywiście idą drogą przykazań, starają się je wypełniać, ale ciągle mają w sobie jakiś niepokój. Często wynika on właśnie z tego, że boimy się i rozmyślamy co stanie się z tym wszystkim, co zgromadziliśmy w ciągu naszego życia. A Jezus mówi zostaw to. To nie jest istota, to nie jest najważniejsze. Najważniejszy skarb jest nie tu na ziemi, ale w niebie. Dobrze znamy ten fragment, kiedy Jezus mówi: „gromadźcie sobie skarby w niebie…”. Ten człowiek z Ewangelii odszedł zasmucony. Pewnie myślał, że zostanie wychwalony, ukazany jako wzór, a tu się okazało, że Chrystus przejrzał Jego serce i myśli i ukazał mu, co naprawdę musi zrobić, aby osiągnąć życie wieczne.

Ktoś powie: przecież potrzebujemy wielu rzeczy do życia, normalnego funkcjonowania itd. To prawda, ale nie możemy zapomnieć, że to są środki a nie cele.

Już przeżyliśmy bądź właśnie przeżywamy piękny czas nawiedzenia. Czyż to właśnie św. Teresa i jej święci Rodzice, nie są dla nas odpowiedzią na dzisiejsze ewangeliczne pytanie? Święci gromadzili i gromadzą skarby w niebie. Gromadzą je, aby rozdawać tym, którzy utrudzeni i obciążeni wołają o ich pomoc i opiekę. Nie zapominajmy tego, co Bóg w tych dniach uczynił dla każdego i każdej z nas, ale umocnieni świadectwem świętości podążajmy z radością i odwagą drogą wiary. Stańmy się „ubogimi”, czyli tymi, którzy składają w Bogu całe nasze życie.  „Boże, niech Twoja łaska zawsze nas uprzedza i stale nam towarzyszy, pobudzając naszą gorliwość do pełnienia dobrych uczynków”.