Nad Bożym Słowem. II Niedziela okresu zwykłego

jars-111491_960_720 (2).jpg

Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.

 

 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

 

Wraz ze świętem Chrztu Pańskiego weszliśmy w liturgii w okres zwykły. To prawda, że w kościołach, szczególnie w naszej ojczyźnie, stoi jeszcze choinka i żłóbek, że
śpiewa się kolędy, jednak liturgicznie jest to już kolejny czas.

Słowo „zwykły” może mieć dla nas trochę taki wydźwięk pejoratywny. Dlaczego? Ponieważ „zwykłość” kojarzy nam się często z czymś mało ciekawym, szarym, z czymś nad czym nie ma się co zastanawiać. Stąd chociażby nasza tęsknota za świętami o których mówimy, że jest to czas „niezwykły”, „magiczny”. Chcielibyśm ten czas zatrzymać jak najdłużej. Najlepiej, aby trwał cały rok. Wiemy jednak dobrze, że życie nie składa się tylko ze świętowania i zabawy, ale przede wszystkim jest ono wypełnione właśnie ową zwykłą, codzienną pracą, obowiązkami, podejmowaniem różnorakich zadań. Czy zatem ten zwykły czas może być niezwykły? Może i jest niezwykły, bo przecież tak na pozór wydająca się jednorodna codzienność, wcale taka nie jest. Każdy dzień jest ostatecznie inny. Goethe napisał kiedyś: „My ludzie, skarżymy się często, że tak mało jest dni dob­rych, a tak wiele złych, prze­ważnie niesłusznie. Gdy­byśmy zaw­sze z ot­wartym ser­cem przyj­mo­wali dob­ro, które nam Bóg na każdy dzień go­tuje, mieli­byśmy także dość siły, by znieść zło, jeśli się zdarzy”. 

Spróbujmy zatem spotkać się ze Słowem Boga, które jest nam dane przez Kościół właśnie na ten czas. Psalmista dzisiejszej niedzieli woła do nas: „Pośród narodów głoście chwałę Pana”. Chyba jakoś szczególnie przemawiają do nas te słowa. Jesteśmy bowiem pośród narodów. Każdego dnia spotykamy różnych ludzi. Wierzących i niewierzących, wątpiących i agnostyków. Ludzi różnych wyznań, kultur, religii. I do czego jesteśmy zaproszeni? Żeby właśnie pośród tych wszystkich ludzi głosić chwałę Pana. Spoglądamy w tych dniach w stronę Panamy, ku młodym całego świata, którzy zebrali się razem z Papieżem, aby głosić chwałę Pana. Święty Paweł w drugim czytaniu powie: „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich”. 

Bóg, można powiedzieć, wyposażył, uzdolnił nas różnymi darami, które mamy wykorzystać nie tylko dla siebie, ale jak owe ewangeliczne talenty, rozwinąć i właśnie przez nie głosić chwałę Pana. Ktoś powie, ładnie to brzmi, ale czyż nie jest tak, że to, czym możemy się podzielić z innymi i nas samych napełnia radością.  Zobaczmy na dzisiejszą ewangelię. Dobrze nam znana scena z Kany Galilejskiej. Co by było gdyby Jezus nie uczynił tego cudu? Oczywiście możemy tylko dywagować. Teologowie powiedzą, że Bóg chciał się w ten sposób Objawić. Oczywiście, można, ten fragment rozpatrywać na wiele sposobów, ale jedno czego nie da się pominąć, to fakt, że to Bóg pierwszy dzieli się z człowiekiem. Bóg pierwszy wychodzi, żeby zaradzić jego potrzebie. Bo Bóg, jak dobry Ojciec, nie czeka na prezenty, ale sam je daje. I są one nawet lepsze od tych, które są tylko wytworem człowieka: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”. To, co człowiek wytworzy może być i często jest dobre, ale jeśli do tego dzieła dołoży się jeszcze działanie Boga, współpracę z nim nad tym dziełem – „Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi” - wówczas to dzieło staje się jeszcze piękniejszym. I tak owa niby „zwykłość”, czy „zwyczajność” staje się czymś niezwykłym. Bo działam już nie ja sam, ale współdziałam z Bogiem, głosząc wśród narodów Jego obecność i miłość.

Zaprośmy zatem Jezusa do naszej codzienności. Niech tak jak na weselu w Kanie Galilejskiej zasiądzie z nami do stołu. Niech dotrze do serca każdego i każdej, że to nie przeciwnik i wróg, ale przyjaciel, któremu po prostu na nas zależy.