„Interesuje mnie wymiana kulturowa między Polską a Norwegią”. Rozmowa z Christianem Kjelstrupem, norweskim tłumaczem wierszy Szymborskiej.

 

 50976916_2288949741381335_8201463531745312768_n.jpg

"Fizycznie jestem Norwegiem i trochę Duńczykiem, ale mentalnie jestem bardziej Polakiem" - wyznaje Christian Kjelstrup. Zdjęcie: prywatne Ch. Kjelstrup 

 

Wielu Norwegów zna Polaków, którzy budują, malują i sprzątają nasze domy, ale ja jestem zainteresowany pokazaniem innej Polski. Interesuje mnie wymiana kulturowa. Polska to kraj o bogatej kulturze, o czym mogłem się przekonać odwiedzając wiele razy ten kraj i spotykając się z polskimi twórcami.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

W Teatrze Narodowym w Oslo możemy obejrzeć spektakl przygotowany na podstawie poezji Wisławy Szymborskiej. Livet er den eneste måten to przedstawienie przeznaczone zarówno dla norweskiej jak i polskiej publiczności. W recenzjach, które do tej pory ukazały się na łamach norweskiej prasy przeważają jednoznacznie pozytywne opinie. To „piękne, intymne przedstawienie” napisała Mona Levin w Aftenposten. Kjersti Jull z Vårt Land również nie kryła zachwytów i określiła spektakl jako „uwalniającą godzinę poezji, która z sukcesem przekazuje esencję twórczości Szymborskiej”.

 

Polską recenzję sztuki i rozmowy z widzami możecie przeczytać tutaj

 

Tu znajdziecie link do biletów, które można kupić z 50- procentowym rabatem

 

 DSC_0828.JPG

Spektakl przygotowany przez Teatr Nardowy w Oslo ma ten sam tytuł, co zbiór poezji w tłumaczeniu Kjelstrupa. Zdjęcie: Marta Tomczyk-Maryon

 

Premierze przedstawienia towarzyszyły różne imprezy towarzyszące, jedną z nich była ciekawa inicjatywa Christiana Kjelstrupa. Livets bokhandel (nazwany również popupbutikken) to biało-czerwony pawilonik, który został wybudowany przy jednym z wejść do Teatru Narodowego w Oslo. Przez kilka dni był on miejscem, które można by nazwać „małą Polską”. Mieściła się tam bowiem szczególna księgarnia, która sprzedawała tylko jedną książkę - wiersze Szymborskiej w tłumaczeniu Kjelstrupa. Wszyscy, którzy odwiedzili popbutikken skosztowali również przysmaków polskiej kuchni, mieli okazję posłuchać jazzu i spotkać się z polskimi i norweskimi miłośnikami poezji. Miła i niewymuszona atmosfera zachęcała do rozmów, tym bardziej, że wszystkich gości serdecznie witał sam pomysłodawca tego projektu. Skorzystałam i ja z okazji do rozmowy.

 

– Jesteś tłumaczem wierszy Szymborskiej na język norweski, miałeś okazję przeprowadzić z nią wywiad i pisałeś o jej wierszach. Jestem ciekawa, co odkryłeś w poezji Wisławy Szymborskiej dla siebie?

 

– Ona była polską poetką, która pisała o polskich doświadczeniach, także o Auschwitz, chociaż nie w bezpośredni sposób. Dzięki temu ma to wymiar bardziej uniwersalny, dotyczy całej ludzkości. Szymborska podziwiała każdą istotę i nie uważała życia za pewnik. Dzisiaj wielu z nas, ja także, ciągle się spieszy, zdąża każdego dnia z punktu A do punktu B i irytuje się, gdy np.  trzeba zapłacić opłatę parkingową lub czegoś się zapomni podczas zakupów. Jesteśmy zajęci tylko sobą, swoim życiem. Natomiast Szymborską zajmuje życie w ogóle. Ona pokazuje, że życie jest równocześnie niesamowite i przypadkowe, pisze o tym kim naprawdę jesteśmy. Szymborska pokazuje, że życie jest równocześnie cenne i przypadkowe. Prezentuje świat w nowy sposób, czyli robi dokładnie, to co powinna robić poezja i literatura. Przykładem takiego nowego spojrzenia jest np. Kot w pustym mieszkaniu, wiersz napisany po śmierci ukochanego, Kornela Filipowicza. Wiersz o śmieci widzianej z perspektywy kota, ale czytając ten wiersz rozumiem, że życie jest bardziej złożone, że pozwala mi spojrzeć na świat z innej perspektywy.

 DSC_0827.JPG

 "Jesteśmy zajęci tylko sobą, swoim życiem. Natomiast Szymborską zajmuje życie w ogóle. Ona pokazuje, że życie jest równocześnie niesamowite i przypadkowe". Zdjęcie: Marta Tomczyk-Maryon

 

– Jak sądzisz, czy przygotowane przez Teatr Narodowy przedstawienie jest przeznaczone bardziej dla Norwegów czy Polaków?

– Dla jednych i drugich. Przedstawienie jest po norwesku, jednak teatr przygotował również teksty w języku polskim. Książka Livet er det eneste måten z moimi tłumaczeniami wyszła sześć lat temu. I czytałem ją przed publicznością, którą stanowili emeryci, studenci, śmieciarze, ludzie wszelkich zawodów. Wielu uważa, że współczesna poezja jest skomplikowana, czasem dziwna, ale Szymborska jest dostępna, pod pewnym względem „łatwa” i równocześnie mądra. To poezja dla wszystkich. Mój pomysł z popupbutikken to chęć zainicjowania lepszej wymiany kulturowej. Wielu z nas zna Polaków, którzy budują, malują i sprzątają nasze domy, ale ja jestem zainteresowany pokazaniem innej Polski. Interesuje mnie wymiana kulturowa. Polska to kraj o bogatej kulturze, o czym mogłem się przekonać odwiedzając wiele razy ten kraj i spotykając się z polskimi twórcami. Na przykład z Kapuścińskim i wieloma innymi współczesnymi pisarzami, z którymi miałem okazję zrobić wywiady. Kocham także polską muzykę i zawsze mam ochotę pojechać do Polski.

 

– Wygląda na to, że jesteś pół-Polakiem….

– Fizycznie jestem Norwegiem i trochę Duńczykiem, ale mentalnie jestem bardziej Polakiem.

 

Christian Kjelstrup jest krytykiem literackim, tłumaczem i popularyzatorem literatury. Pracuje jako redaktor w wydawnictwie Aschehoug i w piśmie Samtiden.

 
Artykuł Christiana Kjelstrupa o Szymborskiej przeczytasz tu 

 

Zobaczcie krótki film o popupbutikken

 

 

W najbliższą sobotę 9 lutego w Teatrze Narodowym w Oslo o godz. 16.00 odbędzie się spotkanie poświęcone twórczości Szymborskiej. Rozmawiać będą dawny sekretarz Szymborskiej Michał Rusinek, Christian Kjelstrup i Nina Witoszek. Spotkanie będzie prowadzone w języku angielskim.

Tutaj możesz odebrać gratisowe bilety na to wydarzenie

 

 

 Wislawa Szymborska

Kot w pustym mieszkaniu

Umrzeć - tego nie robi się kotu. 
Bo co ma po­cząć kot 
w pu­stym miesz­ka­niu. 
Wdra­py­wać się na ścia­ny. 
Ocie­rać mię­dzy me­bla­mi. 
Nic niby tu nie zmie­nio­ne, 
a jed­nak po­za­mie­nia­ne. 
Niby nie prze­su­nię­te, 
a jed­nak po­roz­su­wa­ne. 
I wie­czo­ra­mi lam­pa już nie świe­ci. 

Sły­chać kro­ki na scho­dach, 
ale to nie te. 
Ręka, co kła­dzie rybę na ta­le­rzyk, 
tak­że nie ta, co kła­dła. 

Coś się tu nie za­czy­na 
w swo­jej zwy­kłej po­rze. 
Coś się tu nie od­by­wa 
jak po­win­no. 
Ktoś tu­taj był i był, 
a po­tem na­gle znik­nął 
i upo­rczy­wie go nie ma. 

Do wszyst­kich szaf sie zaj­rza­ło. 
Przez pół­ki prze­bie­gło. 
Wci­sne­ęł się pod dy­wan i spraw­dzi­ło. 
Na­wet zła­ma­ło za­kaz 
i roz­rzu­ci­ło pa­pie­ry. 
Co wię­cej jest do zro­bie­nia. 
Spać i cze­kać. 

Niech no on tyl­ko wró­ci, 
niech no sie po­ka­że. 
Już on się do­wie, 
że tak z ko­tem nie moż­na. 
Bę­dzie się szło w jego stro­nę 
jak­by się wca­le nie chcia­ło, 
po­ma­lut­ku, 
na bar­dzo ob­ra­żo­nych ła­pach. 
I żad­nych sko­ków pi­sków na po­czą­tek. 

 

 

Tu znajdziesz krótki film ze spektaklu w Teatrze Narodowym w Oslo 

 

Artykuł na temat Szymborskiej znajdziesz tu