Niełatwo być nastolatkiem

girl-1012862_960_720.jpg

 

 

 

Tekst: Alicja Dołowska

 

Wydaje się, że mają świat u stóp, ale nie zawsze bywają radośni, mimo tysiąca „przyjaciół” na Facebooku. Nastolatki to wciąż dzieci domagające się uwagi. Gdy rodzinie praca w coraz większym stopniu kradnie czas, bywają samotne jak żadne chyba dotąd pokolenie.

 

Bo co to za życie, gdy przytłacza stres i nie ma z kim porozmawiać o problemach. Coraz więcej jest rozbitych rodzin, które nie zapewniają dorastającej młodzieży poczucia bezpieczeństwa. Niedawno Instytut Matki i Dziecka opublikował raport Zdrowie i zachowania zdrowotne młodzieży szkolnej w Polsce na tle wybranych uwarunkowań socjodemograficznych. Wyniki badań z lat 2013/ 2014 warte są, by się nad nimi pochylić. Wyraźnie pokazują, że zachowania te zależą od warunków zewnętrznych, w jakich żyją nastolatki. Między innymi: domowego otoczenia, szkoły, miejsca zamieszkania, statusu i zamożności rodziny.

 

Nie tak pochopnie

Niejeden rodzic po poznaniu treści raportu głębiej się zastanowi nad decyzją o rozwodzie. Wynika bowiem, że znacznie gorzej żyje się nastolatkom w rodzinach niepełnych, lub jak to dziś określają socjolodzy - „rekonstruowanych”. I nie pomogą kompensacje w postaci elektronicznych gadżetów, domowych luksusów czy zimowych ferii na Dominikanie. Dla prawidłowego rozwoju dziecka potrzebna jest pełna rodzina, dająca oparcie, a nie wyrywkowe pobyty u odrzuconego przez matkę ojca czy u porzuconej matki. Można powiedzieć: nic nowego pod słońcem. A jednak w dzisiejszych czasach, które - jak nam wmawiają reklamy i filmy – powinny być za wszelką cenę łatwe i przyjemne, lekkość bytu bywa okupiona cierpieniem najmłodszych, jeśli zburzy im się ustabilizowany dotąd dom.

Raport nie pozostawia złudzeń: młodzież wychowująca się z obojgiem biologicznych rodziców osiąga lepsze wyniki w nauce; odsetek osiągnięć bardzo dobrych lub dobrych jest wśród niej o ponad 10% większy niż w rodzinach zrekonstruowanych lub niepełnych. Różnice na korzyść rodzin biologicznych utrzymują się we wszystkich grupach wiekowych nastolatków, zarówno wśród dziewcząt, jak i chłopców.

Ale też osiągnięcia szkolne mają w Polsce silne uwarunkowania społeczne i wykazują związek z zamożnością rodziny. Różnica w odsetku uczniów mających lepsze osiągnięcia w nauce wynosi 18,7% przy porównaniu rodzin biednych i zamożnych. Wpływ zamożności rodziny na oceny utrzymuje się we wszystkich grupach wiekowych, najsłabszy jest u 13-latków. W przypadku młodzieży z małych miast można zauważyć tendencję do lepszych ocen wśród dziewcząt; bo bardziej się przykładają do nauki niż ich szkolni koledzy.

Nastolatki z niepełnych lub rekonstruowanych rodzin czują mniejsze wsparcie, mają większą tendencję do otyłości, używek oraz zachowań ryzykownych, niższą samoocenę, większe problemy z komunikowaniem się z rodzicami i są bardziej zestresowane niż ich rówieśnicy z domów, gdzie jest mama i tata. 9,8% ankietowanych nastolatków przyznało, że nie ma lub nie widuje ojca, a 1,7% - matki. W porównaniu z wynikami badań sprzed czterech lat odsetek rodzin pełnych, z obojgiem biologicznych rodziców, obniżył się o  2%.

 

Rozmowy, które chronią

Efektywna komunikacja w rodzinie jest jednym z najważniejszych kryteriów prawidłowego jej funkcjonowania. Niezbędnym zaś warunkiem dobrej komunikacji jest łatwość prowadzenia rozmów, świadcząca z jednej strony o otwartości, braku barier, a z drugiej - o wzajemnej dostępności członków rodziny. W badaniach analizowano łatwość prowadzenia przez młodzież rozmów z rodzicami na tematy, które ją niepokoją. Wyniki pokazały jednoznacznie, że łatwość komunikacji z rodzicami jest dobrym wskaźnikiem relacji w rodzinie, zwiększającym satysfakcję młodzieży z życia, a jednocześnie czynnikiem chroniącym przed podejmowaniem zachowań niebezpiecznych.

Jednak na rozmowę potrzebny jest czas. A czas polskiej rodzinie w coraz większym stopniu kradnie praca, wymagająca od rodzica elastyczności. Główny Urząd Statystyczny alarmuje, że z badań wynika, iż prawie jedna piąta Polaków nie ma w dni powszednie w ogóle czasu wolnego. Polak coraz częściej żyje wyłącznie pracą, musi być dyspozycyjny, w przeciwnym razie zastąpi go inna osoba.

Stwierdzono, że łatwość rozmów nastolatków z rodzicami pogarsza się z wiekiem.

Z wiekiem pogłębiają się też różnice zależne od płci w zakresie łatwości porozumienia się z matką, a u 15-latków są to już różnice istotne. Rozmowy z rodzicami są najtrudniejsze dla nastolatków wychowywanych przez samotnych rodziców oraz mieszkających w dużych miastach.

Okazuje się, że zamożność rodziny silnie różnicuje jakość komunikacji z rodzicami: jasność komunikacji wzrasta wraz ze wzrostem zamożności rodziny. Nie bez znaczenia jest więc zastrzyk finansowy, jaki dostarcza program 500 plus, który - jak się okazało - wyciągnął już ze strefy biedy 92% rodzin.

 

Na bakier ze wspólnym stołem

Kształtowaniu rodzinnych więzi służy również wspólne spożywanie posiłków. Rodzinne obiady czy kolacje stanowią jeden z podstawowych elementów funkcjonowania rodziny i kształtowania zachowań żywieniowych dzieci i młodzieży. Sprzyjają też kontaktom i podtrzymywaniu więzi. Nie mówiąc już o modelowaniu korzystnych wzorców kultury zachowania przy stole.

Prawie co piąty nastolatek nigdy nie je śniadania i kolacji w towarzystwie rodziców (odpowiednio 18,5% i 17,6%). Uwagę zwracają: zmniejszenie częstotliwości spożywania porannego i wieczornego posiłku w towarzystwie rodziców wraz ze wzrostem wieku ankietowanych oraz różnice zależne od płci. Jeśli ktoś kontestuje wolne od handlu niedziele – tak jak są wolne w wielu zachodnich krajach UE – niech pomyśli o polskich rodzinach, które nieraz tylko właśnie w niedziele mogłyby zasiąść do wspólnego obiadu. A w handlu pracują przeważnie kobiety.

19% mieszkańców Polski przyznało, że nie miało w ciągu powszedniego dnia czasu wolnego dla siebie i rodziny, w tym 4% stwierdziło, że czasu brakuje im nawet na wykonanie koniecznych zajęć. Brak czasu wolnego deklarują przede wszystkim osoby w wieku 25-34 oraz 35-44 lat. To są lata, kiedy wychowuje się dzieci.

Co trzeci ankietowany nastolatek odczuwał nasilenie stresu szkolnego. Odsetek zestresowanej młodzieży istotnie się zwiększył. Według badań miejsce zamieszkania jest kolejnym, oprócz płci i wieku, istotnym czynnikiem sprzyjającym odczuwaniu nasilenia stresu szkolnego w okresie dorastania. Bardziej obciążeni stresem są uczniowie z dużych miast, szczególnie dziewczęta. Wiele z nich, nie mając nadwagi, czuje się grubymi i brzydkimi, na co wpływ mają wzorce urody dyktowane przez reklamy. Prawie 40% nastolatków odczuwa powtarzające się dolegliwości o podłożu psychicznym lub somatycznym. Najczęściej zdenerwowanie i rozdrażnienie, następnie bóle głowy. Jest dobra wiadomość: spadł w tej grupie wskaźnik picia alkoholu. Ale… odnotowano znaczący wzrost częstości używania marihuany.

 

Rzuceni na żer subkultury

Z jednej strony blichtr: modne ciuchy i gadżety, predestynujące - w ich mniemaniu - do przynależności do „tych lepszych” w szkole, z drugiej - wulgarne słowa i pięści zastępujące normalną komunikację werbalną, z którą nastolatki sobie nie radzą. To co zrobiliśmy naszym dzieciom, dając przez lata przyzwolenie na ogólny brak szacunku dla norm społecznych, prawnych, zwyczajowych i obyczajowych, bagatelizując wpływ śmieciowych wzorców kulturowych i etycznych, mści się teraz na nich w sposób okrutny. Mści się też na nas.

Kto zna obyczaje niektórych gimnazjalistów, od dawna wie o organizowanych „ustawkach” między klasami lub szkolnymi grupami, podczas których pięści idą w ruch i krew leje się z nosa. Tak właśnie wygląda ich „rozmowa” i „siła argumentów” rodem z filmów pełnych przemocy.

Skąd te wzorce? Przecież nie zawsze wyniesione z patologicznych rodzin. Spójrzmy, co serwuje telewizja. Ilona Łepkowska, autorka fabuły „M jak miłość” i wielu innych polskich seriali, powiedziała kiedyś, że pisząc scenariusz, musi nieraz długo pomyśleć o filmowych scenach, bo to odpowiedzialność i wie, że posłużą one potem jako wzorce zachowań w społeczeństwie, które te seriale ogląda.

O tym, że nie każdy bierze ten fakt pod uwagę (a może wprost przeciwnie - bierze!!!), przekonujemy się, skacząc pilotem po kanałach. Wszechobecnymi bohaterami filmów od dawna stały się prostytutki, narkomani, bandyci, mordercy, różnej maści dewianci, oszuści i złodzieje. Tu nie chodzi o Damę kameliową z Gretą Garbo, z nieszczęśliwą miłością w tle, lecz hard seks, „domina”, podwieszanie, podduszanie, nagie pierwsze randki z nieznajomymi partnerami w telewizyjnych programach, big brother’y z uczestnikami w stroju Adama i Ewy, których kamera podgląda w różnych sytuacjach. W czasach gdy pornografia wepchnęła się nam do mieszkań razem z kablówkami, intymność staje się słowem coraz bardziej zapomnianym.

We współczesnej kulturze nie ma już tematów tabu. Wszystko, co do niedawna okrywało hańbą, wstydem - było nie do zaakceptowania, na naszych oczach usiłuje się wcisnąć jako normę, wmawiając, że wszystko jest na sprzedaż. Można pluć na świętości, wystawiając skandalicznie Klątwę Wyspiańskiego – a nawet zrobić międzynarodową karierę po przybiciu na krzyżu genitaliów. Znajdą się media, które cmokając, wszystko to pochwalą, odwrócą kota ogonem i jeszcze desygnują do wysokopłatnej nagrody.

Najbardziej bezbronna jest w tej sytuacji młodzież, której jeszcze trudno odróżnić „opakowane w złoty papierek” zło od dobra. Więzienna subkultura, z premedytacją podniesiona do rangi normy, nie tylko przejawia się modą na kloaczne przekleństwa i brutalne zachowania, ale ogólnie na chamstwo. Kiedyś zasadą było równanie w górę. Dziś poprzez demoralizujące wzorce kulturowe wciska się młodzieży w głowę, że warto równać w dół.

 Komuś bardzo zależy, żeby wmówić młodym, że wszystko wolno, bo mamy demokrację. Otóż nie wszystko wolno właśnie dlatego, że mamy demokrację. Musimy o tym z młodymi rozmawiać, bo jak mało kiedy potrzebują naszego czasu i uwagi.

 

 

Artykuł ukazał się na portalu Civitas Christiana