Nad Bożym Słowem. Święto Ofiarowania Pańskiego (2020)

baptism-2437522_960_720.jpg

Po raz pierwszy otrzymujemy płonącą świecę na chrzcie. Oznacza ona zapalenie światła wiary w naszej duszy

  

 

 
Tekst: Ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła, Bergen)

  

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. To pierwsze zdanie czytanego dziś fragmentu Ewangelii, w niedzielę, którą przeżywamy jako święto Ofiarowania Pańskiego. Papież Franciszek w homilii na dzisiejsze święto kilka lat temu mówił tak: Święto Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jest również nazywane świętem spotkania: spotkania między Jezusem a jego ludem. Kiedy Maryja i Józef zanieśli swoje dziecko do świątyni w Jerozolimie, miało miejsce pierwsze spotkanie między Jezusem a jego ludem, reprezentowanym przez dwoje starców Symeona i Annę. Było to także spotkanie w obrębie historii narodu, spotkanie młodych ze starszymi: młodymi byli Maryja i Józef z ich nowo narodzonym dzieckiem, a starszymi Symeon i Anna, dwie osobistości, które zawsze przebywały w świątyni.

Przywołuję tę wypowiedź Papieża, ponieważ jest ona także cennym wskazaniem dla każdego z nas. Po naszym narodzeniu rodzice przynieśli nas do świątyni, aby „przedstawić nas Panu”, to był moment naszego chrztu. Często byli wtedy obecni nasi dziadkowie, który jak Symeon i Anna, wychwalali Boga za ten wielki dar, którzy prorokowali na nasze życie. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ spotykamy się dzisiaj czasem z sytuacjami, które są zupełnie odwrotne. Rodzice odkładają czas „przedstawienia” dziecka Panu, czyli czas chrztu, a dziadkowie niejednokrotnie też przestają pełnić swoją misję prorocką, tłumacząc, że nie będą się wtrącać w życie młodych. Wiem, że brzmi to bardzo pesymistycznie, ale Boże Słowo, nie jest nam dane do „pogłaskania”. Ono czasem będzie obnażało całą rzeczywistość naszego życia bez cienia koloryzowania czy udawania. Z drugiej natomiast strony, jeśli choć trochę jesteśmy wrażliwymi na Boże wołanie, to Słowo, którego dzisiaj słuchamy stanie się dla nas wezwaniem do bardziej gorliwego działania. Przecież każdy z nas, naznaczony obecnością Chrystusa w sakramencie chrztu, umocniony w sakramencie bierzmowania i nieustannie karmiony darem Eucharystii ma być światłem na oświecenie pogan i chwałą ludu Twego, Izraela.

Cała dzisiejsza liturgia skoncentrowana jest właśnie wokół światła. Stąd piękny zwyczaj przynoszenia dzisiaj do świątyni świec zwanych gromnicami, których światło ma rozświetlać i chronić nas od wszelkiego zła i niebezpieczeństwa. Chciałbym przytoczyć tutaj fragment pewnego artykułu: Po raz pierwszy otrzymujemy płonącą świecę na chrzcie. Oznacza ona zapalenie światła wiary w naszej duszy. Jest znakiem ogarnięcia nas przez Chrystusa swoimi mocami i swym światłem. Po raz drugi - często tę samą świecę - trzymamy zapaloną podczas I Komunii św. W wielu bowiem rodzinach jest piękny, godny rozpowszechniania zwyczaj przechowywania tej chrzcielnej świecy do I Komunii św., a także do ślubu. Przynosi się ją także do kościoła każdego roku w Wielką Sobotę, by jej płomień zapalić od nowo poświęconego paschału. Zapalajmy ją częściej. Zapalajmy w domach, kiedy robi się w nich burzowo, kłótliwie, kiedy lodowaty grad niszczy uprawy wzajemnej miłości, kiedy wybuchają pożary zawiści, kiedy zagraża powódź pazerności. Niech gromnica nie będzie tylko jednym z przechowywanych w naszym domu bibelotów. Zapalajmy ją także wtedy, gdy ktoś z domowników ciężko choruje, gdy został okradziony, napadnięty, oszukany, poniżony, odrzucony, opuszczony. Przywróćmy zwyczaj wkładania jej do ręki konającym, opuszczającym ten świat naszym bliskim. Myślę, że warto powrócić do wymowy tej świecy i jej znaczenia, bez względu na to, gdzie jesteśmy i czym się zajmujemy.

Dziś Kościół modli się także, za wszystkie osoby konsekrowane, czyli za wszystkie siostry i braci zakonnych, zarówno tych którzy żyją w świecie i prowadzą działalność apostolską, jak i tych, którzy przebywają w zgromadzeniach zamkniętych, czyli klauzurowych. Oni wszyscy są dzisiaj dla nas potwierdzeniem Ewangelii i jasnym wskazaniem, że pójście za Chrystusem Światłością Świata może być czymś naprawdę pięknym. 

Na koniec chciałbym przywołać jeszcze jeden fragment homilii Papieża Franciszka: Także w życiu konsekrowanym przeżywamy spotkanie młodych i starych, obserwancji i proroctwa. Nie postrzegajmy ich jako dwóch rzeczywistości przeciwstawnych! Raczej pozwólmy, aby Duch Święty ożywiał jedną i drugą, a znakiem tego jest radość: radość zachowywania, podążania drogą reguły życia, to radość z bycia prowadzonymi przez Ducha, nigdy nie będąc bezkompromisowymi, zamkniętymi, a zawsze otwartymi na głos Boga, który mówi, otwiera, prowadzi… Dobrze, aby starsi przekazywali młodym mądrość, a młodzi przejmowali to dziedzictwo doświadczenia i mądrości, niosąc je w przyszłość, dla dobra poszczególnych rodzin zakonnych i całego Kościoła. Łaska tej tajemnicy, tajemnicy spotkania niech nas oświeca i pociesza na naszej drodze.