Nad Bożym Słowem. VII Niedziela Wielkanocna (2020)

father-and-son-2258681_960_720.webp

"Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie"

 

 

Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

 

 

Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie.

To ostatni fragment czytanej dzisiaj Ewangelii. Pod względem liturgicznym czas wielkanocny się wypełnia. Weszliśmy już w czas oczekiwania na Zesłanie Ducha Świętego. Oczekiwania na dzień, w którym otrzymamy Jego moc, aby być świadkami w Jerozolimie i aż po krańce ziemi.

Chciałbym żebyśmy się dzisiaj na chwilę zatrzymali na słowach Jezusa, które są dokładnie w centrum przywołanego powyżej fragmentu: wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje… Czy przypadkiem czegoś te słowa nam nie przypominają? Przywołajmy rozmowę ojca z synem z przypowieści o miłosiernym ojcu, gdzie mówi on do syna: wszystko, co moje jest Twoje.  Natomiast tutaj jest odwrotnie - Syn zwraca się do Ojca. Myślę, że nie jest to przypadek. To odwrócenie pokazuje głębokie zjednoczenie syna i ojca. Syn wie, że na miłość ojca nie musi zasługiwać, ma pewność, że ojciec kocha go całkowicie, do końca i za darmo. W takim kontekście łatwiej nam zrozumieć dzisiejsze czytanie z Ewangelii. Ten piękny fragment nazwany modlitwą arcykapłańską Jezusa, jest niczym więcej tylko opisem doskonałej jedności, jaka jest między Ojcem i Synem. Jest też wezwaniem właśnie do takiego budowania owej jedności.

Ale czy ta doskonałość ma miejsce w realnym życiu? Odkąd zostaliśmy porażeni grzechem i zerwaliśmy jedność z Ojcem cierpimy z powodu braku tej jedności. Ten brak odbija się na życiu człowieka. Wielu ciągle myśli, że można Boga zastąpić czymkolwiek i będzie dobrze. Może na chwilę tak, ale na dłuższą metę, cała taka budowa runie i niewiele z niej pozostanie. Dlatego kluczem do zrozumienia naszego życia, jest być w jedności z Bogiem. Papież Jan Paweł II, którego setną rocznicę urodzin obchodzimy, mówił w dniu inauguracji swojego pontyfikatu: Nie lękajcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi. Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie!

Ponieważ po grzechu jest w nas rana, poczucie lęku, strachu, dlatego tak trudno przyjąć nam tę Bożą logikę. Tak wielu ludzi powtarza: „przecież przez to, co zrobiłem, przez moje grzechy Bóg nie może mnie już kochać”. Stawiam wtedy takim osobom pytanie: „kochasz kogoś dlatego, że coś otrzymałeś, czy dlatego, że ten ktoś jest?”. Nie spotkałem się jeszcze, by ktoś powiedział, że kocha za coś. Każdy mówi, kocham, dlatego, że jest żoną, mężem, synem, córką itd. A zatem skoro my kochamy za to, że ktoś jest, to o ileż bardziej kocha Bóg, który z miłości nas stworzył. Potrzeba nam zatem nie uciekania od Boga, chowania się przed Nim, udawania, że nie jest potrzebny, ale trzeba żebyśmy szukali tego, co jednoczy, co buduje i umacnia, najpierw naszą relację z Ojcem, a potem także relację z drugim człowiekiem.

W pierwszym czytaniu spotykamy dzisiaj uczniów wraz z Maryją i niewiastami w Wieczerniku. I autor Dziejów Apostolskich zanotował: wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie… Zwróćmy uwagę na to słowo: jednomyślnie, czyli nie każdy sobie, tak jak mu pasuje, ale wszyscy razem. Dzisiaj trzeba nam to słowo na nowo przyjąć i idąc za jego wezwaniem trwać jednomyślnie na modlitwie, aby Ojciec wlał w nasze serca miłość i pokój.