Nad Bożym Słowem. XIV Niedziela zwykła (2021)
Jesteśmy dzisiaj zaproszeni do tego, by uczyć się wychodzenia poza stereotypowe patrzenie na człowieka. Aby odkrywać to, co on sobą wnosi w życie społeczności, w życie moje i twoje.
Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.
Przywołany fragment stanowi znaczną część czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii św. Marka. Warto się nad nim zatrzymać w dzisiejszą niedzielę, która stoi u początku wakacji. Zwyczajowo czas ten kojarzymy z czasem wolnym, odpoczynkiem i wyjazdami. W tym roku może szczególnie myślimy o spotkaniu z bliskimi, których ze względu na pandemię i ograniczenia, nie było nam dane widywać zbyt często. Jednocześnie ten wakacyjny czas, dla wielu łączy się z wieloma nowymi życiowymi zadaniami. Są przecież wśród nas osoby i rodziny, które właśnie teraz zmieniają miejsce zamieszkania: przeprowadzają się w obrębie Norwegii, powracają do kraju lub podejmują decyzję o wyjeździe z ojczyzny. A zatem jest to czas zmian, wchodzenia w nowe rzeczywistości. Również w wielu wspólnotach parafialnych właśnie w okresie wakacji następują zmiany duszpasterzy.
To wszystko zawiera się w dzisiejszym Słowie Bożym. Przywołany fragment Ewangelii pokazuje nam Jezusa, który przychodzi w swoje rodzinne strony. Do miejsc, które są mu znane i wydawać by się mogło, że tutaj będzie miał największe uznanie i posłuch. Niestety dzieje się zupełnie inaczej. Wielu mówi: „ja wiem, kto to jest”, „znam jego rodziców, rodzinę, bliskich”. Z tej postawy zaczyna rodzić się zwątpienie.
Przypomina mi się tutaj pewna sytuacja sprzed kilku lat, kiedy jeden z moich kolegów, tuż po święceniach kapłańskich poszedł na swoją pierwszą parafię. Usłyszał tam, że „ jest za młody, aby pouczać innych”, „ksiądz jest młody, więc, co może wiedzieć”. To prawda, że człowiek z biegiem lat nabiera doświadczenia i tzw. mądrości płynącej z życia, ale przecież to nie oznacza, że wcześniej nie ma nic do powiedzenia. Gdyby Jezus powiedział sobie: „jestem zbyt młody, by głosić Królestwo Boże, by wzywać do nawrócenia, by pójść na krzyż i zmartwychwstać” to jakby wyglądała historia zbawienia?
Jesteśmy dzisiaj zaproszeni do tego, by uczyć się wychodzenia poza stereotypowe patrzenie na człowieka. Aby odkrywać to, co on sobą wnosi w życie społeczności, w życie moje i twoje. Jeśli już na starcie przypniemy przysłowiową „łatkę”, bardzo trudno będzie nam odkryć wartość innych. Prawda jest też taka, że takie powątpiewanie może nie tylko nam samym, ale także innym przesłonić wartość osoby. Sam się niejednokrotnie o tym przekonałem słysząc od kogoś: „a mówili, że ksiądz jest taki, czy taki, a ja widzę, że jest zupełnie inaczej”. Myślę, że bardzo potrzeba współczesnemu społeczeństwu dwóch postaw: postawy otwartości wobec drugiego („chcę cię poznać”) i umiejętności pozostania przy wartościach, które są cenne i ważne, i których nauczyliśmy się w naszym życiu. Nie chodzi przecież o to, żeby się dopasować do otoczenia, ale żeby przekazać to, co cenne. To jest postawa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. On przyniósł Dobrą Nowinę i nie starał się przypodobać, ale chciał pokazać, że to, co głosi niesie w sobie wartość zarówno na życie doczesne, jak i wieczne.
Niech czas wakacji, a nade wszystko Słowo Boże, przemienia nasze serca, abyśmy czerpali radość i mądrość ze spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem.