Dajmy się sprowokować? Polskie i norweskie dyskusje o filmie Kler

 44756322_891902021015220_2214616142910062592_n.jpg

 

Od czasu premiery, czyli od 28 września, Kler w Polsce obejrzało ponad 4 miliony widzów. Kasowy sukces, a także ilość wypowiedzi na temat filmu potwierdzają, że wzbudził on ogromne zainteresowanie. Od 19 października Kler jest wyświetlany również w Norwegii.    

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

Dyskusja na temat filmu Wojciecha Smarzowskiego budzi duże emocje i często niestety dzieli Polaków. W środowisku katolików i duchownych padają różne zdania na temat filmu. Pojawiają się opinie jednoznacznie pozytywne i skrajnie negatywne. Między nimi sytuują się głosy bardziej wyważone, które zachęcają do refleksji na temat współczesnych problemów Kościoła i duchownych.

 

Trzy głosy z Polski: między prowokacją a rozczarowaniem

Kinowa premiera filmu Kler w Polsce miała miejsce 28 września 2018. Do tej pory obejrzało go ponad 4 miliony widzów. Kler otrzymał kilka nagród na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, m.inNagrodę publiczności. Prawa do jego wyświetlania zakupiło 13 krajów. W Polsce film od początku budził kontrowersje. Podczas transmisji z Gali rozdania Złotych Lwów telewizja wycięła żart Smarzowskiego o prezesie TVP Jacku Kurskim. Niektóre miasta w Polsce zakazały projekcji filmu.

Trudno byłoby odnieść się w tutaj do wszystkich tekstów i recenzji, jakie ukazały się w Polsce na temat filmu Smarzowskiego. Wybrałam kilka głosów, które są według mnie interesujące.

 

Ks. Łukasz Kachnowicz na stronie Aleteia opublikował artykuł pod przyciągającym uwagę tytułem Kler szokuje i prowokuje? To dajmy się mądrze sprowokować, w którym przyznaje, że film Smarzowskiego może być okazją dla księży do zrobienia czegoś, co powinni zrobić od dawna.

„Powinniśmy przyznać, że Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni. (…) Może to jest dobry moment, żebyśmy przebili tę mityczną bańkę, która otacza nas, księży i przyznali, że mamy swoje grzechy, bardzo prawdziwe grzechy”- twierdzi ks. Kachnowicz.

Ton refleksji pojawia się również w zakończeniu tego tekstu:

 „Św. Jan Paweł II mówił w Krakowie w 2002 roku: „Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego miłosierdzia! (…) Bądźcie świadkami miłosierdzia!”. Świadkiem miłosierdzia może być tylko ten, kto wpierw uznał się za grzesznika. Być może film Wojtka Smarzowskiego jest dla nas dobrą okazją do tego. Może zamiast się bronić, warto dać się sprowokować”.

Cały artykuł znajdziesz tu 

 

Inną opinię wyraża ks. Andrzej Luter.  W artykule opublikowanym na stronie eKAI twierdzi, że Kler jest filmem skrajnie jednowymiarowym, w którym pojawia się „mnóstwo stereotypów, rodem z marnego portalu internetowego, antyklerykalnych uprzedzeń, zasłyszanych dowcipów z długą zresztą brodą”.  

Autor tekstu uważa, że „Kondensacja patologii nigdy nie służy dobrze sztuce. Można przecież sfilmować jakieś autentyczne i prawdziwe zdarzenia, a obraz całości będzie fałszem”.

W dalszej części artykułu stwierdza jednak: „przy całym moim ogromnym dystansie do Kleru, znajduję w nim kilka momentów przejmujących i bardzo ważnych”. Jednym z nich jest według autora scena, w której do kurii zgłasza się mężczyzna - ofiara księdza pedofila. Jego rozmowa z biskupem i sześcioma kurialistami jest „pokazem zbrodniczej bezduszności”, który porusza widzów.

Ks. Andrzej Luter podsumowuje swój artykuł z przekonaniem, że film Smarzowskiego jest zmarnowaną okazją i nie wywoła żadnego katharsis, jak przewidywał reżyser. Sądzi również (artykuł ukazał się przed polską premierą), że „Za chwilę, po premierze, rozpocznie się brutalny hejt antykościelny, antyklerykalny i antychrześcijański, z drugiej strony zaś brutalny hejt „antysmarzowski”.  Zasługi, jakie położył reżyser dla prawicy filmem Wołyń, zostaną mu zapomniane”.

Autor kończy swój wywód takim oto marzeniem: „Szkoda, żałuję zmarnowanej szansy. Tak sobie myślę, że być może teraz właśnie przyszedł czas na zrealizowanie całkowicie innego filmu o Kościele, niejako w kontrze do tego, co zaserwował nam Smarzowski. Wspomniałem o tym na początku artykułu. Załóżmy, że bohaterem filmu jest ksiądz, nie ideał, bo idealni ludzie nie istnieją, który walczy o ewangeliczny kształt Kościoła oraz kapłaństwa i znajduje się w sytuacji kafkowskiej, zarówno w rzeczywistości kościelnej, jak i w rzeczywistości liberalnych przyjaciół, bo tak mu się do tej pory wydawało, że to są przyjaciele, otwarci i tolerancyjni; mylił się okrutnie. Sytuacja kafkowska to rozczarowanie i samotność; można z niej wyjść zwycięsko, albo przegrać i zagubić się w labiryncie fałszu po wszystkich stronach. Zapewniam, że byłby to film po stokroć bardziej dramatyczny, wstrząsający i wielowymiarowy niż Kler”.

 

O. Adam Szustak OP wybrał się na Kler… w habicie. We vlogu, w którym przekazał internautom swoje przemyślenia o filmie Smarzowskiego powiedział m.in. „Ten film nie zrobi Kościołowi większej szkody (…). Nie jest antykościelny - pokazuje patologię w Kościele, tak to prawda. Pokazuje wycinek Kościoła. Cały kościół taki nie jest”. Znany kaznodzieja powiedział również, że jest bardzo wdzięczny, że obejrzał ten film. „Mnie ten film prowokuje tylko do jednego, do nawrócenia” - stwierdził dominikanin.

Poniżej znajdziecie film z całą wypowiedzią o. Adama Szustaka na temat filmu.

 

 

 

Trzy głosy z Norwegii: między polityką a dyskusją o pedofilii

Igor Devold, polsko-norwesko reżyser i wykładowca na NTNU w wypowiedzi dla Radia NRK (program Studio 2) mówił zarówno o samym filmie, jak i o burzliwych dyskusjach, jakie wywołał on w Polsce. „To jest bardzo mocny i dramatyczny film, który opisuje stosunki w polskim kościele katolickim. Posiada również elementy sensacyjne” - powiedział.  Przyznał również, że film wzbudził wielkie zainteresowanie w Polsce i spotkał się z krytyką konserwatywnych środowisk katolickich.  Igor Devold wyraził nadzieję, że Kler rozpocznie w Polsce debatę na temat pedofilii w Kościele i pozwoli osobom poszkodowanym dochodzić swoich racji.

Całą rozmowę możesz wysłuchać tu

 

 

W artykule, który ukazał się na łamach Afteposten Ingrid Brekke napisała o negatywnych wypowiedziach części polskich polityków oraz szefa telewizji polskiej Jacka Kurskiego na temat filmu. Według niej, w polskim Kościele problem pedofilii jest chowany pod dywan. Artykuł Brekke ma charakter polityczno-społeczny.  W zakończeniu autorka pokusiła się jednak o recenzję filmu, stwierdzając, że pokazuje on nie tylko paląco aktualny problem pedofilii w Kościele, ale także to, jak trudno być księdzem w „zhierarchizowanym i obłudnym systemie”. Według autorki, Kler to poważny film, który trudno zbagatelizować, a problem bycia Kościoła poza i nad prawem jest trudny do zaaprobowania również dla katolików.

Cały artykuł przeczytasz tu 

 

Internetowe pismo Utrop w artykule pt. Hundrevis så filmen som splitter Polen (Setki obejrzało film, który podzielił Polskę), który ukazał się bezpośrednio po norweskiej premierze Kleru zanotowało głównie rozmowy z widzami. Osoby, które odpowiadały na pytania dziennikarza, to Polacy, którzy wybrali się do kina Odeon w Oslo na piątkową premierę filmu.

Niektórzy z nich nie ukrywali rozczarowania obrazem, przy czym powody tego rozczarowania były różne. Marek Pisarski i Magdalena Lewińska, czytając polskie recenzje i dyskusje, oczekiwali dzieła mocniejszego i bardziej kontrowersyjnego. Inni podkreślali braki warsztatowe i zwracali uwagę, że nie jest to najlepszy film Smarzowskiego. Pojawiały się również głosy, że film, pokazując trudne problemy, potwierdza istniejący kryzys w Kościele.  Widzowie zwracali także uwagę na fakt, że film pokazuje księży jako ludzi, którzy podobnie jak wszyscy inni mają problemy i popełniają grzechy. Jednocześnie pojawiały się głosy, że nie wszyscy księża postępują tak, jak większość ekranowych bohaterów. „Znam bardzo wielu dobrych księży” - powiedziała Joanna, dystansując się od przedstawionego w filmie obrazu duchowieństwa.

 

9 tysięcy widzów i liczba ta wciąż rośnie

Zapytałam Kaję Szulc-Nweke z Kino Project, które jest dystrybutorem filmu Kler w Norwegii, czy film zostanie pokazany również w innych krajach skandynawskich.

–  Dystrybuujemy film na Norwegię i Danię. W Danii współpracujemy z siecią kin Cinemaxx, w Norwegii od 19 października film pokazujemy w 40 kinach rozsianych po całym kraju.

–  Ilu widzów obejrzało w pierwszy weekend film w Norwegii?

– 9000 - to liczba widzów, którzy przyszli obejrzeć seans w weekend, liczba ta wzrasta, gdyż w wielu miejscach wciąż pokazujemy film.

–  Dlaczego zdecydowali się państwo pokazać Kler w Norwegii?

–  To nie jest nasz pierwszy polski film. Od ponad roku, co miesiąc w norweskich kinach pojawiają się filmy polskiej produkcji. Ten wpisywał się w nasz repertuar. W tym sezonie jesień- zima pokazujemy aż sześć tytułów: Dywizjon 303, Juliusz, Kler, Kamerdyner, 7 uczuć, Plagi Breslau. Naszą główną misją jest pokazywanie filmów nowych, niedługo po polskiej premierze, stąd taka decyzja.

 

„Na tego rodzaju filmach nie zajada się popcornu”

Zapytałam również kilka osób, które obejrzały utwór Smarzowskiego o ich opinie na temat Kleru.

 

To był niełatwy film. Na tego rodzaju filmach nie zajada się popcornu i pada niewiele komentarzy. Poruszający i bardzo ludzki, moim zdaniem. Cieszę się, że pokazał księży właśnie z ludzkiej strony, odbrązowił ich, zdjął z piedestału świętości, jaką niesłusznie się im przypisuje. Ja traktuję zajęcie księży jak pracę. I moim zdaniem to jest piekielnie trudny zawód, wymagający wiele empatii i poświęcenia. Jeśli ludzie dodają do niego jakiś element boski, to już może się dla człowieka stać trudne do zniesienia. I pewnie właśnie takie jest. Domyślam się, że wielu księży ma z tym problem. Mnie najbardziej poruszył nie problem pedofilii, bo tego problemu się spodziewałam i przygotowałam na szok. Poruszył mnie temat pieniędzy, ich wolnego przepływu. Nieopodatkowane datki, nad którymi nikt nie ma kontroli, to jest dla mnie szokujący temat. A jedną z najmocniejszych scen była dla mnie ta, gdy w poczekalni w szpitalu czeka kilka osób. Pracująca tam kobieta przynosi herbatę tylko jednej z nich, choć wiele potrzebuje pomocy. Księdzu właśnie. Widziałam w tej scenie to, co zdaje mi się najmniej chrześcijańskie w polskiej wierze - jakiś nieuświadomiony brak pokory, niesprawiedliwość, odejście od tego, czego naprawdę nauczał Jezus”.

(Sylwia, mieszka w Trondheim)

 

Po obejrzeniu filmu czuję się lekko rozczarowany. Bardzo liczyłem, że ten film będzie uczciwym rozliczeniem z błędami Kościoła, ale niestety Smarzowski pokazał te błędy bez kontekstu dobra, jaki   w Kościele jest”.

(Dominik, mieszka w Oslo)

 

Jestem wierzącą osobą, ale muszę powiedzieć, że ten film mnie nie zszokował. Przede wszystkim, trailer ma się nijak do filmu. Daje on nieprawdziwy obraz tego, o czym tak naprawdę jest ten film. Nie jest on skierowany przeciwko wierze i wiernym. Ale na pewno krytykuje patologię w Kościele i pokazuje w krzywym zwierciadle samą instytucję. Dla mnie to przede wszystkim dramat o grzesznych i spragmatyzowanych ludziach, którzy muszą się mierzyć ze swymi słabościami. I paradoksalnie muszę powiedzieć, że ten film może się przysłużyć Kościołowi. Może zainicjować dyskusję i drogę do naprawy. Takim dobrym przykładem zmian w Kościele jest dla mnie list biskupa Opola, który ujawnił przypadki pedofili w swojej diecezji”.

(Marta, mieszka w Krakowie)

 

Zdecydowałam się nie zamieszczać oficjalnego zwiastuna filmu, ponieważ zgadzam się z jedną z moich rozmówczyń, że nie oddaje on charakteru filmu.

Obejrzyjcie zamiast tego wypowiedź Janusza Gajosa, grającego w filmie rolę biskupa Mordowicza.

 

 

Wojciech Smarzowski (ur. 1963) - reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta.  Początkowo zajmował się realizacją teledysków. W roku 2001 otrzymał Grand Prix Krajowego Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru TV „Dwa teatry” w Sopocie za spektakl Kuracja. Przełomem w jego karierze był rok 2004, kiedy na ekrany kin trafiło Wesele. Film zdobył wiele prestiżowych nagród takich jak: Złote Lwy czy Orły. Późniejsze filmy ugruntowały pozycję Smarzowskiego, jako jednego z najciekawszych reżyserów młodszego pokolenia. Reżyser kręci zarówno filmy oparte na realiach współczesnych, jak i historycznych. Do tych ostatnich należą: osadzony w czasach PRL-u Dom zły (2007), opowiadająca o wydarzeniach rozgrywających się bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej Róża (2011), czy wstrząsający Wołyń (2016) podejmujący temat rzezi wołyńskiej w latach 1943-1944. Filmy oparte na realiach współczesnych: Drogówka (2012) i Kler (2018) przedstawiają polskie realia i wybrane środowiska w sposób krytyczny i przerysowany.