Człowiek czynu i wiary. Wywiad z Dominikiem Cybulskim liderem organizacji Love Dance Help i laureatem nagrody Wybitny Polak w Norwegii

48378999_2154353997928680_7113164190973427712_n (2).jpg

 Wierzę, że prawdziwa miłość łamie spiralę czasu i śmierć, bo jest największą siłą, jaka działa we wszechświecie, mówi Dominik Cybulski (na pierwszym planie w pozycji horyzontalnej)

 

Katolik powinien być człowiekiem czynu, autentycznie podążającym za Jezusem, kochającym drugiego człowieka. Zauważyłem, że my w Kościele lubimy mówić o swojej grzeszności i słabości, o tym, że „tacy już jesteśmy”;  to się stało wręcz jakąś manią. Tymczasem zło nigdy nie jest stanem normalnym!

 

Tekst: Marta Tomczyk - Maryon Zdjęcia: LDH

 

– Jesteś znany jako współzałożyciel Love Dance Help. Opowiedz o waszej działalności i wyjaśnij, dlaczego w nazwie organizacji znajdują się trzy słowa: Miłość, Taniec i Pomoc. W jaki sposób przekłada się to na waszą działalność?

– Te trzy słowa najlepiej opisują to, czym się zajmujemy i oddają sens temu co robimy. Jesteśmy organizacją, która poprzez hobby jakim jest taniec niesie pomoc potrzebującym. Zatem miłość do naszej pasji i miłość do drugiego człowieka popycha nas do tego, abyśmy robili to, co robimy. Po trzech latach obok tańca doszedł jeszcze sport, ale nazwa już pozostała. Tak naprawdę, nieważne jakie pasje mamy, ważne, że chcemy poprzez nasze zainteresowania pomagać innym ludziom.

 

– Od jak dawna pomagasz innym i dlaczego to robisz?

–  Wychowałem się w rodzinie, gdzie pomaganie było czymś normalnym. Przykład: kiedy byłem małym dzieckiem - była to druga połowa lat 80-tych - w naszym mieszkaniu na Radogoszczu w Łodzi, w krótkim odstępie czasu mieszkały z nami dwie rodziny przyjaciół rodziców, które, mając wtedy chwilowe problemy mieszkaniowe, potrzebowały pomocy. Moi rodzice bez wahania zaprosili ich do nas. Lekcje dzielenia się tym, co mamy pobierałem od najmłodszych lat od moich kochanych rodziców. Potem było harcerstwo, grupy działające przy kościele - Ruch Światło Życie oraz Duszpasterstwo Akademickie Piątka w Łodzi. Łącznie przez 10 lat zaangażowany byłem w organizacje zajmujące się niesieniem pomocy, bądź pracą resocjalizacyjną z dziećmi i młodzieżą.

 

33506968_1668915773158332_6094439214408007680_n.jpg

– Za swoją działalność zostałeś uhonorowany w tym roku nagrodą Wybitny Polak w Norwegii, w kategorii Osobowość. Jakie znaczenie ma dla ciebie ta nagroda?

–  Proszę nie zrozumieć mnie źle, jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem to wyróżnienie, ale dla mnie nie tyle ta nagroda ma znaczenie, ale to, jak dużo jako Love Dance Help zrobiliśmy tutaj w Oslo i w Polsce. Ilu potrzebującym, biednym i chorym ludziom pomogliśmy. Nie dokonałem tego sam, tylko z całą drużyną fantastycznych ludzi. Dlatego odbierając nagrodę, zaprosiłem na scenę zarząd LDH, aby jasno podkreślić, że to sukces całego zespołu i wszystkich wolontariuszy, którego ja, jako prezes jestem także częścią.

 

 

 

 

 

–  Tak się zastanawiam…  może ty masz za dużo wolnego czasu, że tak ciągle działasz? To oczywiście żart, bo wiem, że normalnie pracujesz. Opowiedz trochę o tym, kiedy i jak znalazłeś się w Norwegii oraz czym się zajmujesz na co dzień.

–  Czasu właśnie nie mam prawie wcale! (śmiech). Jak wspomniałem w LDH jestem wolontariuszem, jak wszyscy. Znaczy to, że w stowarzyszeniu wszystko robimy całkowicie za darmo, po godzinach naszej pracy.

Do Norwegii przyleciałem z kolegą 18 czerwca 2011 roku. Pamiętam dokładnie ten dzień. Mieliśmy plecaki pełne jedzenia, na tydzień mieszkanie u kogoś załatwione - tydzień na znalezienie pracy i kwatery. Można powiedzieć, że zaczynałem mając 26 lat wszystko od zera, od początku. Nie będę teraz opowiadał o szczegółach, dlaczego się tutaj znalazłem i jak wyglądały pierwsze lata w Norwegii, bo to temat rzeka, na osobną opowieść. Powiem tylko krótko, że od trzech lat pracuję w centrum konferencyjnym Felix na Aker Brygge.

 

2.jpg

–  Skąd czerpiesz swoją energię, optymizm i tę wielką chęć pomagania innym? Czy ma w tym jakiś udział wiara?

– Staram się, po prostu, być pozytywnym człowiekiem, uśmiechać się i zarażać radością innych. Uwielbiam ludzi z pasją, którzy mają jakieś cele, marzenia w życiu i je realizują. Ludzi, z którymi można przegadać całe noce, przeżyć pasjonujące podróże, którzy mnie inspirują i, na szczęście, takich wciąż spotykam na swojej drodze. Oni są moją siłą, dają mi energię do działania! To także moja rodzina, przyjaciele w Polsce i tutaj w Norwegii. Prawdziwe, piękne i szczere relacje - bezcenne. Co do wiary, nadmienię najpierw, że nasza organizacja jest całkowicie świecka i niezależna od jakiejkolwiek religii, światopoglądu. Zrzeszamy osoby wierzące, niewierzące, ateistów. To, co zaraz powiem jest moją prywatną opinią, a nie stanowiskiem LDH - to tak dla jasności. Nie jestem też zwolennikiem opowiadania publicznie o tak intymnych sprawach, jak wiara, ale to nie jest tak, że jej się wstydzę. Po prostu życie nauczyło mnie pokory. Także w stosunku do wyznawanych wartości. Dzisiaj mówimy pięknie o Bogu, a jutro robimy rzeczy, jakich powinniśmy się wstydzić. Zatem, zamiast opowiadać o tym, czy i jak głęboko wierzę w Boga, powiem ci - spójrz na to co robię i odpowiedz sobie na pytanie, czy bez wsparcia „z góry” byłoby to możliwe? Odpowiedź dla mnie jest prosta. Bóg jest ważny w moim życiu, choć wciąż go szukam, a wychowałem się w wierzącej rodzinie, przez wiele lat bardzo działałem w Kościele, nawet chciałem zostać kiedyś księdzem (śmiech). Jednak po 34 latach życia, wielu doświadczeniach dobrych i złych wewnątrz Kościoła odkrywam, że dla mnie Bóg jest miłością, ale też ogromną tajemnicą. Dlatego podziwiam ludzi, którzy z taką łatwością mówią: Bóg jest tym czy tamtym, Bóg tego chciał lub Bóg tego nie chciał. Kim my jesteśmy, aby tak łatwo i lekko mówić w imieniu Boga?!

 

 

 – Bardzo bliskie jest mi, to co mówisz i w tym kontekście w zasadzie nie powinnam już drążyć tego tematu, a jednak mam ochotę czegoś się jeszcze dowiedzieć. Jakbyś dokończył zdanie: Katolik to…

–  Człowiek taki sam, jak każdy inny, tyle, że spod „znaku” Boga, wyrytego na Chrzcie Świętym. A ten znak zobowiązuje. Moim zdaniem często o tym zapominamy. Lubimy być w niedziele w kościele, komentować, jak kto się ubrał, przy obiedzie ze znajomymi z kościoła mówić o wielkich wartościach, ale w codziennym życiu często jesteśmy gorsi niż niejeden ateista! Katolik powinien być człowiekiem czynu, autentycznie podążającym za Jezusem, kochającym drugiego człowieka! Zauważyłem, że my w Kościele, lubimy mówić o swojej grzeszności i słabości, o tym, że „tacy już jesteśmy”; to się stało wręcz jakąś manią. Tymczasem zło nigdy nie jest stanem normalnym!

Poczciwość, uczciwość i szlachetność to wartości, które istnieją niezależnie od religii i wiary, a mam wrażenie, że znam więcej poczciwych, uczciwych i szlachetnych ludzi niewierzących, niż katolików. Dość gorzka ocena, ale moja własna i nikt nie musi się z nią zgadzać. Katolik według mnie to także człowiek, który ma oczy skierowane w niebo, ale równocześnie mocno stąpa po ziemi. Chodzi o to, żebyśmy nie oderwali się zbyt od rzeczywistości, ale też żyli w świadomości, że jest drugi, inny świat... że kiedyś przyjdzie nam przepłynąć na drugi brzeg. Oby każdy z nas był wtedy gotowy do tej przeprawy. Oczywiście to wszystko jest kwestią wiary. A ja wierzę w miłość i wierzę, że kiedyś spotkam tych, których kochałem - tam po drugiej stronie. Wierzę, że prawdziwa miłość łamie spiralę czasu i śmierć, bo jest największą siłą, jaka działa we wszechświecie. Kiedy kiedyś pokocham i poślubię moją przyszłą żonę i będziemy mieć dzieci, to chcę tak kochać, by ta miłość była wieczna, aby zamykając pewnego dnia oczy po raz ostatni w życiu, pamiętać jej uśmiech i oczy pełne blasku, które kochałem całe życie. Wiem, że to trochę szalone, ale taki już jestem - artystyczna i porywcza dusza.  

 

48059720_1936099629773277_3185580000812204032_n.jpg

 Staram się, po prostu, być pozytywnym człowiekiem, uśmiechać się i zarażać radością innych - mówi Dominik Cybulski

 

– To piękne szaleństwo. Pozwól, że zadam ci tzw. trudne pytanie. Jesteśmy teraz w szczególnym okresie roku - tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Tradycyjnie w tym czasie organizuje się wiele imprez charytatywnych i zbiórek pieniędzy dla potrzebujących. To czas pomagania, kiedy ludzie chętniej wspierają innych. Niektórzy mówią jednak, że to takie uspokajanie sumienia - że przez cały rok nic nie robimy, a pod koniec roku przypominamy sobie: „o, kurczę, dobrze byłoby jednak zrobić coś dobrego w tym roku. Może jeszcze zdążę wysłać komuś jakieś pieniądze?”. Wiem, że to nie dotyczy ciebie, bo ty działasz cały rok, ale czy nie sądzisz, że w takiej postawie pomagania raz do roku kryje się jakaś hipokryzja? Czy nie robimy tego tylko dlatego, aby poprawić sobie samopoczucie przed świętami?

– Jeśli ktoś to robi z wyżej wymienionych przyczyn, to na pewno tak. Ale nie chciałbym nikogo oceniać. Każdy gest dobra jest szlachetny, jeśli pochodzi z autentycznej potrzeby serca. A ja nie siedzę w sercach ludzi, więc mogę tylko powiedzieć o swojej motywacji, a nie o innych. Wszystkim i sobie życzę po prostu, aby byli sobą, zawsze, także pomagając innym. To bardzo trudne. Istnieje pokusa, aby to robić, bo inni cię będą podziwiać, bo zaspokoisz jakieś swoje ambicje, będziesz czuć się potrzebny. Tutaj po prostu trzeba być człowiekiem sumienia i oczyszczać nieustannie swoje intencje. Ja mam od tego przyjaciół z LDH, którzy potrafią mi powiedzieć w oczy, kiedy robię coś źle i karzą „zjeść snickersa”, kiedy zaczynam gwiazdorzyć.  Prawdziwe, autentyczne relacje i przyjaźnie są prawdziwym skarbem! I w tym miejscu dziękuję wszystkim moim współpracownikom za ten dar. Kocham ich za to, że są ze mną, wspierają mnie i tworzymy razem tak piękne dzieło.

 

37609901_1739995026050406_7175445554682396672_n.jpg

Po trzech latach obok tańca doszedł jeszcze sport, ale nazwa już pozostała. Tak naprawdę, nieważne jakie pasje mamy, ważne, że chcemy poprzez nasze zainteresowania pomagać innym ludziom.

 

– Jaką imprezę charytatywną organizuje teraz Love Dance Help i w jaki sposób Polacy mieszkający w Norwegii mogą pomóc innym?

– Teraz czas mamy świąt i styczeń na regenerację. Ruszamy ostro od lutego. Już 23 lutego odbędzie się w Felix na Aker Brygge charytatywny bal karnawałowy. Bilety na zabawę ukażą się niebawem, zachęcam więc do odwiedzania i polubienia na facebooku naszej strony Love Dance Help. Zapraszam też wszystkich, którzy chcieliby się bardziej włączyć w pomaganie innym z nami na nasze comiesięczne spotkania. Skontaktować się można ze mną na facebooku bądź mailowo lovedancehelp@gmail.com. Jesteśmy otwarci na wszystkich!

Na koniec chcę powiedzieć już o akcji, która bardzo leży mi na sercu! Otóż pod koniec marca, w Wielkim Poście chcemy zorganizować zbiórkę ubrań, leków, zabawek dla osób potrzebujących. Jesteśmy na etapie rozmów z norweskim Czerwonym Krzyżem, w jaki rejon świata te rzeczy mogłyby trafić. Będzie to nasza pierwsza akcja skierowana na pomoc ludziom spoza Polski. Chcemy zaangażować również Norwegów i przedstawicieli innych narodowości. Zapraszam wszystkich do wspólnego działania z nami!

Korzystając z okazji życzę wszystkim Państwu rodzinnych, pięknych, pełnych miłości świąt Bożego Narodzenia oraz dobrego 2019 roku!

 

47398140_2145360868827993_1501130128384589824_o.jpg

 Jesteśmy organizacją, która poprzez hobby jakim jest taniec niesie pomoc potrzebującym. Przyłączysz się do nas?