Nad Bożym Słowem. VII niedziela okresu zwykłego

background-3499347_960_720.jpg

 

 

Tekst: Ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

 „Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie”.

To pierwszy passus Dobrej Nowiny, jaką słuchamy w czasie niedzielnej liturgii. Jeśli pamiętamy o czym mówiły perykopy ewangeliczne czytane w poprzednie niedziele, to możemy powiedzieć, że one prowadziły i przygotowywały nas na przyjęcie dzisiejszej Ewangelii. Oczywiście to nie oznacza, że tamte fragmenty nie były ważne. Tak nie jest. One są bardzo ważne, potrzebne byśmy zrozumieli, co dzisiaj Jezus chce nam powiedzieć.

Pochylając się nad tym Słowem najpierw zechciejmy spojrzeć na kontekst społeczno-kulturowy tego wydarzenia. Jezus wypowiada te słowa wobec ludzi, którzy żyją prawem odwetu, Kodeksem Hammurabiego, czyli znaną nam zasadą: „oko za oko ząb za ząb”.  A Jezus przychodzi i wywraca tę zasadę. Stąd ta Ewangelia to dotknięcie istoty samego Boga. To pokazanie jaki jest Bóg tak naprawdę. Święty Jan zapisze to w bardzo krótki sposób: „Bóg jest Miłością!”.

Zasady prawa, które wypisał sobie człowiek, zasady prawa, które obowiązywały w czasach Jezusa, prawa i wymogi, które i dzisiaj człowiek tworzy mogą niestety obrócić się przeciwko samemu człowiekowi. Faryzeusze często na kartach Biblii mówią: „my mamy prawo, a w świetle prawa, ten człowiek powinien umrzeć”. Przypomnijmy sobie jak przyprowadzają do Jezusa kobietę cudzołożną, którą według obowiązującego prawa miano ukamienować. Samego Jezusa skazują na śmierć, bo złamał prawo, nazwał Siebie Synem Bożym. Wiele można tu przytoczyć przykładów, że w świetle prawa Jezus powinien zostać ukarany.

Niestety współczesny człowiek też często odwołuje się do prawa. Przykładem może tu być często podnoszony głos o prawo do kary śmierci, zabijania nienarodzonych. I to wszystko często chcemy czynić w świetle prawa, które urabiamy na swoje potrzeby, jednak  to ludzkie prawo stoi  w sprzeczności z zamysłem i prawem Bożym.

W tym kontekście to, co słyszymy dzisiaj w Ewangelii brzmi jak manifest. Jak wezwanie do dokonania pewnej rewolucji. Te słowa Jezusa to wezwanie do całkowitej zmiany naszego życia i patrzenia na rzeczywistość życia człowieka.

Nasz problem polega niestety na tym, że my słuchamy tej Ewangelii, ale niestety często jej nie słyszymy. Niektórzy mówią nawet, że w Kościele tak trzeba mówić, a życie idzie dalej i to, co jest w społeczeństwie i  w prawie nie ma związku z Ewangelią. W konsekwencji jest to tak, jakbyśmy chcieli powiedzieć, to nie ma związku z Jezusem. Może nas to trochę irytuje, ale czy nie jest tak?

Kiedy patrzymy na Jezusa w Ewangelii, to widzimy, że wtedy, kiedy Go oskarżają, on po prostu oddala się, siada w domu celnika za stołem, pozwala dotknąć się jawnogrzesznicy. Czy to znaczy, że popierał zło? Nie. Jezus nie popierał zła. Potępiał zło, wyrzucał złego ducha, ale nie tracił nigdy z oczu człowieka.

Gdyby Jezus chciał dać ludziom dokument, który można by nazwać Konstytucją Królestwa Bożego, to myślę, że zawierał on tylko jeden punkt, a brzmiałby on następująco: „Będziesz miłował Pana Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swojej, i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”. Tylko tyle i aż tyle. To Słowo, które dzisiaj słuchamy można ostatecznie do tego sprowadzić.

Do tego właśnie jesteśmy dziś zaproszeni, żeby to Słowo na nowo odczytać dla naszego życia, żeby nieustannie starać się o przechodzenie od prawa odwetu do prawa Miłości. A jeśli czujemy, że przegrywamy, że zwycięża w nas prawo odwetu, mamy sakrament pokuty, czas i miejsce by od samego Jezusa usłyszeć, że jesteśmy dla Niego ważni.

Chciałbym w kontekście tego Słowa, przywołać fragment opisu życia chrześcijan, autora z II wieku z Listu do Diogneta:  „Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosując się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą. Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, z własnym życiem zwyciężają prawa. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Są zapoznani i potępiani, a skazani na śmierć zyskują życie. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im nie dostaje, a opływają we wszystko. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani radują się jak ci, co budzą się do życia. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Hellenowie ich prześladują, a ci , którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści. Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”.

Jako chrześcijanie, czyli naznaczeni Chrystusem, jesteśmy zaproszeni jak mówił Jan Paweł II do budowania cywilizacji życia i Miłości, a nie dokona się to, jeśli ciągle będziemy tworzyć prawo, które będzie stało w opozycji wobec człowieka.

„Wszechmogący Boże, spraw, abyśmy stale rozważając Twoją naukę spełniali słowem i czynem to, co się Tobie podoba”.