EDK - sposób na odkrycie Boga i siebie. Rozmowa z Adamem Laszczyńskim

20190406_015841.jpg

W tym roku w EDK w Oslo wzięlo udział około 40 osób. Najstarszy uczestnik miał 66 lat.

 

Udział w EDK jest niesamowitym, duchowym przeżyciem. Rozważania, które są pisane do EDK są motywujące, skłaniają do przemyślenia swojego życia. Mnie skłaniają do zmian i są dla mnie „kopniakiem”. Idąc zastanawiam się nad tym, kim byłem przez ostatni rok, odnoszę wydarzenia z mojego życia do myśli w rozważaniach i próbuję dostrzec, co poszło nie tak i co należałoby zmienić.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon Zdjęcia: EDK Oslo

 

Ekstremalna Droga Krzyżowa to nowy i, jak wskazuje nazwa, ekstremalny sposób na przeżycie Drogi Krzyżowej. Uczestnicy wyruszają samotnie, bez przewodnika wytyczonymi trasami. Podczas pieszej, nocnej wędrówki, którą odbywają w ciszy, rozważają Misterium Drogi Krzyżowej.  Trasy są bardzo trudne, do przejścia jest około 40 km. W przypadku Norwegii dodatkową trudność stwarza to, że drogę tę trzeba przejść w zimowych warunkach, a więc po śniegu i lodzie. Podczas tej wędrówki każdy odpowiada sam za siebie. EDK jest wyzwaniem, w którym trzeba pokonać własną słabość. Ale, jak potwierdza wielu uczestników, jest to również głębokie przeżycie, które może zmienić życie i przybliżyć do Boga.

 

Więcej na ten temat znajdziesz na stronie głównej EDK 

 

W tym roku (do dnia 11.04.19) wytyczono 984 trasy w 25 państwach i 441 miejscowościach. Najwięcej tras jest oczywiście w Polsce, gdzie powstał pomysł EDK. Idea jednak rozrasta się, chętni mogą wyruszyć również w Ameryce Północnej, Australii i w wielu krajach europejskich, m.in. w Anglii, w Holandii, we Francji i na Islandii. W Norwegii zostały wytyczone dwie trasy - w okolicach Bergen i Oslo.

 

Tegoroczne EDK odbyło się w Oslo 5 kwietnia, w Bergen 12 kwietnia.

Trasa w Oslo nazwana Drogą Walecznych Serc ma 42 km. Zaczyna się w katedrze św. Olava w Oslo i przebiega: Oslo centrum - Frogner - Lysaker - Stabekk - Sandvika - Bekkestua - Ullern - Røa - Fossum - Tryvann.

Strona EDK Oslo na FB 

Trasa w Bergen nazwana Złotą św. Pawła ma 34 km. Zaczyna się w kościele św. Pawła w Bergen i przebiega: Sandviken - Stoltzen - Floyen - Rundemanen - Svartediket - Floyen - kościół św. Pawła.

 Strona EDK Bergen na FB

Obie trasy były bardzo trudne, pokryte częściowo lodem.

 

Rozmowa z liderem EDK w Oslo Adamem Laszczyńskim.

– Ile osób wzięło udział w ubiegłorocznej edycji EDK i czy w tej grupie byli tylko Polacy?

– To jest trudne do określenia, ponieważ wiele osób nie rejestrowało się przez oficjalną stronę. Ale tak orientacyjnie, to myślę, że około 50 osób, z czego zarejestrowanych było dwadzieścia kilka. Były tam trzy grupy i jedna z tych grup była grupą typowo niepolską, przewodniczył jej ks. proboszcz Pål. W tej grupie byli Filipińczycy, Wietnamczycy, Hiszpanie, Portugalczycy i Norwegowie.

 DSC_0974 (2).JPG

– Ile osób podjęło wyzwanie w tym roku?

– W tym roku zarejestrowało się 30 osób - to więcej niż rok temu. Na trasę wyruszyło jednak trochę więcej - około 40 osób - choć mniej niż w ubiegłym roku. Oznacza to, że uczestnicy poważniej traktują rejestrację, co choć jest nieobowiązkowe, to jednak pomaga w przygotowaniach i pozwala na dotarcie do uczestników, aby zapytać jak możemy przygotować lepiej EDK w przyszłym roku.

 

– W jaki sposób zostałeś liderem EDK?

– Z poprzednim liderem, Sławkiem poznałem się przed pierwszą edycją tutaj w Oslo. I wtedy poszliśmy na EDK w jednej grupie, później mieliśmy dobry kontakt ze sobą. W ubiegłym roku, mając plany powrotu do Polski, Sławek poprosił mnie o zaopiekowanie się tą ideą. Po dłuższym przemyśleniu zgodziłem się. Zarówno mnie, jak i Sławkowi od początku przyświecała myśl, żeby wyjść z promowaniem EDK nie tylko do Polaków, ale również do katolików innych narodowości, a nawet niekatolików. Ponieważ Sławek nie znał dobrze języka norweskiego i angielskiego, zaprosił mnie do pomocy w promowaniu idei wśród innych narodowości, a poza tym uczyłem się od niego jak wyglądają przygotowania i promocja EDK.

 

– Ile razy brałeś udział w EDK?

– Cztery razy, tutaj w Oslo. Po raz pierwszy usłyszałem o EDK właśnie w Norwegii.

 

– Do kogo jest skierowane EDK?

– Myślę, że do każdego, kto chce osobistego spotkania z Bogiem. Oczywiście przejście czterdziestokilometrowej trasy jest dużym wyzwaniem i tu może się wydawać, że to jest skierowane raczej do ludzi młodych, ale myślę, że niekoniecznie. Przecież nie jest powiedziane, że trzeba przejść całą trasę. Ważne jest to, żeby spróbować pobyć w tej ciszy z Bogiem. To jest cała noc, więc to naprawdę dużo czasu, żeby spotkać się z Panem Bogiem, rozważać Drogę Krzyżową. Spotkałem w ubiegłym roku osoby w wieku ok. 60 lat, które wybrały się na EDK. Myślę, że to jest dla każdego. W tym roku najstarszy uczestnik liczył 66 lat.

 

– Jaka jest różnica między EDK a pielgrzymką?

– EDK nie jest pielgrzymką. Często jest tak postrzegana przez uczestników, którzy myślą: „A zbierzemy się w grupy, pójdziemy wszyscy razem, będzie fajnie”. Ale tu nie ma być fajnie i miło. W grupie idziemy tylko i wyłącznie ze względów bezpieczeństwa, że gdyby rzeczywiście, ktoś zasłabł lub nie mógł pójść dalej, to jesteśmy w pobliżu, możemy przerwać regułę milczenia i pomóc drugiej osobie.  Jednak nie traktujemy się jak grupa, każdy jest tak naprawdę skazany na własne siły. Uważam, że najłatwiej zawierzyć Bogu właśnie w samotności. Gdy idziesz sam i wchodzisz nocą do ciemnego lasu, wtedy dopiero mówisz „Boże, prowadź”. Wtedy może się okazać, że zmagasz się nie tylko z bólem w nogach, ale też z własnym strachem.

 

– Czy do EDK trzeba się specjalnie przygotować? Jakie są twoje doświadczenia?

– Ja w pierwszym roku poszedłem zupełnie nieprzygotowany i myślę, że to było najlepsze, bo miałem największy ból w nogach. Natomiast przez następne dwa lata próbowałem robić jakieś tam krótkie spacery. Jednak w tym roku nie zamierzam się przygotowywać wcale, bo myślę, że na tym polega ta idea. To musi boleć, trzeba poczuć ten ból. I nawet jeśli nie dam rady dość do końca, to nic się nie stanie.

 

– Powiedziałeś, że chciałbyś, żeby w tej inicjatywie wzięli udział ludzie różnych narodowości. Dlaczego tak bardzo zależy wam na tym?

– Nie chcemy, aby ta inicjatywa była postrzegana jako skierowana tylko do Polaków, to powinno być dostępne dla każdego. Polonia jest dość liczna w kościele katolickim w Norwegii. Chciałbym abyśmy nie byli postrzegani jako zamknięta grupa w kościele. Chcemy dzielić się tym, co może zbliżać do Boga.

 

– W tamtym roku rozmawiałam z uczestnikami EDK, pytając ich o motywacje. Padały bardzo równe odpowiedzi, niektórzy przyznawali, że poszli, aby sobie coś udowodnić, inni chcieli przeżyć namiastkę tego, co przeżył Chrystus w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Jaka była twoja motywacja? Dlaczego poszedłeś?

– Chciałem dotrzeć do jakieś swojej granicy, kiedy czuję, że nie daję już rady, kiedy muszę się zwrócić do Boga i powiedzieć: „Panie Boże, pomóż mi, bo nie daję sobie rady”. Jestem osobą, która bardzo wierzy w siebie i swoje możliwości. I myślę, że to nie jest dobre. Powinienem mieć więcej pokory i czuć, że ja nie idę przez to życie sam, Bóg też czasami mi pomaga i mną kieruje. I to było dla mnie głównym wyzwaniem.

 

20190406_004547.jpg

 

– Czy udział w EDK coś zmienia?

– Udział w EDK jest niesamowitym, duchowym przeżyciem. Rozważania, które są pisane do EDK są motywujące, skłaniają do przemyślenia swojego życia. Mnie skłaniają do zmian i są dla mnie „kopniakiem”. Idąc zastanawiam się nad tym, kim byłem przez ostatni rok, odnoszę wydarzenia z mojego życia do myśli w rozważaniach i próbuję dostrzec, co poszło nie tak i co należałoby zmienić.

 

– Brałeś udział w EDK kilka razy. Zastanawiam się, czy za każdym razem jest tak samo czy też to jest jakiś proces, pogłębienie, które następuje z każdym rokiem?

– Na każdą Ekstremalną Drogę Krzyżowa wyruszam z inną perspektywą, z innymi problemami, z inną intencją. Zawsze jest to rok czasu odstępu, a więc coś się w życiu zmienia przez ten czas. Tak więc na każde EDK wyruszam z czymś nowym.

 

– Do przejścia jest 40 km w trudnych zimowych warunkach. Wymaga dobrej kondycji i pewnego doświadczenia. Czy są osoby, które próbowały pokonać tę trasę i nie udało im się tego zrobić? Co wtedy?

– Tak, słyszałem o takich osobach. One po prostu wracają do domu. I myślę, że nie ma w tym żadnego wstydu i nic złego, bo jednak powinna być w nas taka granica, która nam podpowie „Już dosyć, wystarczy”. Musimy też zadbać o swoje bezpieczeństwo. To nie może być tak, że na tę Drogę Krzyżową pójdziemy nie bacząc na nic, za wszelką cenę. Potrzebny jest w tym wszystkim duży rozsądek i rozumienie swoich ograniczeń. Jak na przykład ten najstarszy tegoroczny uczestnik. Już po EDK dowiedziałem się, że ta osoba nie ukończyła trasy, zrezygnowała  po przejściu dwóch trzecich drogi ale według mnie to nie porażka. Bo w EDK chodzi o to, aby podjąć wyzwanie, wstać z sofy, zmagać się z trudnościami i zawierzyć Bogu w tym zmaganiu. Uważam, że ta osoba wypełniła idee EDK.

 

54200894_2216603905270558_3279675578852048896_n.png

 

– Na jednym z plakatów reklamujących EDK w tym roku widnieje hasło „Kościół XXI wieku”. Jak to należy rozumieć? Dlaczego ekstremalność wkracza do naszej duchowości? Czy uważasz, że jest to znak naszych czasów, czy też jest odwrotnie, może to powrót do Kościoła pierwotnego?

– Co do hasła, to muszę zastrzec, że jest to tylko moja prywatna interpretacja. Tak jak czasy się zmieniają, tak Kościół musi się zmieniać. Jednak równocześnie musi on zachowywać podstawowe prawdy wiary. I ta ekstremalność jest jakby znakiem dzisiejszych czasów. Nie wiem, czy nazwałbym Kościół pierwotny Kościołem ekstremalnym. Może raczej życie w Kościele pierwotnym było w pewnym sensie ekstremalne, dlatego, że ci ludzie byli bardzo prześladowani, musieli po kryjomu odprawiać nabożeństwa. Dzisiaj jest to inna ekstremalność - ludzie chcą pewnych wyzwań, wiele osób lubi sporty ekstremalne.

– Czy to nie jest dowód tego, że Kościół jest młody? Że ciągle jest w nim życie i energia?

– Tak, zgadzam się.

 

– Dlaczego warto pójść na EDK?

– Dlatego, żeby pójść w nieznane. Dlatego, że nie wiem jak moje ciało zareaguje na taką długą wędrówkę. Poza tym 10-12 godzin, to jest niesamowity czas na dialog w ciszy z Bogiem i na to, aby pewne rzeczy sobie przemyśleć i spróbować o nich porozmawiać z Bogiem. Aby odkrywać siebie.

 20190406_040840.jpg

 

Filipe Alves z Portugalii, który od sześciu lat mieszka w Norwegii, w ubiegłym roku wziął po raz pierwszy udział w EDK. Poszedł razem z żoną. W tym roku powtórzył to doświadczenie. Gdy zapytałam go, co znaczył  dla niego udział w EDK, powiedział:

„To pomogło mi zrozumieć, jak jestem mały w stosunku do Boga. Początek trasy od Sandviki do Røa jest bardzo łatwy, wtedy jesteś silny i masz masę energii, podnosi się adrenalina. Potem droga idzie w górę i staje się coraz trudniejsza, jest las, noc, jest ciemno.  Zaczynasz się czuć bardzo samotny. Ale tak naprawdę nie jesteś samotny, bo masz Boga, który cię prowadzi.  Bóg jest moim najlepszym przewodnikiem.  W codziennym życiu, w pracy mamy wiele hałasu, zamieszania i stresu. Ale tu jest cisza.

 

Całą rozmowę z Filipe Alvese przeczytasz tutaj