Nad Bożym Słowem. II Niedziela Wielkanocna

Jezusa_Chrystusa_Jezu_Ufam_Tobbie_Eugeniusz_Kazimirowski_1934.jpg

"Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski".

 

 

Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

Właściwie wszystko, co dokonuje się dzisiaj w świątyniach, jest zobrazowaniem tego, co słyszymy w Ewangelii. Po ośmiu dniach znów jesteśmy, zgromadzeni razem w naszym domu. To dzisiaj do nas przychodzi sam Chrystus i mówi nam: „Pokój wam!”. Te dwa słowa zmieniają wszystko, całe spojrzenie na człowieka. Jest jednak pewien szczegół, na który warto zwrócić uwagę. W tej wspólnocie zabrakło jednego - Tomasza. I chociaż inni mówią mu, że widzieli Pana, że On prawdziwie żyje, Tomasz żąda konkretnego dowodu. I właśnie nad słowem „dowód” chciałbym się zatrzymać.

Czym jest dowód? Z życia codziennego wiemy, że dowód np. osobisty określa naszą tożsamość, przyniesiony ze sklepu rachunek jest dowodem dokonania zakupu. Dowód może również potwierdzać zło, które się dokonało i może być tym, co wskaże sprawcę tego zła. A co z dowodem, którego żąda Tomasz? On chce bardzo konkretnych znaków. Pragnie zobaczyć ślady po gwoździach, znak przebitego boku. Czasem tak właśnie jest, że jednemu wystarczy słowo, a drugi potrzebuje znaku. Czy Tomasz chciał czegoś złego? Z pewnością nie. On chciał znaku, który da mu stuprocentową pewność, i jak słyszeliśmy w Ewangelii, ten znak otrzymał. Wystarczyło, że zobaczył te znaki i wypowiedział chyba najkrótsze wyznanie wiary: „Pan mój i Bóg mój”. Nie wiemy, dlaczego nie było go z uczniami za pierwszym razem. Być może szukał dowodów Zmartwychwstania Jezusa na własną rękę, albo zaczął po prostu wątpić i dlatego nie było go wtedy z innymi?

Może to też jest jakiś znak dla nas. W naszym życiu może wydarzyć się podobna sytuacja. Możemy przeżywać kryzys, zadawać pytania o sens wiary i modlitwy. Możemy mieć pokusę szukania odpowiedzi na własną rękę, czasem szukania „innego” Chrystusa, Kościoła. Postawa Tomasza jest dla nas zaproszeniem, żeby w takich chwilach nie opuszczać wspólnoty, żeby dać się poprowadzić owym: „widzieliśmy Pana”. We wspólnocie, w Kościele, w sakramentalnych znakach możemy zobaczyć działanie Pana. To jest nasz dowód, że Pan rzeczywiście Zmartwychwstał.

W tym kontekście spróbujmy spojrzeć na dzisiejsze święto Bożego Miłosierdzia. Czyż dar odpuszczenia grzechów nie jest dla nas dowodem, że Bóg nie pragnie naszej śmierci i zguby, ale chce dać nam życie.

Jego Miłość jest dla nas ciągłym wezwaniem do budowania i powstawania. Dlatego dał nam moc Bożego Ducha, to dlatego nieustannie zaprasza nas, abyśmy się Nim karmili w Eucharystii.

Niestety widzimy dzisiaj wielu ludzi, którzy choć widzą te dowody, to jednak je odrzucają, czasem lekceważą. Myślę tu o ludziach, którzy pogubili się na drogach swojego życia, wiary, relacji z Bogiem, z ludźmi. Każdy z nas jest w jakiś sposób tutaj zraniony, dlatego dostajemy od samego Jezusa ten wielki dar miłosierdzia, o którym tak sam Chrystus mówi do siostry Faustyny: „córko Moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu Moim. Pragnę, aby święto miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosier­dzia Mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar, w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia Mego. Każda dusza w stosunku do Mnie, rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności Moich, pragnę, aby, uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do Źródła Miłosierdzia Mojego”.

Możemy dzisiaj tylko z wielką pokorą, patrząc na Chrystusa w obrazie Miłosierdzia Bożego, powiedzieć: JEZU UFAM TOBIE!