Nad Bożym Słowem. XXIX Niedziela okresu zwykłego (2019)

bible-1869164_960_720.jpg

 Słowo Boże to instrukcja obsługi naszej drogi do życia wiecznego. Pytanie tylko, na ile ją stosujemy w życiu?

 

 
Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

Głoś naukę, nastawaj w porę i nie w porę, wykazuj błąd, napominaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością w każdym nauczaniu. Przywołane słowa, to ostatni fragment drugiego czytania dzisiejszej liturgii. Wydaje się, że tak, jak Paweł kierował to słowa do Tymoteusza dając mu jasne wskazania, co do posługi, tak również dzisiaj są one przeznaczone przede wszystkim dla tych, którzy są odpowiedzialni we wspólnocie za nauczanie. Skoro jednak słyszymy te słowa wszyscy, to co one znaczą dla nas?

W życiu każdego z nas zachodzi nieustanne przenikanie się dwóch procesów. Z jednej strony jesteśmy nauczycielami, a z drugiej cały czas jesteśmy uczniami. Wydaje się to oczywiste i tak naprawdę wielu z nas się jakoś szczególnie nad tą kwestią nie zastanawia. Jednak w tym procesie nauczania i uczenia jest jedna bardzo ważna kwestia, a mianowicie skąd czerpiemy? Współczesny świat, a szczególnie dziedzina przekazu wiadomości jest niezwykle szybka, ale bywa niestety, że informacje, które otrzymujemy nie są prawdziwe. O tym również mówi nam dzisiaj Paweł, który jasno wskazuje, gdzie jest źródło, z którego należy czerpać: Wszelkie Pismo jest przez Boga natchnione i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do wychowania w sprawiedliwości - aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.  Niestety często bywa dzisiaj tak, że Boże Słowo, jest dzisiaj raczej na ostatnim miejscu w szukaniu odpowiedzi na różne pytania, albo bywa zupełnie pomijane. Bywa też niestety i tak, że ci, którzy mają spełniać posługę nauczyciela, albo to zadanie wykonują, żeby „tylko było”, albo wręcz umywają od tego ręce. Mam tutaj na myśli wszystkich, którzy mają prowadzić innych.

Kiedyś jeden z moich uczniów po katechezie właśnie na temat nauczania w rodzinie, podszedł do mnie i powiedział: „proszę księdza, mój tato nie nauczył mnie niczego. Jego tylko interesowało żebym był grzeczny i miał dobre oceny, bo on był zajęty biznesem”. Można tak bardzo zająć sobą, swoim życiem karierą, tym przywołanym biznesem, że zapomnimy, że mamy jeszcze inne ważne rzeczy do zrobienia. Dlatego to Słowo, które jest nam dzisiaj dane jest dla nas zaproszeniem do refleksji nad naszym nauczaniem. Czy jesteśmy prawdziwymi nauczycielami? Czy potrafimy wykazać błąd? Niestety bywa czasem, że nie mamy przekonania w tym, czego nauczamy. Rodzice mówią dziecku: „nie kłam, nie oszukuj bo to zło”, a sami potrafią okłamać i oszukać. Nierzadko stwierdzenie: „takie są czasy", zamyka wszelką możliwość wykazania błędu, ale bywa też tak, że nasze nauczanie zamyka się tylko do tego, co źle, co niedobrze. Czy  nie słyszeliśmy dzisiaj, że nasze nauczanie ma podnieść na duchu, umocnić? Myślę, że nie trzeba tu wygłaszać wielkich mów. Wystarczy czasem powiedzieć: „wiesz myślę, że potrafisz, dasz radę, pomogę ci”, by ktoś zawalczył w życiu o siebie, by stać się lepszym.

Święty Paweł daje nam dzisiaj jeszcze jedną cenną wskazówkę: Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. To bardzo konkretne wezwanie dla każdego z nas, abyśmy nie zapomnieli kim jesteśmy, żebyśmy nie biegali za różnymi naukami. Może warto czasami stawiać sobie to proste pytanie: „co by zrobił Jezus?” Odpowiedź, która przychodzi jest zazwyczaj jednoznaczna. On nie zgodziłby się na zło, krzywdę, fałsz. Pochyliłby się nad człowiekiem, dotknął jego ran, by uleczyć. Wskazałby drogę, która jest dobra. Przywołam myśl, którą już kiedyś przywoływałem: Słowo Boże to instrukcja obsługi naszej drogi do życia wiecznego. Pytanie tylko, na ile ją stosujemy w życiu?

Roman Brandstaetter napisał kiedyś: Biblia leżała na biurku mojego dziadka. Biblia leżała na stołach moich praojców. Nigdy w bibliotece. Zawsze na podręczu. W naszym domu nikt Biblii nigdy nie szukał, nigdy również nie słyszałem, aby ktokolwiek pytał, gdzie ona leży. Wiadomo było, że u dziadków na biurku, u nas na małym stoliku obok fotela, w którym wieczorami zwykł siadywać ojciec.

Za dwa dni będziemy w liturgii wspominać św. Jana Pawła II. Na wielu zdjęciach, można go zobaczyć zatopionego w lekturze Bożego Słowa. Niech będzie to i dla nas wskazówka, że to najlepsza instrukcja na dobre życie.