Nad Bożym Słowem. XXX Niedziela okresu zwykłego (2019)

mask-3829017_960_720.jpg

"Mówimy wtedy często o tzw. zakładaniu masek. Z jednej strony potrafimy mówić i często okazywać pokorę, a z drugiej jest w nas postawa faryzeusza pełnego wywyższenia ponad innych. Niestety to sprawia, że znika z naszego serca pokój, bowiem ciągle musimy uważać, gdzie w jakiej masce wystąpiliśmy, bo jeśli się pomylimy, to wówczas wyda się prawda o nas"

 

Tekst: ks. Marcin Zych (St. Paul kirke, Bergen)

 

Dwóch ludzi, jedno miejsce, jeden cel. Tak najkrócej można by podsumować fragment Ewangelii, którą dzisiaj słyszymy. Ale właściwie po tym zestawieniu podobieństwo tych osób się kończy. Jeden z nich to faryzeusz, czyli nie ktoś zwyczajny. Wystarczy wsłuchać się w jego modlitwę, a łatwo zrozumiemy, za kogo siebie uważał: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Właściwie można by powiedzieć: człowiek idealny. Z drugiej strony, gdzieś tam z daleka, na końcu świątyni stoi celnik, człowiek uznany za kolaboranta z rzymskim okupantem, dla którego pobierał podatki. Człowiek, który pewnie nie raz doświadczył zniewag i poniżenia. Jego modlitwa brzmi tak: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika! Kiedy przychodzi do świątyni nie przechwala się, że jest uczciwy, że nie oszukuje w pobieraniu podatku, że może dba o rodzinę itd. itp. On prosi jedynie o miłosierdzie.

Te dwie postawy, które dzisiaj spotykamy, nie są czymś nowym. One często pojawiają się w różnych scenach opisanych na kartach Pisma Świętego. Przypomnijmy sobie chociażby starszego syna z przypowieści o Miłosiernym Ojcu: w jego słowach pobrzmiewa echo słów faryzeusza z dzisiejszej Ewangelii: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Ja, Twój syn taki wierny, dobry grzeczny, wierny w służbie, a nic mi nie dałeś. Z drugiej natomiast ten, który roztrwonił wszystko przychodzi i mówi: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu, i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Ewangelia dzisiejsza mówi, że właśnie celnik odszedł usprawiedliwiony. On dobrze wie, że jest słaby, grzeszny, że nie jest ideałem, ale wie też, że ma Ojca, który go kocha, i w którym pokłada całą nadzieję.

Warto postawić sobie dzisiaj pytanie: kiedy staję przed Bogiem, na modlitwie, podczas Mszy świętej, adoracji, sakramentu pokuty, to jaka postawa jest we mnie? Przychodzę jak faryzeusz pochwalić się swoim wypełnianiem praktyk religijnych, żeby wszyscy widzieli? Czy podobnie jak faryzeusz oskarżam innych? A może przychodzę jak celnik, szukam w Bogu mojej siły, mojego pokoju, wsparcia, które pomogą mi choć trochę stać się lepszym?

Słowo Boże przedstawia nam dzisiaj w tych dwóch osobach, dwie różne postawy, ale niestety musimy przyznać, że często te postawy są w nas równorzędne. Mówimy wtedy często o tzw. zakładaniu masek. Z jednej strony potrafimy mówić i często okazywać pokorę, a z drugiej jest w nas postawa faryzeusza pełnego wywyższenia ponad innych. Niestety to sprawia, że znika z naszego serca pokój, bowiem ciągle musimy uważać, gdzie w jakiej masce wystąpiliśmy, bo jeśli się pomylimy, to wówczas wyda się prawda o nas.

Przypomina mi się tutaj historia człowieka, który kiedyś stanął przed Bogiem z wyrzutem, że nie otrzymuje nigdy od niego pomocy. Kiedy już wyrzucił z siebie całą złość, wówczas usłyszał głos, który mówił mu: chcę ci pomóc, ale ty nigdy nie stanąłeś przede mną w prawdzie. Można udawać przed Bogiem, przed ludźmi, przed sobą samym, ale czy to przynosi pokój i szczęście? Słyszymy dzisiaj w psalmie: biedak zawołał i Pan go wysłuchał. Biedak to nie tylko ten, komu czegoś brakuje, ale to przede wszystkim człowiek pokorny, szczery, który nie zakłada maski.

Powoli wchodzimy w czas który w naszej polskiej tradycji jest związany z modlitwą za zmarłych, z zatrzymaniem się nad tajemnicą życia i śmierci. Popatrzmy czasem z tej perspektywy na nasze życie i szukajmy tego, co nas jednoczy z Bogiem, ludźmi i co daje pokój naszemu sercu.