Nad Bożym Słowem. IV Niedziela Wielkiego Postu (2020)

portrait-2734321_960_720.jpg

«Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże

 

 

Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

 

Pewnie nikt z nas nie przypuszczał, że tegoroczny Wielki Post stanie się czasem tak szczególnym. Wydaje się, że te dni przemawiają do nas jeszcze wyraźniej a Słowo Boże, które rozważamy zdaje się rozbłyskać jak światło, które przenika wszelki mrok. Nawiązuję do motywu światła, ponieważ jest on nam dany właśnie w tekstach liturgicznych, którymi modli się Kościół.

W pierwszym czytaniu mamy opisaną scenę wybrania Dawida. Zwróćmy uwagę, że Samuel idąc wypełnić nakaz Boży myśli w sposób bardzo ludzki: Kiedy przybył, spostrzegł Eliaba i powiedział: «Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec». Pan jednak rzekł do Samuela: «Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż odsunąłem go, nie tak bowiem, jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce».

Podobna postawa może się udzielić każdemu z nas. Możemy poddać się wszelkim ludzkim kalkulacjom: co lepsze, bardziej opłacalne, zapominając całkowicie o drugiej części przytoczonego zdania, które mówi jasno: Pan widzi serce. Zauważmy, że taka postawa dotknie także samych Apostołów; kiedy Jezus mówi im o swojej męce i zmartwychwstaniu, Piotr go upomina: nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Trochę jakby chciał powiedzieć: takie cuda potrafisz, a tutaj mówisz o porażce, o śmierci? Zauważmy, że Jezus w tamtym momencie nie tłumaczył, nie dyskutował. Powiedział tylko krótkie: zejdź mi z oczu szatanie. Nie powiedział „Piotrze”, tylko „szatanie” dlaczego? Bo doskonale wiedział, że był to podszept złego ducha, ludzkiej pychy i kalkulacji. A z tym nie da się wchodzić w jakikolwiek dialog.

Podobna scena jest opisana dzisiaj w Ewangelii. Opisuje ona uzdrowienie człowieka niewidomego od urodzenia. Znamiennym jest fakt, że Jezus kładzie mu błoto na oczy, a potem każe mu iść. Mało tego, wskazuje mu miejsce, do którego ma się udać, a przecież ma do czynienia z niewidomym od urodzenia. Czyżby Ewangelista trochę się pogubił w narracji? Chyba jednak nie. Odpowiedź na to znajdujemy bowiem w wersetach, które poprzedzają uzdrowienie: Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata».  Znów widzimy ludzką kalkulację uczniów, pytania „kto zawinił”, jednak Jezus pokazuje, kto w tym wszystkim jest ważny. Dlatego nie każe niewidomemu po prostu iść się umyć ale, każe mu iść się umyć w sadzawce o nazwie: Posłany. On jest posłany, wezwany by nieść światło czyli Chrystusa. Faryzeusze go odrzucają: Na to odpowiedział im ów człowiek: «W tym wszystkim dziwne jest to, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników, ale wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić». Rzekli mu w odpowiedzi: «Cały urodziłeś się w grzechach, a nas pouczasz?» I wyrzucili go precz.

Ludzkie kalkulacje i myślenie mogą nas zawieść i zgubić. Potrzeba, abyśmy rozważając Słowo Boże czwartej już niedzieli Wielkiego Postu zawołali wraz z psalmistą: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego;  i tak jak ów niewidomy z dzisiejszej Ewangelii,  pozwolili się dotknąć uzdrawiającej mocy Jezusa. A na koniec razem z tym człowiekiem powiedzieli: Wierzę Panie! I oddali Mu pokłon.