Polska sztuka w kościele w Moss - rozmowa z Markiem i Ewą Sobocińskimi

 

Bilde 159.jpg

Wystrój kościoła pw. św. Michała w Moss jest niemal w całości dziełem polskich artystów - małżeństwa Sobocińskich. Zdjęcie: M. Sobociński

 

Dzięki parze polskich artystów - katolików kościół w Moss, który był wcześniej budynkiem banku, stał się przestrzenią sakralną. Zyskał piękne dzieła sztuki, które ułatwiają wiernym zrozumienie mistycznych prawd o wierze.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

Parafia w Moss - historia z polskimi wątkami

Początki parafii św. Michała w Moss sięgają późnych lat 40. XX wieku, kiedy osiedliło się tu wielu Polaków, którzy w czasie II wojny światowej byli więźniami działających na terenie Norwegii niemieckich obozów pracy. Po zakończeniu wojny nie wszyscy powrócili do Polski, część została i razem z cywilami, którzy również przeżyli wojnę w Norwegii, stworzyli podwaliny katolickiej parafii. Oficjalnie parafa zaczęła na działać w roku 1953, jednak długo nie było tu kościoła z prawdziwego zdarzenia. Msze św. były odprawiane w kaplicy, która została zakupiona w dużej części za pieniądze zebrane w Ameryce z inicjatywy mieszkających w Moss - Edwarda Rabinskiego i jego siostry.

Na prawdziwą świątynię parafianie musieli czekać ponad 40 lat, dokładnie do 17 września 1994 roku, kiedy w kościele została odprawiona pierwsza Msza św. Sprawował ją ówczesny proboszcz parafii o. Eugeniusz Machnica OMI. Kościół został konsekrowany 29 września 1998 roku przez biskupa Oslo Gerharda Schwenzera.

Od roku 1997 proboszczem parafii w Moss oraz w Askim jest o. Piotr Pisarek OMI 

 

Tabernakulum zamiast sejfu

Dla wielu osób może być zaskoczeniem, że budynek obecnego kościoła św. Michała w Moss nie był pierwotnie świątynią. Na potrzeby kościoła zaadoptowano gmach, który miał wcześniej zupełnie inne przeznaczenie. Do roku 1994 mieścił się tu oddział banku. Dostosowanie budynku banku na potrzeby parafii wymagało wiele wysiłku. Było to tym większym wyzwaniem, że Kościół katolicki w Norwegii nie dysponował odpowiednimi środkami finansowymi. Jednak dzięki charytatywnej pracy wielu ludzi obecny budynek wygląda jak prawdziwa świątynia.

Znaczącą rolę w tym projekcie odegrali Marek i Ewa Sobocińscy - polscy artyści, którzy pracowali przy wystroju kościoła i przez pewien czas spełniali również rolę doradców artystycznych.

 DSC01099.JPG

 Zdjęcie: M. Tomczyk-Maryon

 

DSC01102.JPG

Zdjęcie: M. Tomczyk-Maryon

 

Dzieła polskich artystów

Wystrój kościoła pw. św. Michała w Moss jest niemal w całości dziełem polskich artystów - małżeństwa Sobocińskich.

Krucyfiks, ołtarz, chrzcielnica, kazalnica, cokół tabernakulum, krzesła dla kapłana i ministrantów są dziełem Marka Sobocińskiego. Według jego projektu są również wykonane kościelne ławki oraz mosiężne litery i symbole, które znajdują się na zewnątrz kościoła.

Dziełem Ewy Sobocińskiej jest fryz przedstawiający norweskich świętych: Halvarda, Eysteina, Olafa, Sunnivę i Torfinna.

Zaraz po przyjeździe do Moss Marek i Ewa Sobocińscy zapraszają mnie do obejrzenia świątyni. O tej porze nie ma tu nikogo oprócz nas. Zaskakuje mnie budynek kościoła, mieszczący się w niskim kompleksie, w którym znajduje się również siedziba gminy. Gdyby nie złote litery i symbole widniejące na fasadzie, nie domyśliłabym się, że stoję przed kościołem. Jesteśmy jednak w Norwegii, gdzie reformacja na długi czas zahamowała rozwój Kościoła katolickiego.

Marek Sobociński wyjaśnia, że budynek stanowi część kompleksu ratuszowego, który zaprojektował miejscowy architekt Jan Jansen. - Projektując wystrój kościoła nawiązaliśmy z nim kontakt i uzyskaliśmy jego akceptację - informuje mnie rzeźbniarz.

 

Geometria krzyża

Po wejściu do środka nie mam już jednak żadnych wątpliwości, gdzie się znajduję. Moją uwagę przykuwa piękny krucyfiks nad ołtarzem, który przedstawia scenę z Golgoty. Trzy figury odlane z brązu - Chrystus, Matka Boska i św. Jan - mają wielką siłę wyrazu. Twarz Matki Boskiej przepełniona jest bólem, ale i wielką siłą, wynikającą z przyjęcia i zgody na ofiarę z jedynego Syna. Natomiast postawa św. Jana wyraża pytanie, zdumienie i niedowierzanie - bardzo ludzkie uczucia najmłodszego z dwunastu apostołów. Postać Chrystusa nawiązuje do tradycyjnych przedstawień Ukrzyżowania, jednak wydaje się, że duże ramiona umęczonego Jezusa otwierają się w takim geście, jakby chciał On objąć cały świat. Wpisany w proste, geometryczne formy: kwadraty i prostokąty krzyż, na którym wisi ciało Chrystusa nawiązuje do bryły kościoła i okien.

Marek Sobociński wyjaśnia, że tworząc postać Chrystusa pragnął dać wyraz teologicznej opinii o Jego dwoistej istocie, jako Boga i Człowieka w jednej osobie. Prawa ręka Chrystusa układa się w gest błogosławienia, a lewa kurczy się, wyrażając ludzkie cierpienie z bólu.

 

DSCF0047 – Kopi.JPG

Krucyfiks autorstwa Marka Sobocińskiego. Zdjęcie: M. Sobociński

 

Tunel optyczny z granitu

Gdy oglądam ołtarz dowiaduję się, że pierwotny projekt był inny. Ponieważ kościół jest pod wezwaniem św. Michała, pierwszy projekt Marta Sobocińskiego przedstawiał właśnie tego świętego. Rada parafialna odrzuciła jednak ten pomysł i zdecydowała, że tematem będzie motyw z Golgoty.

Ołtarz, który został wycięty z bloku miejscowego granitu ma niezwykłą formę. Elementy kamienne zostały wykonane w znakomitym zakładzie artystycznym Johansen Monumenthuggeri w Skjeberg. W konsultacji z nimi polscy artyści wybrali Bohusgranitt, czyli granit z Bohus koło Göteborga.

 

073.JPG

Tabernakulum z pięknym, naturalnym ornamentem.  Zdjecie: M. Sobociński

 

– Elementy wystroju zbudowane są zasadniczo z form prostokątnych i kwadratowych, ale zależało mi na tym, żeby kształt ołtarza odbiegał nieco od tego, jako miejsce szczególne. Rysując różne rozwiązania nie znalazłem odpowiedniego pomysłu. Spędziłem więc dużo czasu w kościele, budując różne warianty z tekturowych pudeł, i tak znalazłem ostateczny kształt ołtarza. Zastosowałem również tzw. tunel optyczny, ustawiając blisko siebie dwie spolerowane powierzchnie kamienia, podczas gdy całość jest matowa. W ten sposób powstaje wzajemne odbicie, co wyraża szczególną rolę tego miejsca. Podobny zabieg jest zastosowany w chrzcielnicy. Co do tabernakulum, to pierwotny projekt był inny. Jednak podczas pracy w warsztacie zwrócił moją uwagę blok odłożony przez kamieniarzy, ponieważ miał duży sztych, czyli wadę materiału, ale wydał mi się ozdobny. Podjąłem więc ryzyko przecięcia tego wadliwego bloku, narażając się na koszty, gdyby próba się nie udała. Po rozcięciu okazało się, że wyszły dwie piękne płyty z gotowym ornamentem - opowiada Marek Sobociński.

Rzeźbiarz pokazuje również tablice ze słowami Magnificat w różnych językach, które zdobią boczną ścianę kościoła.

– Ich historia jest dość ciekawa. Otóż ks. Wojciech Egiert poprosił mnie o zrobienie tablic z Magnificat w różnych językach. Znajdują się one obecnie w Hammerfest przed kościołem św. Michała. A to, co widzimy tutaj, to są płyty-modele tych, które są odlane z brązu na Północy.

 DSC01127.JPG

Tablice ze słowami Magnificat w różnych językach zdobią boczną ścianę kościoła. Zdjęcie: M. Tomczyk-Maryon

 

Święty Eystein z cyrklem

Przenoszę wzrok wyżej, na ścianę, gdzie kiedyś mieściła się antresola. Znajdują się tam fryzy autorstwa Ewy Sobocińskiej.  

– Fryz przedstawia pięcioro norweskich świętych. W adaptowanym w latach 90. budynku na potrzeby kościoła zaistniała potrzeba zabudowania antresoli, a dalej - zagospodarowania powstałej ściany. Nikt nie miał pomysłu na temat fryzu, więc zaproponowałam jako punkt wyjścia książkę Sigrid Undset: Norske helgener (Norwescy święci), w której pojawiają się opowieści o świętych Halvardzie, biskupie Eysteinie, Sunnivie, Olafie i biskupie Torfinie - opowiada autorka projektu.

– Święci są namalowani techniką akrylową na drewnie, na płytach ze sklejki (tzw. płytach meranti). Technika została podyktowana konstrukcją ściany, a także planami przyszłych witraży na przeciwległym oknie. Postacie składają się z kawałków, jakby puzzli, co miało korespondować z witrażowym dzieleniem szkła. Ściana antresoli zbudowana jest z płyt, między którymi powstają wąskie szczeliny nieszczęśliwe dla malarstwa, ale „puzzlom” nieprzeszkadzające - wyjaśnia artystka.

 Eystein1 copy.jpg

Fragment fryzu autorstwa Ewy Sobocińskiej. Zdjęcie: M. Sobociński

 

Święci są przedstawieni w piękny i subtelny sposób. Zastanawiam się skąd autorka zaczerpnęła inspirację do stworzenia tak delikatnych, mistycznych postaci.

– Znalazłam szwedzki wizerunek, rzeźbę, gdzie św. Olaf jest szczupły, siedzący i tronujący. To była moja inspiracja - wyjaśnia Ewa - smukły Olaf szwedzki rzeczywiście mnie urzekł, ale to, że wydłużam tych świętych może trochę nienaturalnie, to, oprócz użycia przeze mnie ulubionej stylistyki, także podkreślanie ich dążenia, „ciążenia w górę”, ku Niebu, ku świętości. To również inspiracja ikoną, która jest dla mnie - jeśli nie ideałem - to sensownym sposobem przedstawiania świętych, i w ogóle sztuki sakralnej. Oczy moich świętych są też zmrużone. Zarzucano mi, że azjatyckie. Wcale nie, one są raczej przymknięte, medytujące” - wyjaśnia Ewa Sobocińska.

Każdemu świętemu towarzyszą atrybuty; niektóre są typowe, znane z tradycyjnej ikonografii, inne - oryginalne. Ciekawi mnie szczególnie wybór tych mniej oczywistych, których nie widziałam nigdzie indziej. Na przykład św. Eystein…

– Tylko ja przedstawiłam św. Eysteina z cyrklem - wyjaśnia artystka i dodaje - zrobiłam to, ponieważ kierował on budową katedry Nidaros w Trondheim i przywiózł ze sobą kamieniarzy z Anglii. Dodatkowo założył szkołę artystyczną w Trondheim.

 

– Święty Olaf, patron Norwegii jest przedstawiany w sztuce jako król i rycerz. Zazwyczaj jest to potężnie zbudowany, silny mężczyzna. U ciebie jest delikatny i niemal mistyczny. Ale w twoim przedstawieniu jest jednak coś, co widziałam już wcześniej.

– Chodzi ci o smoka, którego pokonuje święty.  Ten smok ma jego twarz i symbolizuje wszystkie przywary Olafa. To natura Wikinga, którą święty podeptał. To wyraża ideę, że w drodze do świętości trzeba pokonać swoje ograniczenia - wyjaśnia malarka.

 

 Olav1 copy.jpg

Fragment fryzu autorstwa Ewy Sobocińskiej. Zdjęcie: M. Sobociński

 

Zmagania i marzenia

Postać św. Olafa i jego walki prowokuje do zadania pytania o inne zmagania.

– Czy wszystkie projekty zaproponowane przez was udało się zrealizować w kościele w Moss?

Marek i Ewa przyznają, że niestety nie. Żałują, że nie umiejscowiono ołtarza na ścianie skierowanej na wschód, jak jest to praktykowane we wszystkich kościołach chrześcijańskich. Pragnęliby również, aby w świątyni były witraże i inne lampy. Te, które są obecnie, nie pasują do wnętrza i niewłaściwie oświetlają ołtarz. Nie udało się również zrobić ołtarza Maryjnego, mimo że Marek wykonał projekt i model. Kamień na ten ołtarz - steatyt (norw. kleberstein) zakupiły siostry Elżbietanki z Nordstrand, a parafia w Moss go od nich później odkupiła. W kościele brakuje również drogi krzyżowej z prawdziwego zdarzenia.

– Gdzie leży przyczyna niezrealizowania tych projektów?

– Ważnym czynnikiem jest brak odpowiednich funduszy. Jednak pewne znaczenie ma tu również niezrozumienie ludzi, którzy wpływają na decyzje lub je podejmują. Nie wszyscy rozumieją, ile czasu, kosztów i wysiłku wymaga zrobienie np. projektu rzeźby. Co prawda, nie wszyscy muszą się znać na sztuce, ale przykre jest to, że niekiedy brakuje zwykłego szacunku dla czyjejś pracy. Takim smutnym doświadczeniem była dla mnie historia z moim projektem ołtarza Maryjnego - wyjaśnia Marek.

Gdy pytam o to, ile artyści zarabiają na takich zleceniach, jak kościół w Moss, Marek i Ewa uśmiechają się.

– Zasadniczo pracujemy za darmo, ale czasem umawiamy się na skromne honorarium, głównie dla pokrycia kosztów. Dobrze znamy ekonomiczną sytuację kościoła w Norwegii. Odkąd jestem na emeryturze mam taką zasadę, że mam za co żyć. Ale ważne jest też mieć po co żyć. Praktyczna praca cieszy mnie bardzo i daje dużo satysfakcji. Dlatego nie wysyłam rachunków, ale też nie mogę do tych projektów dokładać, bo mnie na to po prostu nie stać - mówi rzeźbiarz.

– Tak naprawdę, robimy to z potrzeby serca - dodaje Ewa.

– Czy jest jakiś projekt artystyczny, który chcielibyście zrealizować?

– Różne projekty przychodzą mi do głowy. Czasem nawet się śnią. Ostatnio myślę o obrazie przedstawiającym Chrystusa: prawie abstrakcyjnym, wychodzącym ze światła. Ale może nie warto tego ubierać w konkretne słowa? - mówi Ewa Sobocińska.

 

 

 

 

DSC01157.JPGMarek Sobociński (ur. 1948) - artysta rzeźbiarz. Ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Toruniu na wydziale rzeźby.  Dyplom zrobił w pracowni profesor Barbary Bieniulis Strynkiewicz. W latach 80. był związany z toruńską Solidarnością. W okresie stanu wojennego został internowany, a następnie otrzymał propozycję zamiany wyroku więzienia za nielegalne publikacje na wyjazd z kraju z paszportem w jedną stronę. Do Norwegii przyjechał w roku 1984 razem z żoną, Ewą Sobocińską. Pracował tu początkowo w zakładzie kamieniarskim, a następnie uzyskał studium podyplomowe na Statens Kustakademi i Oslo. Pracował także jako artysta i wykładowca na Uniwersytecie w Tromsø. W Moss współtworzył szkołę artystyczną Mølla Kunstskole.  Jest autorem wielu dzieł sztuki sakralnej w Norwegii i w Polsce. Poza wystrojem kościoła w Moss, są to m.in. pomnik ks. Popiełuszki, rzeźby Matki Boskiej i św. Jana do kościoła św. Brygidy we Fredrikstad, marmurowa Madonna dla zakonu karmelitanek „Totus Tuus” w Tromsø. Za swoje główne rzeźbiarskie dzieło uważa kompozycję marmurową z roku 1991 pt. Samson i Dalila. Jest również autorem unikatowego, opartego na konstrukcji stavkirke projektu kościoła w Askim.

 

DSC01191.JPGEwa Sobocińska (ur. 1952) - artystka malarka.  Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu studiowała na wydziale konserwacji, gdzie ostatecznie ukończyła kierunek artystyczny/malarski na tej samej uczelni pod kierunkiem Barbary Sztejer. Po przyjedzie do Norwegii, podobnie jak Marek, otrzymała rok studiów podyplomowych w Statens Kustakademi i Oslo.  Na tej uczelni pracowała jako asystent naukowy. W Moss w Mølla Kunstskole prowadziła zajęcia z rysunku. W Norwegii prace artystki można zobaczyć na wystawach zbiorowych i indywidualnych, m.in. w Volda Fylkesgalleri, Galleri D6 i Ås, ØKS we Fredrikstad, Lensemuseum w Fet oraz w Gimle Kjeller w Moss. Na co dzień Ewa pracuje jako tłumaczka.

 

Ewa i Marek Sobocińscy mieszkają w Moss. 

 

O historii pomnika św. Jerzego Popiełuszki autorstwa Marka Sobocińskiego przeczytasz tutaj

Tu znajdziesz stronę internetową artystów, gdzie możesz zobaczyć więcej ich prac