Silny i święty. Rozmowa z ks. Dominikiem Chmielewskim

77 (2).PNG

"Najważniejsi są jakościowo świadomi katolicy, którzy, żyjąc świętym życiem, ofiarowują się za cały świat, aby został on doprowadzony do ostatecznego zbawienia" - powiedział ks. Dominik Chmielewski w wywiadzie dla katolsk.no

 

 

Wydaje mi się, że w kontekście globalnym Kościół masowy będzie się kurczył, ale na Jego bazie będzie powstawał Kościół jakościowo silny i święty. To już nie będzie Kościół masowy, ale Kościół elitarny, który będzie błyszczał świętością.

 

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

W styczniu parafia św. Hallvarda w Oslo gościła znanego rekolekcjonistę ks. Dominika Chmielewskiego SDB. Msze św. i konferencje przyciągnęły wiernych, którzy mogli wysłuchać wygłoszonych z wielką charyzmą kazań i konferencji na temat naszej wiary. Podczas pobytu w stolicy Norwegii ks. Chmielewski spotkał się również z grupą Mężczyźni św. Józefa, Wspólnotą charyzmatyczną Logos oraz udzielił wywiadu dla katolsk.no

 

– Od wielu lat głosi ksiądz Słowo Boże zarówno w Polsce, jak i za granicą. Czy rekolekcje w Norwegii różnią się od tych, które są prowadzone w kraju? Czy Polonia ma inne problemy niż rodacy mieszkający w Polsce?

– Zauważam różnice mentalnościowe między Poloniami. Inna jest Polonia w Norwegii, Szwecji, inna w Niemczech, Anglii, w Stanach Zjednoczonych. Polonia przejmuje trochę ducha narodu, w którym przebywa. Natomiast problemy Polonii wszędzie są te same. Najważniejszym jest zrujnowanie sobie życia małżeńskiego, rodzinnego, nie mówiąc już o relacji z Panem Bogiem, od czego wszystko się zaczyna. Rozmawiam z ludźmi, którzy przeżywają wielki dramat i cierpienia związane z nierozsądnie podjętymi decyzjami. Widzę, jak często emigracja zaważyła na ich małżeństwach i rodzinach.

 

– Dlaczego tak dużo ludzi - szczególnie młodych - odchodzi dzisiaj z Kościoła? Powodem nie jest przecież zanik potrzeb duchowych, skoro wiele osób realizuje je poza religią instytucjonalną? Dlaczego coraz więcej osób bierze udział w warsztatach rozwojowych i medytacjach, a coraz mniej w Mszach świętych?

– Trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim aspekt duchowy - urodziliśmy się w środku wojny duchowej pomiędzy Panem Bogiem a szatanem. I to, że każdy z nas ma wkodowaną potrzebę duchowości, bez względu na religię, jest oczywiste. Walka toczy się o to, aby zniszczyć w człowieku wierzącym, chrześcijaninie nawet najmniejszą relację z Panem Jezusem. Diabeł będzie robił wszystko, aby intymność z Panem Jezusem zastąpić jakąkolwiek inną duchowością, np. rozwojem umysłu według koncepcji „obudź w sobie olbrzyma”, potęgą podświadomości, różnego rodzaju psychologiami, terapiami, pomagającymi rozwinąć potencjał umysłowy, medytacjami, religiami Dalekiego Wschodu, itd. Podsunie wszelkie propozycje, w których człowiek jest w centrum, i gdzie „ja” ma być wywyższone i ubóstwione.  Tym samym pierwszym powodem odchodzenia ludzi z Kościoła jest działanie szatana, który pracuje nad tym, aby relację z Panem Jezusem zastąpić jakąkolwiek inną duchowością.

Drugi powód jest taki, że mamy obecnie bardzo duży atak medialny na Kościół. Antyklerykalizm jest zewsząd propagowany w massmediach. Młodzi ludzie są przede wszystkim w świecie massmediów, w Internecie. To jest świat, w którym żyją, a tam poziom wyśmiania chrześcijaństwa jest nieprawdopodobny.

Trzecią rzeczą, na jaką trzeba zwrócić uwagę, jest sytuacja współczesnej rodziny. Matka Boska mówiła siostrze Łucji przed jej śmiercią - a potem kardynał Caffarra powtarzał to, cytując list Łucji dos Santos - że ostateczna bitwa między Bogiem a szatanem będzie bitwą o rodzinę. Sądzę, że jesteśmy świadkami tego. Rozbite rodziny są największym antyświadectwem chrześcijańskiego życia dla dzieci. W rodzinie jest też dużo osądu Kościoła i kapłanów, które młodzi ludzie i dzieci słyszą każdego dnia, więc trudno się dziwić, że nie pragną poznawać Pana Jezusa i Kościoła.

I jeśli to wszystko złożymy w całość, to nie mamy się co dziwić, że młodzież nie chce mieć z chrześcijaństwem nic wspólnego.

 

– A czy sam Kościół nie popełnia błędów? I w jaki sposób powinien „zawalczyć” o wiernych?

– Przede wszystkim trzeba zauważyć, że duszpasterstwo oparte tylko na sakramentach, czyli to, tzw. chodzenie do kościoła na Mszę świętą, czego przez wieki uczono w ramach formacji chrześcijańskiej, ma nikły wpływ na spotkanie żywego Boga. Mówienie: „chodź do Kościoła” już nie działa. Zauważalne jest również to, że ludzie, nawet będąc w kościele, są odcięci od tego, co się tam dzieje, od przeżycia sercem sakramentów. Mizerna formacja religijna powoduje, że z przyzwyczajenia lub tradycji chodzą do kościoła, natomiast nie wiedzą, czym naprawdę jest misterium Eucharystii. A jeśli nie wiedzą, to nie są w stanie się w nią zaangażować.  Na szczęście teraz Kościół zaczyna iść w kierunku ewangelizacji rozumianej jako doprowadzenie człowieka do osobistego spotkania z Jezusem, które potem ma doprowadzić go do spotkania z Bogiem w sakramentach. Oznacza to wpierw moje osobiste spotkanie z Jezusem, które tak ewangelizuje moje serce, pragnienia, tęsknoty, że chcę teraz poznawać Go coraz bardziej i rozpoczynam moją formację przeżywania Jego Obecności w sakramentach. To jest ten klucz! Myślę, że generalnie Kościół odchodzi od masowości, która nie miała przełożenia na jakość. W pewien sposób chrześcijaństwo zawsze było elitarne, w takim rozumieniu, że świętość Kościołowi dawały jednostki wybijające się ponad przeciętność, i to one fascynowały i pociągały do Kościoła. Wydaje mi się, że w kontekście globalnym Kościół masowy będzie się kurczył, ale na Jego bazie będzie powstawał Kościół jakościowo silny i święty. To już nie będzie Kościół masowy, ale Kościół elitarny, który będzie błyszczał świętością.

Widzę to bardzo mocno na całym świecie. Ci nieświadomi katolicy, chodzący do kościoła z przyzwyczajenia, będą od niego odpadać. Równocześnie widoczne są niesamowite nawrócenia ludzi, którzy latami nie uczestniczyli w sakramentach, a teraz wracają do Kościoła. Ich katolicyzm jest niezwykle świadomy, oni dokładnie wiedzą, dlaczego chodzą do kościoła, co to znaczy modlitwa, co oznacza przeżywanie Mszy św., spowiedzi świętej.

 

– Wygląda na to, że ksiądz zgodziłby się z kard. Arboreliusem, który powiedział, że: „Kościół w Europie musi się przyzwyczaić do bycia mniejszym, ale także bardziej oddanym. Sekularyzacja może okazać się pomocna, aby żyć w większej pokorze, prostocie i nieustannej obecności Chrystusa.  Nie możemy polegać na otoczeniu i instytucjach, ale tylko na wierze, nadziei i miłości. Wierzę w dobrą przyszłość, ale na mniejszą skalę!”.

– To się dzieje na naszych oczach. W kontekście ewangelicznym, naprawdę mniejszość zbawia większość. Nie ma wątpliwości, że nie nawrócimy całego świata. Najważniejsi są jakościowo świadomi katolicy, którzy, żyjąc świętym życiem, ofiarowują się za cały świat, aby został on doprowadzony do ostatecznego zbawienia. I to jest ta idea, która jest ewangeliczna, biblijna i która powinna być celem działań ewangelizacyjnych. Ważna jest nie tyle ilość, co jakość chrześcijan, którzy składają siebie w ofierze za świat, który Boga odrzuca.

 Skjer22mbilde (2).PNG

"Kapłan musi dzisiaj wrócić do świętości życia, rozumianej jako całkowite poświecenie się dla Boga i drugiego człowieka" - powiedział ks. Chmielewski

 

– Dzisiaj dominuje „łagodny” obraz chrześcijaństwa, skupiony się na miłości i miłosierdziu. Niewielu katolików ma odwagę mówić o istnieniu realnego zła. To niepopularne i może się skończyć np. tym, że przypną nam łatkę „wariatów”.  Wielu woli wierzyć, że realne zło nie istnieje, lub sprowadzać je do wymiaru psychologicznego - bo jeśli jest to tylko w człowieku, który jest najczęściej nieszczęśliwy lub straumatyzowany, to tak naprawdę nie jest on zły. Co ksiądz może powiedzieć na podstawie swoich doświadczeń związanych z egzorcyzmami tym, którzy nie wierzą w istnienie zła lub boją się o tym mówić?

– Największym osiągnięciem diabła jest to, że ludzie przestali w niego wierzyć. To jest mistrz kamuflażu. Ludzie różnie definicją pojęcie zła, jako: brak dobra, właśnie traumy psychiczne, czasem powiązane z różnymi histeriami religijnymi, psychozami czy jakimiś odmianami schizofrenii. Natomiast egzorcyzmy, w których uczestniczę są konfrontacją z osobowym złem, a nie z jakąś „złą energią”, „złą wibracją” lub innym określeniem z Dalekiego Wschodu czy nurtów ezoterycznych albo terapeutycznych, opartych na technikach wprost branych z religii dalekowschodnich, ale ubranych w pseudonaukowe terminy psychologiczne. Wiele razy rozmawiałem chociażby z ludźmi zajmującymi się uzdrawianiem, bioenergoterapią, którzy też byli przekonani, że w swojej praktyce operują tzw. pozytywnymi energiami. Natomiast, co jest ciekawe, w momencie, w którym każdy z nich zaczął nawracać się do Pana Jezusa, te energie przeistaczały się w istoty duchowe. Przeżywali oni dramatyczne doświadczenia duchowo - psychofizyczne, które pokazywały, że nie są to żadne nieokreślone pozytywne energie, ale istoty duchowe, które z całą siłą chciały ich zniszczyć za to, że wracali do Pana Jezusa. To im dopiero otworzyło oczy. Podobne doświadczenia mieli też ludzie zajmujący się szeroko pojętym okultyzmem. Dzisiaj okultyzm jest ubrany w pseudonaukowe słownictwo, żeby za wszelką cenę pokazać nam, że są to nowoczesne metody pracy z umysłem, a tak naprawdę to starożytne, szamańskie, magiczne metody pracy z człowiekiem wzięte wprost z religii pogańskich i nurtów ezoterycznych.

I co ciekawe, podczas spowiedzi proponowałem zaangażowanym w nie pewien test. Mówiłem, że jeśli te energie, jak twierdzili owi bioenergoterapeuci pochodzą od Boga, to niech pomodlą się w taki sposób: „Panie Jezu, jeśli ten dar uzdrawiania, te energie, które są we mnie pochodzą od Ciebie i są po to, abym pomagał innym ludziom, to mi je zostaw. Jeśli nie są od Ciebie, to wyrzekam się ich i zabierz mi je”. Proszę sobie wyobrazić, że za każdym razem, kiedy wstawali od konfesjonału, nie mieli już tych energii. Zostało im to zabrane. Często po dramatycznych manifestacjach demonicznych w trakcie spowiedzi.

Proszę pamiętać, że szatan przychodzi dzisiaj jako anioł światłości. I wracam do tego, co mówiłem na początku - jego celem jest zniszczenie relacji człowieka z Chrystusem. On da ci zdrowie, przestanie cię boleć głowa, być może zniknie rak, ale w zamian zostanie ci zabrana miłość do Pana Jezusa, pragnienie modlitwy, uczestniczenia w sakramentach. Zaczniesz reagować agresywnie na wszystko, co związane z chrześcijaństwem - nie z religiami w ogóle, tylko z chrześcijaństwem, z Panem Jezusem, z Kościołem.

 

– Ale jak sprawdzić, czy coś jest niebezpieczne? Dzisiaj tak wiele osób korzysta z różnych terapii, w tym z bioenergoterapii.

– Nigdy nie wiadomo, czy idąc na jakiś kurs, który w swojej nazwie ma bardzo naukowe określenie, nie wejdziesz w różnego rodzaju szamańskie inicjacje magiczne, spirytystyczne. Dzisiaj również współczesna psychologia i psychoterapia jest bardzo mocno przesiąknięta religiami Dalekiego Wschodu, sposobem pracy z człowiekiem. Po przejściu takiego kursu czy takiej terapii, człowiek pozornie wydaje się uzdrowiony psychofizycznie, ale jego dusza nie ma już pragnienia Pana Jezusa. Zaczyna się kwestionowanie wszystkiego, co związane z Kościołem i sakramentami.

 

– Ale czy mamy również unikać terapii psychologicznych? Wielu ludzi cierpi dzisiaj z powodu depresji, nerwic i poważniejszych zaburzeń? Czy mają oni zostać bez pomocy psychologa?

– Dzisiaj mamy całą masę różnych propozycji terapii. Trzeba szukać takich, które stawiają w centrum miłość Boga do człowieka, które po zdiagnozowaniu różnych mechanizmów destrukcyjnych w zachowaniach, reakcjach i relacjach, podprowadzą do Jedynego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który jako Jedyny może naprawdę pomóc człowiekowi w jego problemach, niejednokrotnie związanych z grzechami ciężkimi pacjenta lub grzechami ciężkimi osób destrukcyjnie wpływającymi na niego. Zatem szukamy Psychologii Chrześcijańskiej, a nie jakiejkolwiek. Terapii, która zna swoje granice i nie będzie chciała zastępować uzdrawiającej Miłości Jezusa do pacjenta ludzkimi pomysłami na uzdrowienie bez Boga. Człowiek może zrozumieć i przyjąć uzdrowienie najpełniej tylko w Krzyżu i Zmartwychwstaniu Jezusa. Przestaliśmy wierzyć i ufać całym sercem w Dzieło Krzyża i dlatego, zamiast Boga, szukamy w naszych problemach tylko człowieka.

 

– Jakie najważniejsze wyzwania stoją obecnie przed kapłanami? I w jaki sposób wierni mogą ich wspierać?

– Na emigracji, gdzie jest mało kapłanów, Polonia bardzo ich potrzebuje. Dlatego otacza się ich większym szacunkiem niż kapłanów w Polsce. Na emigracji, ze względu na inną strukturę administracyjną Kościoła, kapłan ma mniej typowo menadżerskich zadań. Zdecydowaną większość pracy administracyjnej biorą w swoje ręce świeccy. Dlatego kapłan za granicą jest bardziej dostępny dla ludzi w sakramentach, w tym w duszpasterstwie relacyjnym. Natomiast w Polsce funkcjonuje model, w którym ksiądz robi wszystko, a świecki przychodzi jako biorca. Według mnie nie jest to dobre. Kapłan powinien być człowiekiem poświęconym Bogu, modlitwie i budowaniu relacji z drugim człowiekiem. Natomiast wszystkie sprawy administracyjno-logistyczne powinny być przejęte przez odpowiednio uformowanych katolików świeckich. Zadaniem, które jest przed nami jest przemianowanie tego modelu. Trzy czwarte obowiązków, które nie są konieczne, aby je ksiądz wykonywał, należy odrzucić, a wejść w to, co naprawdę zakorzenia naszą tożsamość kapłańską, czyli w byciu dla człowieka. Kapłan musi dzisiaj wrócić do świętości życia, rozumianej jako całkowite poświecenie się dla Boga i drugiego człowieka.

 

Ks. Dominik Chmielewski SDB - znany rekolekcjonista, spowiednik i autor książek; zyskał miano „wojownika Maryi”.

Urodził się w 1973 r. w Bydgoszczy. Przez 15 lat trenował różne systemy walki wręcz. W wieku 21 lat został dyrektorem do spraw szkolenia w Polskim Związku Sztuk Walki w Bydgoszczy. Od najmłodszych lat aktywnie angażował się w życie Kościoła. W roku 1995 podczas pielgrzymki do Medjugorie przeżył duchową przemianę, która wywarła ogromny wpływ na jego życie duchowe - dwa lata później wstąpił do Towarzystwa św. Franciszka Salezego (salezjan). Święcenia kapłańskie otrzymał w roku 2005. Studiował teologię i filozofię.  Na UKSW w Warszawie zrobił doktorat w zakresie teologii duchowości. Pełnił funkcję duszpasterza akademickiego w Warszawie. Obecnie przebywa w klasztorze salezjańskim w Lądzie.

Ks. Chmielewski ma na swoim koncie książki i publikacje, w których podejmuje kluczowe tematy związane z wiarą. Do głoszenia Słowa Bożego wykorzystuje również nowoczesne media, w telewizji EWTN Polska można obejrzeć jego program TotusTuus, wiele konferencji jest dostępnych również na You Tubie.

  

 

Tu znajdziesz nagrania z konferencji, jakie w dniach 17-19 stycznia 2020 przeprowadził ks. Chmielewski w parafii św. Hallvarda w Oslo

Cześć 1

Cześć 2

Cześć 3 

Cześć 4 

Cześć 5 

Cześć 6 

  

Wywiad z kard. Arboreliusem, z którego pochodzi zaczerpnięty w wywiadzie cytat przeczytasz tutaj