Nad Bożym Słowem. V Niedziela Wielkiego Postu (2020)

hand-2326058_960_720.webp

Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?

 

 

 
Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

Każdy kto pieszo, czy samochodem podążał w naszej ojczyźnie na Jasną Górę, dobrze wie, że są takie miejsca, gdzie podczas drogi, po raz pierwszy dostrzega się wieżę Jasnogórskiego Sanktuarium. I choć czasem trzeba jeszcze przebyć spory odcinek drogi, to jednak widok ten prowadzi nas do celu. Odwołuję się do tego doświadczenia w kontekście Ewangelii, którą rozważamy w dzisiejszą niedzielę. Opisuje ona dobrze znaną scenę wskrzeszenia Łazarza. Zwróćmy jednak uwagę na pewne fragmenty, które być może pozwolą nam się w tej scenie odnaleźć.

Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów. I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata. Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta więc rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie». Marta Mu odrzekła: «Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat».

Z jednej strony mamy czysto ludzkie stwierdzenie Marty: gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Każdy z nas pewnie powiedziałby dokładnie to samo. Może sami nieraz stawiamy sobie pytania: dlaczego Bóg dopuszcza takie czy inne doświadczenia? Ale też zwróćmy uwagę, że zaraz po tym ludzkim stwierdzeniu, z ust Marty płyną słowa, które wyraźnie wskazują, że ona oddaje wszystko Bogu, jakby chciała powiedzieć: bądź wola Twoja. To sprawia, że w jej sercu śmierć już nie jest przegraną i porażką, ale w niej już rodzi się nadzieja na życie wieczne: wiem, że powstanie z martwych itd. I w tym miejscu Jezus objawia Siebie, stawiając jednocześnie pytanie: Wierzysz w to? Odpowiedź Marty, to nic innego jak wyznanie wiary.

Zobaczmy, jak każdy z nas może się dzisiaj odnaleźć w tym słowie. Może nawet obecny czas, wydarzenia, które się dokonują są dla wielu z nas pytaniem właśnie o obecność Boga, o Jego Miłość. Może nieraz trudno nam to wszystko pojąć. To dzisiaj Jezus stawia nam to samo pytanie: wierzysz w to?  Jaka będzie nasza odpowiedź?

Przed nami kolejne dni wielkopostnego czasu. Nie wiemy, co one przyniosą. Z czym będziemy musieli się zmierzyć w najbliższym czasie. Jednak nie to jest istotą. Najważniejszym jest, jaka będzie nasza odpowiedź. Czy będzie to odpowiedź Marty: Ja wciąż mocno wierzę… Czy też będziemy Boga obarczać winą za wszystko i odwracać się od niego?

Rozważamy dzisiejszą Ewangelię w specyficznych okolicznościach, które może jeszcze nie tak dawno wydawały nam się tylko teorią. Chciałbym w tym kontekście przywołać mały fragment pewnego artykułu, który wydaje się dobrym komentarzem zarówno do rozważanej Ewangelii, jak i do całej sytuacji: Doświadczenie pokazuje, że ludzie wierzący przechodzą to zdecydowanie łatwiej, niż ci pozbawieni wiary. Perspektywa wieczności i zawierzenia Bogu daje nadzieję. Bez niej jest tylko rozpacz i potworny strach.   

Nie musimy, żyć w lęku i strachu. Kiedy usłyszymy słowa Jezusa: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedzmy wówczas bez lęku i strachu: Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat.