Nad Bożym Słowem. III Niedziela Wielkanocna (2020)

landscape-5063069_960_720.jpg

"Tak jak bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, potrzebujemy Chrystusa - Tajemniczego Wędrowca, który da nam Słowo, które ma Moc"

 

 
Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

Słowo Boże, które rozważamy w kolejną niedzielę wielkanocną wyprowadza nas dzisiaj wraz z dwoma uczniami do Emaus. Zapewne dobrze znamy ten fragment Pisma Świętego i jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tę scenę. Chciałbym jednak, żebyśmy dzisiaj rozważając to Słowo, zwrócili naszą uwagę na kilka kwestii.

Pierwsza rzecz, to fakt, że uczniowie wiedzą o Zmartwychwstaniu, co zresztą sami potwierdzają w rozmowie z owym Tajemniczym Wędrowcem: po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli.

Czy nie brzmi to tak, jakby chcieli powiedzieć: „to wszystko jest jakieś nierealne? To nas przerosło”. Z tego wynika kolejna kwestia, a mianowicie powrót do Emaus. Komentatorzy często mówią, że to był powrót w strony, z których uczniowie  pochodzili. Cała ich droga jest jedną wielką dyskusją o tym, co się wydarzyło. Niemniej jednak wydaje się, że ta dyskusja nie wnosi żadnego światła w ich życie.

Ostatnie sprawa to ich oczekiwania: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.

Widzieli cuda, znaki, wypędzanie złych duchów, więc pewnie wracała myśl, że to właśnie Jezus pociągnie za sobą ludzi, zrobi powstanie i zapewni im wolność.

Zatrzymuję się nad tymi kwestiami, ponieważ  odnoszą się one również do naszego życia. Często jest tak, że kiedy pojawiają się sytuacje, które nas po ludzku przerastają, których nie rozumiemy, to wtedy szukamy „swojego Emaus”. Pragniemy bezpieczeństwa, chcemy sobie wszystko ładnie poukładać. Tak jest i dzisiaj, kiedy przyszedł wirus i cały ten nasz misternie budowalny świat leży w gruzach. Zobaczmy ile dzisiaj jest komentarzy, opinii chociażby o tym, ile to jeszcze potrwa. Czy to dyskutowanie sprawi, że poczujemy się lepiej? Może podobnie jak uczniowie będziemy jeszcze bardziej przytłoczeni i nie osiągniemy żadnego dobra. I tu dochodzimy właśnie do naszych oczekiwań. Czy mamy oczekiwania? Jest ich bardzo wiele: oczekiwania współmałżonków wobec siebie, rodziców wobec dzieci, pracowników wobec  pracodawcy,  wiernych wobec Kościoła itd.  Zauważmy, że jeśli te nasze oczekiwania zostaną spełnione, to będziemy mówić w takich sytuacjach o zadowoleniu.

Dlatego tak jak bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, potrzebujemy Chrystusa - Tajemniczego Wędrowca, który da nam Słowo, które ma Moc. Zauważmy, że kiedy słuchali tego Słowa ich myśli i serce już działały inaczej.  Jednak pełne poznanie przyszło, wtedy gdy  Chrystus połamał chleb, czyli w momencie Eucharystii. Jeśli się dobrze wczytamy w ten fragment Ewangelii, to zobaczymy w nim cały schemat Eucharystii.

Co my możemy zrobić? Znów pomocą są dla nas słowa uczniów z Emaus: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Często w naszym życiu mrok i ciemność zdaje się zwyciężać. Jednak kiedy zaprosimy Chrystusa, On przyjdzie i zasiądzie z nami do stołu, da nam siebie, a my poznając Go nie będziemy już patrzyć na to, co na zewnątrz. Idąc po drogach naszego życia będziemy opowiadać, co nas spotkało w drodze i jak Go poznaliśmy przy łamaniu chleba, czyli w Eucharystii.