Świąteczne pierniki, ciasta i podłaźniczki. Rozmowa z artystką ludową Danutą Sroką

 126210009_689038595130670_3535954986306062693_n.jpg

Podłaźniczka ustrojona piernikami, jabłkami i  światami, czyli ozdobami z opłatka.

 

 

Odświętna atmosfera narodzenia Dzieciątka Jezus, zaangażowanie dzieci i dorosłych domowników, to coś, o co nam tak naprawdę powinno chodzić.  Pięknie wpisuje się w to krzątanina w kuchni, wspólne dekorowanie pierników, a później wieszanie ozdób.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon Zdjęcia: Danuta Sroka

 

 

– Pamiętam z czasów dzieciństwa kupowane na jarmarkach pierniki. Miały kształt serca i były ozdabiane kolorowym lukrem, często z miłymi napisami np. „Kocham cię”. Na pani stronie internetowej i FB można znaleźć zdjęcia pierników typowo świątecznych. Są tam przepiękne lukrowane Mikołaje i pierniki w formie zwierząt, które można zawiesić na choince. 

– Tak... i na podłaźniczce, która obecnie świętuje w Polsce swój renesans.

– Co to jest podłaźniczka?

– Jest to czubek drzewka jodły czy świerka lub kilka związanych iglastych gałązek. Podłaźniczkę ozdabia się podobnie jak bożonarodzeniowe drzewko. Cieszę się ogromnie, że w przywracaniu tradycji podłaźniczek - starszej niż sama choinka - mam też swój skromny udział.  W 2009 roku wymyśliłam na wystawę muzealną grupę pierników podłaźniczkowych. W jej skład wchodzą: para - gospodyni i gospodarz oraz cała gromada zwierząt gospodarskich i domowych.  

 126214476_364837028134016_5064407086527295612_n.jpg

 

– Skąd wziął się ten pomysł?

– Pojawiło się zamówienie, aby wykonać swoistą grupę pierników w duchu wiejskich zwyczajów do umieszczenia na konstrukcji wiszącej. I tu wystąpił problem ekspozycji. Gdy zawiesza się jakiekolwiek ozdoby, to częstym problemem jest ich jednostronność. Na przykład pierniki lukrowane mają tylko jedną stronę dekorowaną i naprawdę trzeba się zmagać przy zawieszaniu, żeby nie obracały się spodem na wierzch. Trzeba było wymyślić coś, co bez względu na to, jak będzie wisiało, ciągle będzie ozdobne i rozpoznawalne. Dlatego piernikowe figurki są „czyste”, bez żadnych dodatkowych zdobień.

– Jak przygotowuje są takie figurki?

– Wycinam je nożykiem bezpośrednio z rozwałkowanego ciasta piernikowego. Trzeba dużej wprawy i nie dzieje się to szybko. Moje pierwsze figurki wychodziły dziwacznie. Pies wyglądał jak koń, koń przypominał cielaka, czasami w ogóle nie było wiadomo, co to jest (śmiech).

W domowych warunkach można sobie pomóc szablonami z grubszego papieru. Nie polecam gotowych wykrawaczy blaszanych.  Sama też ich kiedyś używałam, ale ciastka wyglądały sztucznie. Wiem, że ich użycie może być podyktowane brakiem czasu, ale naprawdę bardziej „swojsko” i radośnie wyglądają figurki własnoręcznie zrobione, choćby i niedoskonałe.

– Czy zrobienie podłaźniczki jest skomplikowane?

– Wystarczy drut i kilka gałązek jakiegoś iglaka. Gałęzie ułożyć w kształcie gwiazdy i związać w kilku/kilkunastu newralgicznych miejscach, aby po uniesieniu tworzyły zwartą bryłę.  Na wierzchu przywiązać wstążki rozstawione w czterech miejscach, chwycić je wszystkie razem, konstrukcję unieść do góry i regulować tak długo aż się wypoziomuje. Nie puszczając uchwytu, wszystkie wstążki związać razem w supeł. Przy zawieszaniu ozdób trzeba potem uważać, żeby podłaźniczkę równo obciążać.

 

126136341_192837508961746_1703599827110367376_n.jpg

 

– Czym ozdobić tradycyjną podłaźniczkę?

– Oprócz pierników wiesza się na niej jabłka, orzechy i światy z opłatka.

– Czy w Polsce tradycja wypiekania pierników świątecznych jest nadal żywa?

– Tak, i to bardzo. Wiem, że coraz częściej przykłada się wagę do takich wypieków. Odświętna atmosfera narodzenia Dzieciątka Jezus, zaangażowanie dzieci i dorosłych domowników, to coś, o co nam tak naprawdę powinno chodzić.  Pięknie wpisuje się w to krzątanina w kuchni, wspólne dekorowanie pierników, a później wieszanie ozdób. Tradycyjne pierniki lukrowane i snycerskie wracają do łask. W mediach społecznościowych poznaję coraz więcej osób, które pieką własne ciasta i pierniki.

– Czy te piękne pierniki, które pani wypieka można również jeść?

– Wszystkie moje pierniki są jadalne.

– Gdybyśmy chcieli sami zrobić pierniki do zawieszenia na choinkę lub podłaźniczkę, to jak powinny być wypiekane? O czym należy pamiętać?

– Pierniki choinkowe piekę co najmniej dwa tygodnie przed świętami. Trzymam w zamknięciu dla skruszenia i żeby nie ulotnił się ich zapach. Receptur jest bez liku, sposobów zdobienia też, ale jest coś ważniejszego, co warto pielęgnować. Mianowicie odzwierciedlenie charakteru rodziny. To, czym rodzina żyje, co ją cieszy, uosabia lub przypomina jej poszczególnych członków, może i powinno mieć swoje odbicie w sposobie celebrowania świąt Bożego Narodzenia.  Pierniki idealnie się do tego nadają.  Przykładowo moja marynarska rodzina nie może się obejść bez statków, kotwic, rybek, itp. Jednak największym źródłem inspiracji jest dla mnie wnuczek. Chciałoby się pokazać mu cały świat w piernikach. Nie ma nic cenniejszego niż jego radość i apetyt na świąteczne smakołyki. Lukrowane anioły i mikołaje, pakowane w celofan, służą głównie do obdarowania członków bliższej i dalszej rodziny. Zdarza się, że i listonosz, który przyniesie przesyłkę w okolicy świąt, też otrzyma coś słodkiego w prezencie. Takiego podarku nikt nie odmawia! Obowiązkowo od jakiegoś czasu jest też u nas na święta kołyska z piernika. Figurka Jezuska jest pieczona również z ciasta piernikowego i leży na prawdziwym sianku.

 – Porozmawiajmy szerzej o wypiekach, bez których trudno sobie wyobrazić Boże Narodzenie. W Norwegii jednym z najpopularniejszych ciast świątecznych jest kransekake - migdałowe ciasto, które składa się z nakładanych na siebie i zlepianych lukrem krążków. Są one układane są od największego do najmniejszego, tak, aby ciasto przypominało choinkę. Wszyscy lubią również pepperkake, czyli odpowiednik polskich pierniczków czy może lepiej - ciastek korzennych.  Jakie były tradycyjne polskie wypieki świąteczne w pani domu rodzinnym?

– Zawsze był na Boże Narodzenie makowiec pachnący olejkiem migdałowym, bogate maślane ciasto drożdżowe z ogromną ilością rodzynek, keks z suszonymi śliwkami i smażoną skórką pomarańczy, i sernik lukrowany. Na tym ostatnim moja babcia układała z pasków ciasta piękną kratkę. Pierników niestety nie było, dlatego że przyprawa piernikowa była praktycznie niedostępna.

– A jaka jest tradycja w pani domu obecnie - bez jakiego ciasta nie wyobraża sobie pani Bożego Narodzenia?

– Pierniki zaczęłam piec jakieś trzydzieści lat temu, dla naszych dzieci. Pierniki jarmarczne w Koszalinie nie były dostępne. Cukiernie nie piekły takich, jakie by mi się podobały. Były tylko zwykłe, czyste pierniki w woreczku, z drukowaną etykietą św. Mikołaja. Trzeba było jakoś samemu umilić dzieciom Boże Narodzenie. Osobiście, poza piernikami, nie wyobrażam sobie świąt bez makowca i sernika po wiedeńsku.

– Dziękuję za tę słodką, świąteczną rozmowę. Żałuję tylko, że z powodu odległości i pandemii nie mogłyśmy się spotkać osobiście, aby porozmawiać przy kawie i makowcu.

– Dziękuję bardzo! Z miłą chęcią, może kiedyś uda się nam spotkać! 

 

 

Prace Danuty Sroki można obejrzeć na stronie internetowej   lub facebookowej 

Przeczytaj również: Krótka historia wigilijnego opłatka

 

Zobacz więcej pierniów Danuty Sroki

126302702_982929875562809_3870716325725055168_n.jpg

 

126201597_2138668649602563_7186123006034116183_n.jpg

 

 126210490_405078060627855_2135334905987022684_n.jpg

 

126136341_375581603517468_2813174305747113251_n.jpg