Nad Bożym Słowem. IV Niedziela Wielkanocna (2021)

sheep-5605251_960_720.jpg

Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce.

 
 
Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

Kolejna niedziela Wielkanocna przeżywana jest w Kościele, jako niedziela Dobrego Pasterza. Jej nazwa nie jest przypadkowa, została, bowiem zaczerpnięta ze słów, którymi Chrystus określa sam siebie: Ja jestem dobrym pasterzem… Zanim jednak przejdziemy do Bożego Słowa, zatrzymajmy się nad tym, co ta niedziela niesie ze sobą. Mam tu na myśli rozpoczynający się tydzień modlitwy o powołania. Takiej modlitwy dzisiaj bardzo potrzeba i to nie tylko o nowe powołania, ale i za wszystkich powołanych do służby Bożej w Kościele. Trzeba jasno powiedzieć, że wcale nie jest to łatwa droga, choć tak często bywa przedstawiana. Pójście drogą powołania kapłańskiego, czy zakonnego, realizowanego w pracy w swoim kraju, czy też na misjach lub np. w duszpasterstwie polonijnym jest wezwaniem, które można zrealizować tylko w mocy i obecności Chrystusa. Autor listu do Hebrajczyków powie, że nikt sam z siebie nie bierze tej godności. Tak, nie jesteśmy kapłanami, siostrami zakonnymi, misjonarzami, misjonarkami, bo taki był nasz pomysł na życie. To Chrystus nas zaprosił. I znów przychodzi tu obraz Apostołów, którzy chodzili z Jezusem, przyglądali się z bliska Jego działaniu, sami Go doświadczali, a mimo to zawiedli.  Przyszedł czas, kiedy jeden zdradził, drugi się zaparł, inni uciekli lub mówili: a myśmy się spodziewali. Widzimy nawet sytuację, kiedy to matka synów Zebedeusza przychodzi, aby „załatwić” swoim dzieciom dobre miejsce. To pokazuje, jak słabymi ludźmi jesteśmy i jak bardzo potrzeba nam przyobleczenia: mocą z wysoka, abyśmy stawali się prawdziwie świadkami Zmartwychwstałego, tam gdzie nas pośle.   

W tym kontekście spójrzmy na czytany dziś fragment Ewangelii: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, którego owce nie są własnością, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza; najemnik ucieka, dlatego że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.

Te słowa pokazują dwie postawy: pasterza i najemnika. Pasterz zawsze najpierw myśli o tych, wobec których jest posłany, żeby im było dobrze, aby byli bezpieczni, mieli wszystko, co potrzebują. Najemnik myśli tylko o sobie i swojej wygodzie. Oczywiście w kontekście niedzieli Dobrego Pasterza, pytamy dzisiaj samych siebie: kim jesteśmy? Czy przyjmujemy postawę pasterza czy najemnika? Ale uwaga, może się tu wkraść się pokusa, że powiemy sobie, że skoro ta Ewangelia dotyczy pasterzy, to jest nie o mnie i nie muszę się martwić. Nic bardziej mylnego. Można być pasterzem w domu, w rodzinie, w społeczności, w której żyję, we wspólnocie parafii. Pasterz to człowiek, któremu zależy na tym, aby budować, umacniać, chronić, przynosić ciepło i bezpieczeństwo. W tych samych miejscach możesz być jednak najemnikiem, który tylko zabiega o swoje i nie martwi się o innych. Niestety wiele razy słyszałem słowa: „wasz kościół”, „to ksiądz ma się zatroszczyć”, „może by ktoś inny się zajął tym”. Czy dzisiejsza Ewangelia nie zaprasza nas do odnowienia w sobie naszego pasterskiego zatroskania?

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt, o którym mówi Ewangelia: Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

Chrystus nas zna, zależy mu na każdym z nas, chce, żebyśmy też znali Jego, ale gorąco pragnie jeszcze jednego - jedności. Niestety widzimy jak łatwo jest wprowadzić podział i to w każdym wymiarze życia. Jesteśmy więc dzisiaj wszyscy zaproszeni do budowania jedności, do szukania tego, co do niej prowadzi. Może wydawać nam się to niemożliwe, może myślimy sobie: „przecież nie dam rady”. Tak, to prawda, sami nie damy rady, przyjdą bowiem trudności i możemy zwątpić, dlatego każdego dnia możemy a nawet powinniśmy wołać: Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę.