Nad Bożym Słowem. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego (2021)

woman-2667455_960_720.webp

Chrześcijaństwo bez Ducha jest moralizmem bez radości; z Duchem jest życiem.

 

 

Tekst: ks. Marcin Zych (parafia św. Pawła w Bergen)

 

Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.(…) Pełni zdumienia i podziwu mówili: «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami? Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?

Jesteśmy dzisiaj dokładnie w tym samym momencie, o którym mowa powyżej. Pięćdziesiątnica, czyli Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, to dzień bardzo szczególny. Możemy powiedzieć, że to czas narodzin Kościoła. Czytając Ewangelię, zacząłem się zastanawiać, czy taki fakt, jak opisany powyżej o ludziach mówiących różnymi językami jest w ogóle możliwy. Oczywiście apostołowie mogli po prostu znać różne języki, ale czy aż tak dobrze, aby głosić Dobrą Nowinę? Oczywiście nie chcę tutaj w żaden sposób podważać tego, co mówi Pismo Święte. Bardziej zależy mi na tym, abyśmy słuchając tych słów spróbowali je bardziej zgłębić, by zrozumieć, co się wówczas dokonało i co sprawia Duch Święty na przestrzeni wszystkich czasów.

Zauważmy, że opisane wydarzenia dzieją się w Jerozolimie, a więc w mieście szczególnym dla narodu wybranego. Mało tego, dokonują się w Wieczerniku, który był świadkiem pierwszej Eucharystii. Myślę, że nie będzie to nadużyciem, jeśli powiem, że to, co działo się w Jeruzalem dla ludzi należących do narodu wybranego miało takie samo znaczenie, jak dla nas ma dzisiaj to, co mówi następca Piotra, czyli papież. Izraelici przyszli na jedno z trzech świąt, święto tygodni, które było obchodzone właśnie w Jerozolimie, stąd ich obecność z różnych stron. To właśnie w czasie tego święta dokonuje się coś niezwykłego. Pierwsza wspólnota uczniów nagle przestaje się chować w Wieczerniku i wychodzi na ulice Jerozolimy głosić: wielkie dzieła Boże. Przez cały okres wielkanocny słyszeliśmy opisy jak jednego dnia przyłączało się nawet kilka tysięcy dusz. I tutaj dochodzimy do tego, co ten fragment Ewangelii chce nam powiedzieć. Musimy mieć w świadomości, że Słowo Boże, które słuchamy w Kościele nie jest jakimś zapisem kronikarskim, ale Żywym Słowem, które dokonuje się na naszych oczach i ma moc przeniknąć nasze życie.

Jak wspomniałem Pięćdziesiątnica jest dniem narodzin Kościoła - nowej Jerozolimy, gdzie ci, którzy zostali posłani, a więc: papież, biskupi kapłani są następcami apostołów i są wezwani, by ludziom naszych czasów ogłaszać: wielkie dzieła Boże. To bardzo ważne, żebyśmy sobie to uświadomili. Ani apostołowie, ani dzisiaj ich następcy nie głoszą jakiejś swojej wizji, ale właśnie prowadzeni, przez ową niezwykłą obecność i działanie Ducha Świętego głoszą dzieła Boga. Jednak również my wszyscy, na mocy chrztu świętego jesteśmy wezwani, by przykładem własnego życia ukazywać obecność i działanie Boga. Często się jednak boimy i upadamy. Dlatego tak bardzo potrzeba, abyśmy odkryli obecność Ducha Świętego w naszym życiu. Żebyśmy prosili o Jego prowadzenie każdego dnia. Jak niewielu z nas pamięta słowa, które wypowiadaliśmy w dniu naszego Bierzmowania: pragniemy, aby Duch Święty, którego otrzymamy umocnił nas do mężnego wyznawania wiary i do postępowania według jej zasad. Warto, abyśmy przypomnieli sobie te słowa.

 Chciałbym przywołać na koniec słowa Papieża Franciszka, które wypowiedział w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego przed dwoma laty: Dzisiaj, w pośpiechu, jaki narzuca nam nasz czas, wydaje się, że harmonia jest usunięta na margines: ryzykujemy, że pociągani z tysiąca stron wybuchniemy, opanowani ciągłą nerwowością, która sprawia, że źle reagujemy na wszystko. Poszukujemy szybkiego rozwiązania, jedna pigułka za drugą, by iść naprzód, jedna emocja za drugą, by poczuć, że żyjemy. Ale przede wszystkim potrzebujemy Ducha: to On wprowadza w szaleństwo ład. On jest pokojem w niepokoju, ufnością w zniechęceniu, radością w smutku, młodością w starości, odwagą w próbie. To On, pośród burzliwych nurtów życia, umocowuje kotwicę nadziei. Bez Ducha Jezus pozostaje postacią przeszłości, z Duchem jest osobą żywą dzisiaj; bez Ducha Pismo Święte jest martwą literą, z Duchem jest Słowem życia. Chrześcijaństwo bez Ducha jest moralizmem bez radości; z Duchem jest życiem.  I dalej Papież powiedział: Dziś na świecie dysharmonie stały się prawdziwymi podziałami: są tacy, którzy mają za dużo i tacy, którzy nie mają nic, są tacy, którzy starają się żyć sto lat i ci, którzy nie mogą się narodzić. W erze komputerów jesteśmy na dystans: bardziej «społecznościowi», ale mniej społeczni. Potrzebujemy Ducha jedności, który odrodzi nas jako Kościół, jako lud Boży i jako ludzkość braterską – mówił Ojciec Święty. – Zawsze istnieje pokusa, by budować «gniazda»: gromadzić się wokół własnej grupy, swoich preferencji, podobni z podobnymi, uczuleni na wszelkie skażenia. Od gniazda do sekty jest blisko również w Kościele: ileż razy określamy swoją tożsamość przeciwko komuś lub przeciwko czemuś! Natomiast Duch Święty łączy odległych, jednoczy dalekich, sprowadza zagubionych. Łączy różne odcienie w jednej harmonii, ponieważ widzi przede wszystkim dobro, bardziej patrzy na człowieka niż na jego błędy, bardziej na ludzi niż na ich działania. Duch kształtuje Kościół i świat jako miejsca synów i braci.

Wołajmy więc dzisiaj z całego serca:  Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca swoich wiernych i zapal w nich ogień swojej miłości.