Dług, który będziesz musiał spłacić. Rozmowa z Jerzym, osobą uzależnioną z Oslo

loneliness-4401035_960_720.jpg

Zdjęcie ilustracyjne Pixabay

 

Jerzy aktywnie działa  i uczestniczy w mityngach AA w Oslo; pomaga innym i sobie. Mimo że od 11 lat nie pije, nadal mówi, że jest osobą uzależnioną. Aby wyjść z nałogu potrzebował trzech rzeczy: tragicznego wydarzenia, terapii i opieki Boga.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

Imię mojego rozmówcy zostało zmienione, ze względu na obowiązującą w grupach w AA zasadę anonimowości, która zawiera się w samej nazwie grup oraz w Dwunastu tradycjach AA (patrz punkt 11 i 12).

 

– Czy łatwo jest przyznać się do tego, że jest się alkoholikiem?

– Bardzo trudno, większość ludzi nie chce przyznać, że są alkoholikami.  Ze mną było podobnie, jeśli ktoś mówił mi, że jestem alkoholikiem, to  obrażałem się. Sam nazywałem siebie „degustantem”. Jednak tak mocno degustowałem, że nie wiadomo kiedy zostałem alkoholikiem.

– Wpadłeś w nałóg w Norwegii, czy też stało się to jeszcze w Polsce?

– To było dużo wcześniej, jeszcze  zanim wyjechałem z Polski. Od sześciu lat jestem w Norwegii, a od 11 lat nie piję.

– Ile lat zmagałeś się z nałogiem?

– Pierwszy raz napiłem się, gdy miałem 12 lat. Potem było wiele kolejnych okazji, np. wieczorek na zakończenie ósmej klasy. Mój ojciec zmarł dość szybko, więc spadło na mnie dużo obowiązków: musiałem znaleźć pracę i dorabiać, aby utrzymać rodzinę. Po ojcu dostaliśmy rentę trzysta parę złotych na sześcioro - to były lata 90-te. Było bardzo ciężko. Problem z alkoholem pogłębił się, gdy byłem w wojsku – znalazłem się tam w  „odpowiednim”  środowisku i miałem dużo okazji do picia.

– Wielu ludzi twierdzi, że AA jest najskuteczniejszą metodą wychodzenia z nałogu. Czy ty również znalazłeś tam pomoc?

– Mnie na początku pomogła zamknięta terapia, która trwała siedem tygodni. Ale znam osoby, które wyszły z alkoholizmu w inny sposób. W AA bardzo ważne jest, aby przychodzić na miting, oderwać się od codzienności i zmienić otoczenie. Nie zawsze jest to łatwe i wymaga czasu. Ci, z którymi piłem, na początku dręczyli mnie, mówiąc: „teraz czujesz się lepszy od nas!?”. To były głupie przycinki, które grały mi na nerwach. Jednak z biegiem czasu to się zmieniło i teraz te osoby mają do mnie wielki szacunek.  Jest takie powiedzenie, które często powtarzamy na spotkaniach AA, i bardzo tutaj pasujące:  „daj czas czasowi”.

– Czy zrobienie tego pierwszego kroku do trzeźwości było trudne?

– Trzeba przekroczyć pewną barierę, aby zrozumieć, że można nie pić i że życie może być inne. Nie wyobrażałem sobie życia bez alkoholu:  jak to - pójść na imprezę,  do rodziny i nie napić się? W moim domu zawsze, odkąd pamiętam było dużo alkoholu. Miałem ojca alkoholika. Kiedy zmarł, na jego grobie powiedziałem, że nie będę taki jak on. Niestety z biegiem czasu stawałem się podobny do niego. Najgorsze było to, że byłem terrorystą domowym, sprawiałem rodzinie cierpienia psychiczne. Moja matka strasznie cierpiała.

– Jesteś osobą wierzącą. Zastanawiam się czy wiara pomogła ci wyjść z nałogu?

– To była ręka Pana Boga. W moim przypadku żadna instytucja ani komisja od spraw uzależnień nie była mi w stanie pomóc. Nie udało się to również ludziom, którzy wyciągali do mnie rękę, np. burmistrzowi i trenerowi. Grałem w piłkę i dobrze się zapowiadałem, jednak alkohol to wszystko przekreślił. Prawdę mówiąc - było coraz gorzej, w moich ostatnich czterech latach picia pojawił się denaturat. W końcu przyszedł mój sądny dzień, 11 lat temu -  3 czerwca w Boże Ciało.

– Co się wtedy wydarzyło?

– Miałem psychozę alkoholową i targnąłem się na własne życie. Nic nie pamiętam.  Dobrze, że nie byłem sam, mama zauważyła, że coś się ze mną dzieje. Wyszedłem z dwoma nożami na podwórko i z zewnątrz wyglądało to tak, jakbym z kimś walczył. Opętał mnie diabeł. Rodzina stała przerażona, nie wiedzieli co zrobić. Na szczęście nie podeszli. Przyjechała karetka, ale nie ta co trzeba, potem helikopter i zawieziono mnie do szpitala. Miałem bardzo poważne obrażenia, nóż utkwił pół centymetra od serca.

Po dwóch lub trzech tygodniach odzyskałem przytomność w szpitalu. Przyszła do mnie pani doktor psychiatra i zapytała czy wiem, gdzie jestem. Na początku myślałem, że  to wszystko mi się śni. Potem zapytała czy będę spokojny i czy może rozpiąć pasy, w których leżałem. Tak zrobiła, a ja zajrzałem pod koszulę i zobaczyłem, że jestem wszędzie pocięty, wszędzie mam szwy. Dopiero wtedy lekarka opowiedziała co się ze mną stało.

To było sięgnięcie dna. Dlatego teraz,  gdy widzę, jak  ktoś przychodzi na spotkanie AA i mówi, że nie jest pewien, czy jest alkoholikiem, to mam ochotę powiedzieć: „jeszcze wszystko przed tobą, rób ze swoim życiem, co chcesz, ale jeżeli będziesz dalej pił, wcześniej czy później tak skończysz. Jeśli nie trafisz do nas, to ksiądz wyprowadzi cię na cmentarz”.

– Czy czułeś działanie Boga podczas wychodzenia z nałogu? Modliłeś się?

– Nawet jak piłem, to się modliłem i miałem relację z Bogiem. Gdy byłem w ciągu lub wychodziłem z niego, to modliłem się do Boga, aby udało mi się z tego wyjść. Wiadomo, że jak wracałem do picia, to oddalałem się do Boga. Jednak modlitwy zawsze się sprawdzają.

– Czy teraz jesteś blisko Boga i Kościoła?

– Tak.

– W Norwegii działa obecnie 11 polskich grup Anonimowych Alkoholików. Na waszą grupę, na mityng przychodzi zaznaczaj przychodzi 15-17 osób. Jeśli spojrzymy na te liczby, to można wysnuć wniosek, że Polacy w Norwegii mają duże problemy z alkoholem. Czy zgadzasz się z tą opinią?

– Problem jest rzeczywiście duży, ale nie dotyczy tylko naszych rodaków. Alkoholizm istnieje zarówno wśród Polaków, jak i Norwegów,  a także wśród ludzi każdej innej narodowości. W każdej rodzinie jest jakaś czarna owca.

– Czy są różnice między piciem polskim a norweskim? Niektórzy twierdzą, że Norwedzy bardziej to ukrywają i lepiej funkcjonują. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?

– Nie zgadzam się z tym. Wystarczy wyjść w sobotę po 23 na miasto i zobaczyć jak ten naród pije, szczególnie młode Norweżki. Na naszych polskich imprezach nie widziałem zbyt wielu pijanych kobiet, natomiast młode Norweżki przesadzają z alkoholem.

– Dlaczego ludzie zaczynają pić?

– Powodów jest miliony i każdy jest dobry, np. kłótnia z partnerką, żoną, niepowodzenie w pracy; można tak  wymieniać bez końca. Alkohol na początku może pomagać np. przełamać nieśmiałość, dodać odwagi do  tego, aby porozmawiać z dziewczyną. Niektórzy nie potrafią zatańczyć, jeśli wcześniej się nie napiją. Jednak  z czasem alkohol upomina się  o „swoje”. Można to porównać do wzięcia kredytu w banku: na początku jest fajnie, ale potem trzeba spłacać  dług. Na moim życiu alkohol zaważył w  tragiczny sposób.

– Czy zgadzasz się z opinią, że trzeba upaść na dno, aby wyjść z nałogu?

– Tak, trzeba porządnie rąbnąć. Niektórzy muszą otrzeć się o śmierć, stracić pracę, dzieci, żonę, rodzinę. Dla alkoholika takim punktem zwrotnym i początkiem wychodzenia z nałogu  może być moment, gdy zostawi go żona.

– Myślisz, że to jest konieczne?

– To jest jedyna rozsądna rzecz. Kobiety ukrywają fakt, że mają w domu alkoholika i dlatego nie zwracają się po pomoc do ośrodków pomocy lub psychologa. Wstydem jest dla nich zwrócenie się po pomoc, ale wstydem nie jest, gdy mąż idzie pijany i widzi go cała miejscowość. To jest bariera, którą trzeba przełamać, mur, który trzeba rozbić, aby zwrócić się po pomoc. Gdy się to zrobi,  od razu  pojawia się większe światło.

– Takim „rozbiciem muru” może być przyjście na miting AA.  Czy możesz powiedzieć jak wyglądają takie spotkania?

– Są dwa rodzaje mitingów -  zamknięte i otwarte. Na te pierwsze mogą przychodzić tylko alkoholicy. Na te drugie, które odbywają się raz w miesiącu, sympatycy i rodziny. Miting składa się z dwóch części i trwa 2 godziny z przerwą. Nasza grupa spotyka się raz w tygodniu.

– Czy na mityng zamknięty może przyjść każdy, tak po prostu z ulicy?

– Tak, jeżeli ma problem i chce coś z tym zrobić.

– Czy da się określić cechy, które sprzyjają wyjściu z alkoholizmu? Jakie osoby mają większą szansę  pokonać nałóg?

– Na pewno nie te, które przychodzą na terapię z powodu nakazu sądowego, ponieważ tacy ludzie nie będą pić tak długo jak mają kuratora, a  potem wrócą do nałogu. Są takie osoby, które chcą zerwać z nałogiem dla kogoś, dla rodziny, żony, dzieci i to się początkowo udaje. Jednak w pewnym momencie trzeba chcieć to robić również dla siebie.

Jeśli ktoś ma problem i chce przestać pić, musi zacząć przychodzić na mitingi. Miting jest dla wielu jedynym lekarstwem. Jest u nas powiedzenie „Przyprowadź tyłek, a przyjdzie również głowa”. Mamy także program, coś na podobieństwo dziesięciu przykazań, ale do tego trzeba dorosnąć.

– Czy uważasz, że emigracja, życie z dala od rodziny sprzyja wpadnięciu w alkoholizm?

– Tutaj ludzie  są „spuszczeni z łańcucha”,  korzystają z „wolności i swobody”. Ale to jest ich wybór. Nie mogą powiedzieć, że są samotni i szukają zamiennika i że tym zamiennikiem jest alkohol.

– Od 11 lat jesteś trzeźwy, czego ci serdecznie gratuluję. Jakie jest życie bez alkoholu?

– Życie bez alkoholu jest o 180 stopni różne od tego, gdy się pije. Jak się przystaje pić, przeżywa się tzw. miesiąc miodowy, wtedy jest się szczęśliwym i docenia się to wszystko, czego się nie doceniało, gdy się piło. Późnej to wszystko opada i wraca do normalności. Nie ma życia bez problemów. Jeśli ktoś mi powie, że jest szczęśliwy i że nie ma żadnych kłopotów, to jest kłamcą. Problemy nadal są, ale różnica jest taka, że można sobie z nimi poradzić bez alkoholu. Natomiast gdy się pije, te same problemy rosną dwa razy szybciej.

 

Dwanaście Kroków AA

Dwanaście Kroków AA to zbiór wskazówek duchowych w swej naturze, które, jeśli są praktykowane jako droga przez życie, mogą wyeliminować obsesję picia alkoholu i pozwolić cierpiącemu stać się szczęśliwym i pożytecznym człowiekiem.

  1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życie stało się niekierowalne.
  2. Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.
  3. Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy.
  4. Zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną.
  5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
  6. Staliśmy się całkowicie gotowi, żeby Bóg usunął wszystkie te wady charakteru.
  7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
  8. Zrobiliśmy listę wszystkich osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim.
  9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
  10. Prowadziliśmy nadal osobistą inwenturę, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów.
  11. Staraliśmy się przez modlitwę i medytację poprawiać nasz świadomy kontakt z Bogiem, tak jak Go rozumieliśmy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
  12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych kroków staraliśmy się nieść to posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach. 

 

Dwanaście Tradycji AA

To podstawowe reguły według których grupy funkcjonują, kontaktują się pomiędzy sobą oraz „światem zewnętrznym”:

 

  1. Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików.
  2. Jedynym i najwyższym autorytetem w naszej wspólnocie jest miłujący Bóg, jakkolwiek może się On wyrażać w sumieniu każdej grupy. Nasi przewodnicy są tylko zaufanymi sługami, oni nami nie rządzą.
  3. Jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia.
  4. Każda grupa powinna być niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości.
  5. Każda grupa ma jeden główny cel, nieść posłanie alkoholikowi, który wciąż jeszcze cierpi.
  6. Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu.
  7. Każda grupa AA powinna być samowystarczalna i nie powinna przyjmować dotacji z zewnątrz.
  8. Działalność we wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA.
  9. Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą.
  10. Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki.
  11. Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu, musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu.
  12. Anonimowość stanowi duchową podstawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami.

 

 „Preambuła” AA

Ten tekst jest odczytywany zwykle na początku spotkania Anonimowych Alkoholików (mityngu AA), przed przejściem do wypowiedzi na uzgodnione, obrane przez grupę tematy:

„Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązywać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu.
Jedynym warunkiem uczestnictwa we wspólnocie jest chęć zaprzestania picia. Nie ma w AA żadnych składek ani opłat, jesteśmy samowystarczalni poprzez własne dobrowolne datki.
Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów.
Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu”.

 

Tu znajdziesz informacje o wszystkich grupach AA działających w Norwegii, a także przeczytasz więcej informacji o pomocy, sposobach działania i mityngach

 

Przeczytaj więcej:

Droga do trzeźwości. Rozmowa z Pawłem – byłym alkoholikiem, mieszkającym w Norwegii

Bezdomność, alkoholizm, praca „na czarno” i inne problemy Polaków w Norwegii. Rozmowa z Aleksandrą Czech, pracowniczką społeczną z Frelsesarmeen

Alkohol i inne problemy polskich rodzin w Norwegii. Rozmowa z pracowniczką socjalną - asystentką dla polskich rodzin i dzieci w barnevern